Wartość eksportu spadła w kwietniu o blisko 30 proc. w porównaniu z kwietniem 2008 r. W całym bilansie handlowym Polska notuje jednak nadwyżkę. Słaby złoty poprawia rentowność eksportu i wypycha z rynku towary z importu.
Eksport w kwietniu zmalał, bo nadal utrzymuje się niekorzystna koniunktura na zagranicznych rynkach. Poza tym zadziałał efekt bazy – w kwietniu ubiegłego roku wartość eksportu wyniosła aż 11,3 mld euro. To był jeden z najlepszych miesięcznych wyników 2008 roku. Inny czynnik to spadek cen w strefie euro, co może się przekładać na niższą wartość sprzedaży. Kolejny to zmniejszanie cen przez samych eksporterów, których na to stać ze względu na korzystną różnicę kursową.

Import słabszy od eksportu

Analitycy zwracają uwagę, że jednak o wiele mocniej traci import. O ile sprzedaż towarów i usług za granicę zmalała o 29,8 proc., o tyle import spadł aż o 37 proc. Efekt to niewielka nadwyżka w obrotach handlowych. W kwietniu wyniosła ona 28 mln euro. Stąd ekonomiści interpretują wczorajsze dane NBP jako pozytywne.
– Spadek importu pogłębił się. Wynik eksportu też się pogorszył, ale nie aż tak dramatycznie. W tym wszystkim najważniejsze jest saldo. Bo to jest istotne dla wzrostu PKB – mówi Marcin Mrowiec, ekonomista Pekao.
Jego zdaniem w miarę upływu czasu eksport będzie stopniowo zyskiwał, a import – raczej nie.
– To będzie wsparciem dla dodatniej dynamiki produktu krajowego brutto – dodaje Marcin Mrowiec.
Skala wpływu eksportu netto na realny wzrost PKB już w I kwartale zaskoczyła niektórych ekonomistów. Tak zwana kontrybucja eksportu do PKB wyniosła 1,9 proc. To pierwszy dodatni wpływ eksportu co najmniej od trzech lat.
– Wystarczy dodać, że popyt krajowy miał ujemny wkład: minus 1,1 proc. Duże ograniczenie importu ze względu na wzrost jego cen w dużym stopniu zapewniło nam dodatni wzrost gospodarczy – zwraca uwagę Dariusz Winek z BGŻ.
Zdaniem Marcina Mrowca wpływ eksportu netto na dynamikę PKB może wynosić 2–2,5 proc. w kolejnych kwartałach.
– Jeśli takie saldo obrotów towarowych utrzyma się w najbliższych miesiącach, kontrybucja w kolejnych kwartałach będzie wyższa niż w I kwartale – przyznaje Marcin Mazurek z BRE Banku.
Ekonomiści są zgodni w jeszcze jednej sprawie: to osłabienie złotego sprawia, że dziś w ogóle możemy rozważać dodatni wpływ eksportu na wzrost gospodarczy. Tomasz Kaczor z BGK podkreśla, że wystarczy porównać to, co dzieje się z produkcją przemysłową u nas, z tym, z czym borykają się kraje sąsiednie, np. Słowacja czy państwa nadbałtyckie.
– Choć dynamika eksportu jest spadkowa, to jednak ten spadek jest wyraźnie mniejszy niż w przypadku importu. Sam wolumen eksportu skurczył się nieporównywalnie mniej niż w przypadku innych gospodarek na świecie. Dzięki płynnemu kursowi złotego udało nam się zachować część konkurencyjności – mówi Tomasz Kaczor.



