Polska wykorzystała już 96 proc. unijnych pieniędzy, które dostała na lata 2004–2006. Pozostałe unijne dotacje muszą zostać wydane do końca czerwca. W jednym programie – dla sektora rybnego – należy oczekiwać utraty środków.
Mimo że zbliżamy się powoli do półmetka w wykorzystywaniu funduszy unijnych z puli na lata 2007–2013, to Polska nadal nie zakończyła wydawania środków UE z poprzedniej perspektywy. Z najnowszych danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że idzie to bardzo dobrze, ale niemal na pewno część pieniędzy przepadnie.
W samym kwietniu beneficjentom unijnego wsparcia wypłacono blisko 680 mln zł, a od początku roku ok. 1,5 mld zł. Łącznie od 2004 roku do polskich firm, samorządów, rolników, urzędów oraz organizacji pozarządowych trafiło 31,6 mld zł. Oznacza to, że udało nam się wykorzystać blisko 96 proc. wszystkich unijnych pieniędzy, które Polska dostała na lata 2004–2006.

Mamy jeszcze 36 dni

Do wydania pozostało ok. 1,3 mld zł. Czasu jest niewiele, bowiem zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej z końca ubiegłego roku środki pomocowe muszą zostać wydane do końca czerwca 2009 r. Decyzja Brukseli była prezentem dla Polski, bo wcześniejszym terminem był 31 grudnia 2008 r. Gwałtowne osłabienie złotego w II połowie 2008 r. spowodowało, że Polsce w ciągu kilku miesięcy przybyło ok. 2 mld zł unijnego wsparcia do zagospodarowania (fundusze unijne są przyznawane państwom członkowskim w euro, a dotacja są wypłacane polskim beneficjentom w złotych). Gdyby czas na wydawanie unijnego wsparcia skończył się, tak jak wcześniej planowano, końcowy wynik Polski byłby gorszy niż obecne 96 proc.
– Sądzę, że jeśli uda się utrzymać kwietniowe tempo wypłaty dotacji, to do końca czerwca zostanie wydane 98-99 proc. wszystkich unijnych pieniędzy – prognozuje Jerzy Kwieciński, były wiceminister rozwoju regionalnego. Podkreśla przy tym, że to bardzo dobry wynik.
– Polska po raz pierwszy korzystała z unijnych funduszy i poradziła sobie z tym bardzo dobrze. Inne państwa członkowskie w swoim pierwszych latach w Unii Europejskiej nie osiągnęły tak dobrego rezultatu – podkreśla Jerzy Kwieciński.
Jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego – nie licząc już zakończonej inicjatywy EQUAL – najlepszy wynik na koniec kwietnia miał program Restrukturyzacja i Modernizacja Sektora Żywnościowego oraz Rozwój Obszarów Wiejskich (blisko 99 proc. pieniędzy trafiło już do beneficjentów) oraz Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego (blisko 98 proc.). Z tego pierwszego programu korzystali rolnicy, natomiast drugi był skierowany do regionów.
Gdy przyjrzeć się bliżej ZPORR-owi, okazuje się, że najlepiej z wydawaniem unijnych pieniędzy poradziły sobie samorządy. W części tego programu, która była finansowana z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i przeznaczona na finansowanie twardych inwestycji, wydano już 99,2 proc. wszystkich środków. Nieco gorzej idzie w części przeznaczonej na działania społeczne. Tutaj do beneficjentów trafiło 89,5 proc. unijnych pieniędzy.
Natomiast najsłabiej idzie program Transport (90,7 proc. wypłaconych środków) oraz program Rybołówstwo i Przetwórstwo Ryb (tylko 82,4 proc.).
Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego, uspokaja, że program transportowy nie jest zagrożony.
– Wszystkie projekty są już zakończone. Nie wypłaciliśmy beneficjentem jeszcze wszystkich środków, bo czekamy na wyniki kontroli projektów. Chcemy uniknąć sytuacji, w której okaże się, że wykryjemy nieprawidłowości i beneficjenci będą zmuszeni do zwracania części już otrzymanych środków – tłumaczy wiceminister.
Dodaje, że kontrole zakończą się w lipcu i wówczas należy oczekiwać, że wypłacone zostaną wszystkie pieniądze w programie.



Zmarnowane dotacje

Problemem są natomiast dotacje dla sektora rybnego. Według Jerzego Kwiecińskiego, należy się spodziewać, że około 80 mln zł w tym programie nie uda się wydać do końca czerwca. Będzie to oznaczało utratę tych środków.
Dotacje dla rybołówstwa są przykładem, jak źle zaprojektowany program (przez dłuższy czas wydawano pieniądze tylko na złomowanie kutrów) oraz polityka (trzykrotnie zmieniał się resort odpowiedzialny za nadzór nad programem) mogą negatywnie wpłynąć na tempo wykorzystywania środków unijnych.
– W 2007 roku wydatki w programie rybnym były na poziomie 30 proc. W półtora roku udało się ten program wyprowadzić na prostą i wydać aż 50 proc. środków – mówi Adam Zdziebło.
Zakończenie programów nie oznacza końca pracy nad unijnymi dotacjami na lata 2004–2006. Zgodnie z prawem, kraj członkowski może dostać 95 proc. obiecanych środków. Jeśli w którymś programie wypłaty przekraczają ten próg, oznacza to, że nadmiarowe środki pochodziły z polskiego budżetu. Ostatnie 5 proc. jest zablokowane do momentu zakończenia kontroli przez KE oraz zamknięcia programów. Może to potrwać nawet kilka lat.
Należy się spodziewać, że kontrolerzy KE wykryją błędy i nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy. Może to oznaczać konieczność zwrotu części wypłaconych dotacji. Jak pokazuje przykład Hiszpanii czy Grecji, takie zwroty mogą być liczone w dziesiątkach milionów euro. Tym bardziej że KE już wcześniej sygnalizowała Polsce niezgodność polskiego prawa z unijnymi dyrektywami dotyczącymi prawa zamówień publicznych czy też prawa środowiskowego.

14 mld zł czystych korzyści

Jerzy Kwieciński podkreśla, że oprócz samych środków, które udało się wykorzystać, ważne jest także to, co Polska zyskała dzięki wsparciu z UE. Z szacunków Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że dzięki dostępowi do funduszy unijnych tempo wzrostu PKB w ostatnich latach było wyższe o 0,6-0,9 pkt. proc. niż gdybyśmy nie wstąpili do Unii. Natomiast z kwietniowego raportu Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej wynika, że m.in. dzięki funduszom unijnym, PKB Polski na głowę mieszkańca wzrosło z 43 proc. średniej w krajach unijnej 15 w 2003 r. do niemal 51 proc. w 2008 r., a po pięciu latach członkostwa do Polski z UE napłynęło o 14 mld euro więcej niż wyniosły składki naszego kraju wnoszone do unijnego budżetu.