Znika możliwość odholowywania na parking auta bez polisy OC, ale zostają inne sankcje. Prawie 2 tys. osób rocznie pokrywa wyrządzone szkody z własnej kieszeni. Po analizach baz danych sześciokrotnie wzrosła liczba wezwań do zapłaty kary za brak OC.
Już za kilka tygodni policja nie będzie mogła odholować samochodu, jeśli nie będziemy mieli polisy OC przy sobie. To efekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym i ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Branża ubezpieczeniowa sygnalizuje, że to rozwiązanie może mieć niekorzystne skutki.
– Parlament pod pretekstem ułatwienia życia kierowcom doprowadził do sytuacji, w której za brak OC komunikacyjnego grozi jedynie mandat 50 zł oraz kara nałożona przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) – mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).
Przypomina, że odholowywanie samochodu na parking było dodatkową sankcją na tyle dotkliwą, że nie można było używać samochodu bez okazania ważnej polisy OC.
– Wskutek zmiany prawa uniemożliwiono wyłączenie nieubezpieczonego pojazdu z ruchu drogowego, co naraża na niebezpieczeństwo ofiary wypadków – mówi Jan Grzegorz Prądzyński.
Branża ubezpieczeniowa obawia się, że w ten sposób wzrośnie liczba osób, które ze względu na mniejsze sankcje nie będą kupowały polisy OC. Ubezpieczyciele boją się przede wszystkim, że osoba złapana bez polisy po opłaceniu mandatu i kary i tak nie kupi polisy. Tym bardziej że zwykle bez polisy jeżdżą posiadacze starszych samochodów, których nie stać na wydanie kilkuset złotych na polisę.
– Wystarczyłoby, żeby policjanci zabierali dowód rejestracyjny do czasu okazania przez kierowcę polisy OC – mówi Rafał Stankiewicz, członek zarządu PZU.
Być może uda się wprowadzić jeszcze taki zapis, bo PIU zdecydowała się wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego i KE, argumentując, że taki przepis narusza konstytucję i przepisy unijne.

Bez polisy sam płacisz

Nawet jeśli nic się nie zmieni, jazda bez polisy będzie bardzo ryzykowna. Poszkodowani przez osobę nieposiadającą polisy OC dostają wypłaty z UFG.
– W całym 2008 roku wypłaciliśmy odszkodowania i świadczenia z OC komunikacyjnego i OC rolników z tytułu 3418 szkód, z czego 2373, czyli ponad 69 proc., z tytułu szkód spowodowanych przez nieubezpieczonych – mówi Elżbieta Wanat-Połeć, prezes UFG.
Przypomina, że UFG ma do tej grupy prawo do tzw. regresu, czyli żądania zwrotu wypłaconych poszkodowanym kwot.
– Rocznie w ten sposób egzekwujemy od sprawców zwrot 13–14 mln zł – mówi Elżbieta Wanat-Połeć.
Jak widać z zestawiania przygotowanego przez Fundusz specjalnie dla GP, w 2008 roku Fundusz rozpoczął postępowania regresowe w stosunku do 1869 osób. Większość to szkody drobne, w których przeciętnie Fundusz żąda zwrotu nieco ponad 3 tys. zł. To najczęstsze przypadki drobnych kolizji, po których trzeba naprawić samochód. Ale, jak widać, ponad 300 osób czekają poważniejsze wydatki związane z brakiem polisy. Pechowcy, którzy spowodowali wypadki z ofiarami w ludziach (śmiertelnymi czy powodującymi inwalidztwo), muszą płacić nawet 100 czy 200 tys. zł. Rekordzista jest już winien Funduszowi ponad 1 mln zł tytułem wypłaconego rodzinie poszkodowanego odszkodowania plus narosłe przez lata odsetki. Do tego dochodzą płacone na bieżąco renty. W takich sprawach zwykle Fundusz zakłada sprawy cywilne w sądzie.



System coraz bardziej szczelny

Z szacunków Funduszu wynika, że na takie ryzyko naraża się około 160 tys. kierowców, którzy nie kupują polisy. Dokładnej i pewnej liczby nikt jeszcze nie zna, bo dane o zawartych umowach z Ośrodka Informacji UFG nie do końca jeszcze są tożsame z bazą danych o samochodach Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Ale pod tym względem jest coraz lepiej, dlatego Fundusz rok temu rozpoczął akcję polegającą na samodzielnym wyławianiu osób, które nie mają polisy OC.
– W całym 2008 roku wysłaliśmy prawie 12 tys. wezwań – mówi Elżbieta Wanat-Połeć.
Ten rok zamknie się dużo wyższą liczbą, bo już po I kwartale Fundusz rozesłał niemal 5 tys. wezwań, podczas gdy w ubiegłym roku było ich zaledwie 774. Oznacza to ponadsześciokrotny wzrost liczby takich wezwań. Przy czym nie są to jakieś historyczne przypadki sprzed kilku lat, ale bieżące sprawy. Zgodnie z prawem UFG może wysyłać wezwania tylko w przypadkach, gdy klient powinien posiadać umowę w roku kontroli.
System UFG działa coraz sprawniej i trwają nawet prace nad stworzeniem możliwości sprawdzenia, czy pojazd ma polisę, po wejściu na stronę internetową Funduszu. Po wpisaniu numeru rejestracyjnego w ciągu 2–3 min na adres e-mail będzie można dostać informację, czy przypisana jest do niego aktualna polisa OC. To pokazuje, że fundusz jest technologicznie przygotowany do udostępnienia takiej funkcjonalności policjantom, którzy mogliby niemal od ręki uzyskiwać takie potwierdzenie, jeśli zatrzymany kierowca twierdzi, że po prostu zapomniał polisy.