Droższe towary z zagranicy

Osłabienie złotego ma jeszcze jeden skutek: wzrost cen towarów importowanych. To stworzyło szansę krajowym producentom. Wcześniej byli oni wypychani z rynku przez względnie tani import. Teraz mogą skutecznie konkurować o popyt, który w naturalny sposób przeniesie się z dóbr importowanych na rynek krajowy.
– Podrożały produkowane za granicą elektronika i AGD. Zmalał też np. import wszystkich towarów żywnościowych, łącznie z surowcami rolnymi, takimi jak zboża i artykuły mleczarskie – mówi Dariusz Winek.
– To się dzieje przez kurs. I nie chodzi tylko o sam efekt przeliczeniowy, ale też o percepcję konsumenta. Zagraniczne towary stają się droższe, więc klient wybiera tańszy krajowy odpowiednik. Konsumenci powinni się przerzucać na towary krajowe. Po tym układzie danych widać, że coś takiego ma chyba miejsce – mówi Marcin Mazurek.
Analitycy nie są jednak pewni, czy ostry spadek importu to efekt przede wszystkim przeniesienia popytu na produkcję krajową czy raczej skutek w ogóle osłabienia popytu wewnętrznego.
– Dane dotyczące handlu zagranicznego sugerują, że w tym roku eksport netto będzie miał pozytywny wkład w PKB, jednak nie będzie w stanie skompensować wyraźnego spadku popytu krajowego, na który wskazuje skala spadku importu – ocenia Adam Antoniak z Banku BPH.
Drożejący import spowodował – przynajmniej przejściowy – wzrost inflacji. Nie wiadomo dziś, jak przeniesie się na gospodarkę efekt wstrzymywania się przez RPP z łagodzeniem polityki pieniężnej, co było spowodowane m.in. przez niepewność co do kształtowania się cen.
OPINIE
RYSZARD PETRU
ekonomista, Szkoła Główna Handlowa
Samo osłabienie złotego nie było takie złe, natomiast jego skala i tempo były zbyt wysokie. Spowodowały pogorszenie wizerunku nie tylko Polski, ale całego regionu. Bezpośrednim skutkiem tej deprecjacji było ograniczenie inwestycji zagranicznych w Polsce. Nadmierna zmienność walutowa sprowadziła nas znów do roli gospodarki wschodzącej i oddaliła od strefy euro. Oczywiście w takich warunkach lepiej mieć kurs płynny niż sztywny – co pokazuje przykład kłopotów krajów bałtyckich – ale wcale nie jest takie oczywiste, że tylko z tego powodu osiąga się zysk. Teoretycznie osłabienie złotego powinno poprawić wyniki eksportu i spowodować spadek importu. Nie jest to jednak takie oczywiste, gdy porównamy nasze dane do słowackich. Tam dynamika spadku eksportu i importu była podobna jak w Polsce. Dziś nie można powiedzieć, że Polska więcej zyskuje na słabym złotym w porównaniu ze Słowacją, która ma euro. Poza tym osłabienie złotego miało też poważne minusy. Choćby sprawa opcji i wzrostu ryzyka kredytów mieszkaniowych.
MARCIN PIĄTKOWSKI
ekonomista, Akademia Leona Koźmińskiego
To, że złoty osłabł na początku tego roku, bardziej nam pomogło, niż zaszkodziło. Przede wszystkim dużą szansę dostali polscy eksporterzy: mimo kurczących się rynków mieli okazję zwiększyć na nich swój udział. Słaby złoty oznacza też mniejszą konkurencję ze strony importu dla rodzimych producentów, zwłaszcza małych i średnich. Z drugiej strony, spadek kursu naszej waluty będzie kosztował więcej tych, którzy mieli zaciągnięte kredyty w walutach, ale to nie jest duży problem. Wiele przedsiębiorstw, które zaciągały takie kredyty, jest też jednocześnie eksporterami. Jeśli jednak chodzi o rolę eksportu w generowaniu wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach – nie przeceniałbym jej. Eksport netto ma za mały udział w PKB, żeby samodzielnie nam uratować wzrost gospodarczy. Na razie jesteśmy na plusie, bo konsumpcja spada o wiele wolniej niż w innych krajach regionu. Poza tym złoty już pewnie się nie osłabi do takich poziomów jak na początku roku, więc i wkład eksportu netto do PKB nie będzie już tak pozytywny, jak w I kwartale.
Ryszard Petru, ekonomista, Szkoła Główna Handlowa / DGP
Roczna dynamika eksportu i importu w ostatnich miesiącach (w proc.) / DGP