PGNiG chce uruchamiać na sieciowych stacjach paliw dystrybutory ze sprężonym gazem ziemnym. Koncerny naftowe nie są jednak zainteresowane tym najtańszym z dostępnych na rynku paliw.
Budowa sieci sprzedaży CNG, czyli sprężonego gazu ziemnego jako paliwa napędowego, to – jak twierdzi sam Michał Szubski, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) – sztandarowy projekt spółki na nowe produkty. Niestety, jego efekty są mizerne. W XXI wieku dorobiliśmy się jedynie 30 stacji oferujących to najtańsze na rynku paliwo dla samochodów. Nasi zachodni sąsiedzi mają ich 27 razy więcej, Włosi – 23 razy więcej, a np. w Pakistanie działa aż 2,6 tys. tego typu placówek.

CNG przegrywa z LPG

PGNiG postanowiło przyspieszyć rozwój rynku CNG w Polsce i wzorem rynku niemieckiego chce sprzedawać gaz na stacjach benzynowych.
– Jesteśmy otwarci na współpracę z każdą firmą paliwową, która ma na polskim rynku sieć stacji – deklaruje Michał Szubski.
Jak podkreśla, PGNiG jest zainteresowane wejściem do takich lokalizacji z dystrybutorem CNG.
– Są tylko dwa warunki. Przy stacji musi znajdować się sieć gazowa, poza tym firma paliwowa musi chcieć sprzedawać CNG – podkreśla Michał Szubski.
Jak się okazuje, największy problem jest właśnie z tym ostatnim warunkiem. Odzew sieci jest znikomy. Jak na razie współpraca udała się tylko w przypadku kilku stacji w Polsce.
– Z firmami paliwowymi jest problem, bo sprzedają autogaz i CNG traktują jako konkurencyjny – przyznaje Michał Szubski.
Według niego bardzo mocno rozbudowany w Polsce rynek LPG okazał się skuteczną barierą dla sprężonego gazu ziemnego.
Co nie udaje się w Polsce, świetnie sprawdziło się już w Niemczech. Tam zrealizowano projekt: 1000 taksówek na gaz ziemny w Berlinie. W efekcie sieć stacji DEA, wspólnie z korporacjami i władzami miasta, doprowadziła do tego, że na każdej stacji koncernu w Berlinie jest punkt sprężania gazu, a wszystkie taksówki tankują właśnie na nich.
Jeśli sieci stacji nie wesprą PGNiG i nie będą zainteresowane sprzedażą gazu sprężonego, raczej nie ma szans na istotny rozwój rynku CNG w Polsce. Taka współpraca zintensyfikowałaby jego rozwój, obniżyłaby również koszty budowy niezbędnej infrastruktury. Wejście na stacje benzynowe z dystrybutorami CNG to bowiem najtańszy sposób na rozbudowę sieci sprężania gazu ziemnego do samochodów. Budowa stacji CNG od zera jest bardzo kosztowna i wynosi przeciętnie 2–4 mln zł.
Rynek CNG w Polsce zmaga się jeszcze z kilkoma innymi poważnymi problemami. Najważniejszym z nich jest chyba próba odpowiedzi na pytanie, co ma być pierwsze. Czy pierwsze mają być stacje, żeby producenci samochodów mogli zaoferować pojazdy przystosowane do spalania CNG, czy odwrotnie.
– Dostawcy samochodów, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że nie będą oferować aut CNG, bo nie ma stacji gazu. Oni nie wierzą w rynek CNG i stąd mała liczba modeli pojazdów homologowanych. Podjęcie przez nich decyzji o homologacji silnika i modelu to koszty. Jeśli potem mają sprzedać pięć takich samochodów i to głównie do gazownictwa, to trochę za mało – wyjaśnia Michał Szubski.
PGNiG także nie zadeklaruje, że z własnych środków zbuduje sieć np. 500 stacji w całej Polsce z nadzieją, iż być może pojawi się na ten produkt rynek.



Potrzebna zachęta

Obecnie można jeździć samochodem na gaz ziemny po Polsce, bo stacje są oddalone od siebie średnio o 300 km.
– To nie jest oczywiście komfort, że w tak dużym mieście jak Warszawa jest tylko jedna stacja CNG, a następna działa dopiero w Radomiu, ale z drugiej strony tych samochodów, które się tankują, jest niewiele, więc trudno rozbudowywać sieć, licząc, że rynek CNG być może się rozwinie – podkreśla Michał Szubski.
To zamknięte koło. Żeby je przełamać, trzeba wprowadzić system wsparcia jak w Niemczech. Tam samochód na CNG nie jest objęty akcyzą. To istotny bodziec zarówno dla producentów aut, klientów, jak i dostawców paliw. W Polsce takie rozwiązania nie są jednak przewidziane. Bez tego trudno będzie spełnić jednak wytyczne Dyrektoriatu Generalnego Energii i Transportu Unii Europejskiej. Zgodnie z nim procentowy udział CNG w rynku paliw na rok 2020 miałby wynieść 10 proc. (udział innych paliw substytucyjnych w tym czasie ma osiągnąć udział 8 proc. dla biopaliw oraz 5 proc. dla wodoru).

Świat jeździ na gazie

Po polskich drogach jeździ zaledwie 1700 pojazdów zasilanych CNG. To mniej niż jeszcze pół wieku temu. Według Adama Szurleja z Wydziału Energetyki i Paliw Katedry Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego Akademii Górniczo-Hutniczej, w latach 50. w naszym kraju jeździło ok. 2 tys. samochodów zasilanych gazem ziemnym.
Większość aut na CNG w Polsce należy albo do floty Grupy Kapitałowej PGNiG, albo jest częścią taboru autobusowego (z CNG korzysta m.in. komunikacja miejska w Rzeszowie, Wałbrzychu, Tarnowie, Radomiu oraz Przemyślu czy Zamościu). Indywidualnych właścicieli takich aut można policzyć na palcach.
Liderami rynku CNG na świecie są: Pakistan (2 mln pojazdów), Argentyna (1,741 mln), Brazylia (1,588 mln), Iran (846 tys.), Indie (822 tys.), Włochy (580 tys.) i Chiny (336 tys.).
TANIE TANKOWANIE
Sprężony gaz ziemny to najtańsze z dostępnych na rynku paliw silnikowych. Metr sześcienny CNG jest 40–50 proc. tańszy niż litr benzyny i oleju napędowego. W zależności od notowań cen ropy naftowej i gazu różnice te mogą zwiększyć się nawet do poziomu 60 proc.