Kara za brak polisy

Policja jest wciąż, obok organów rejestracyjnych, podstawowym źródłem informacji o osobach nieposiadających polisy. Podobne uprawnienia mają też organy celne, straż graniczna czy Inspekcja Transportu Samochodowego, ale one dostarczają dużo mniej zgłoszeń (niecałe 2 proc.).
– Na tej podstawie skierowaliśmy w ubiegłym roku ponad 24 tys. wezwań, a na koniec I kwartału było to 6 tys. przypadków – mówi Elżbieta Wanat-Połeć.
Łatwo więc podliczyć, że w I kwartale łącznie wezwania do okazania OC i opłacenia kary dostało ponad 11 tys. osób.
– Około 85 proc. wezwań skutkuje odzewem, czyli okazaniem polisy lub dokonaną wpłatą – mówi Elżbieta Wanat-Połeć.
W wielu przypadkach osoby, które otrzymały wezwania, nadsyłają dokumenty ubezpieczenia potwierdzające, że spełniły ciążący na nich, ustawowy obowiązek, a podczas kontroli nie miały jedynie przy sobie dokumentu ubezpieczenia. Część wezwań jest chybiona i trafia również do osób, które przed datą kontroli sprzedały samochód, a na skutek niesolidności nabywcy figurują nadal w ewidencji jako właściciele tych pojazdów.
– Skuteczność windykacji kształtuje się od paru lat na poziomie około 30 proc. – mówi Elżbieta Wanat-Połeć.
Wyjaśnia, że wynika to stąd, że w wielu przypadkach nie udaje się wyegzekwować dochodzonej opłaty z powodu uchylania się adresata od odebrania wezwania, braku możliwości ustalenia miejsca pobytu osoby zobowiązanej (duży procent osób pozostaje bez stałego meldunku) albo z powodu jej trudnej sytuacji życiowej lub materialnej, która uniemożliwia wyegzekwowanie opłaty.
JAK UZYSKAĆ WYPŁATĘ Z UFG
Jednym z głównych zdań Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego jest wypłacanie odszkodowań i świadczeń osobom poszkodowanym przez kierowców, którzy nie mieli polisy OC komunikacyjnego lub zbiegli z miejsca wypadku, a ich tożsamości nie udało się ustalić.
W obu wypadkach dochodzenie roszczeń wygląda podobnie.
Ponieważ UFG nie ma swoich terenowych placówek, a tylko centralę w Warszawie, poszkodowany może zgłosić się do dowolnego ubezpieczyciela który sprzedaje polisy OC komunikacyjnego. Ten przeprowadza postępowanie wyjaśniające np. dokonuje oględzin samochodu, ustala uszczerbek na zdrowiu i tak przygotowaną dokumentację przekazuje do UFG. Na tej podstawie Fundusz realizuje wypłaty. W przypadku szkód wyrządzonych przez kierowcę bez OC, fundusz płaci za wszystkie szkody na mieniu i na osobie. Jeśli sprawca jest niezidentyfikowany, warunkiem wypłaty za zniszczony samochód, jest zaistnienie u któregokolwiek uczestnika wypadku poważnego uszczerbku na zdrowiu wymagającego zwolnienia dłuższego niż 14 dni.
CO ROBIĆ PO OTRZYMANIU WEZWANIA DO ZAPŁATY
Jeśli Fundusz otrzyma informację o braku OC lub sam wyłowi taki przypadek ze swoich baz danych, wysyła wezwanie do uiszczenia opłaty karnej.
Od jego otrzymania mamy 30 dni na wylegitymowanie się dokumentem ubezpieczenia albo uiszczenie opłaty, w przypadku gdy umowa ubezpieczenia nie została zawarta.
Jeśli tego nie zrobimy, UFG przystępuje do windykacji, czyli ściągnięcia należności. Ma on prawo do ściągnięcia jej w trybie administracyjnym, korzystając z pomocy urzędów skarbowych.
Ważne! Fundusz może odstąpić od żądania zapłaty kary za brak OC na wniosek nieubezpieczonego, jeśli ten wykaże swoją trudną sytuację materialną lub życiową.