Sprzedawcy prądu, którzy nie muszą obsługiwać gospodarstw domowych, są uprzywilejowani wobec firm, które mają taki obowiązek. Na dostawach dla przemysłu się zarabia, a na sprzedaży dla odbiorców indywidualnych traci.
Enion Energia, spółka sprzedająca prąd, ocenia, że w tym roku na sprzedaży dla gospodarstw domowych straci 120 mln zł. Spółka jest sprzedawcą z urzędu, to oznacza, że zgodnie z prawem energetycznym nie wolno jej zostawić swoich klientów bez dostaw prądu, nie może zrezygnować ze współpracy z nimi. Chodzi zarówno o odbiorców przemysłowych, jak i indywidualnych, ale to właśnie gospodarstwa domowe są dla sprzedawców problemem.
Tylko część firm ma status sprzedawców z urzędu. Przekonują one, że stawia ich to na rynku w gorszej sytuacji niż pozostałych sprzedawców. Regulowana sprzedaż dla odbiorców indywidualnych jest deficytowa.
– Z punktu widzenia konkurencyjności cenowej, firmy, które sprzedają energię odbiorcom indywidualnym, są w gorszej sytuacji od tych, które takich klientów nie obsługują. Wskutek regulacji są one zmuszone do sprzedaży prądu gospodarstwom poniżej kosztów zakupu, a jako sprzedawcy z urzędu nie mogą jej zaprzestać – mówi Grzegorz Lot, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Vattenfall Sales Poland.
Vattenfall Sales, podobnie jak RWE Polska, uważa, że nie musi stosować cen zatwierdzonych przez URE i podniósł je dla rodzin według własnego uznania. Konkurencja ocenia, że to teraz jeden z najostrzejszych graczy, bo nie ma kłopotu ze stratami na sprzedaży dla odbiorców indywidualnych.
SPRZEDAWCY Z URZĘDU
Sprzedawcy prądu dla odbiorców końcowych, spółki z grup PGE, Taurona, Enei, Energi, Vattenfall Sales i RWE są zarazem sprzedawcami z urzędu. Taki status mają spółki sprzedaży wywodzące się z dawnych państwowych zakładów energetycznych. Dlatego, obok spółek z polskich grup, zagraniczni inwestorzy RWE i Vattenfall Sales, którzy prywatyzowali takie zakłady w Polsce, podlegają pod te regulacje, a np. CEZ Trade nie – ta firma weszła na rynek, nie przejmując firmy ze statusem sprzedawcy z urzędu.
– Marże, które mamy w cenach dla przemysłu, służą nam do pokrycia strat na sprzedaży gospodarstwom, a dla nich to czysty zysk – ocenia konkurent Vattenfall.
CEZ, który nie musi i nie sprzedaje energii gospodarstwom domowym, uważa mimo to, że warunki na rynku powinny być zmienione.
– Ta sytuacja ułatwia nam konkurowanie. Zdrowe to jednak nie jest. Lepiej by się pracowało, gdyby warunki były dla wszystkich jednakowe – mówi Witold Pawłowski, dyrektor generalny CEZ Trade Polska.
Sytuację sprzedawców z urzędu łagodzi spadek popytu na prąd, który wywołał obniżkę cen. Drogą energię, którą kupowali w 2008 roku na ten rok, mogą zmiksować z tą, którą dziś kupują taniej. To umożliwia obniżki dla przemysłu i obronę przed utratą klientów, ale obniżka cen ma swoje granice.
– Nie mogę gremialnie obniżyć cen dla odbiorców przemysłowych. Mam stratę na sprzedaży dla gospodarstw domowych i obniżając ceny dla przemysłu, mógłbym tę stratę pogłębić. Obniżki negocjujemy indywidualnie – mówi Ireneusz Perkowski, prezes Enion Energia.