Brytyjska gospodarka powróci na ścieżkę wzrostu przed świętami Bożego Narodzenia - twierdzi minister finansów Alistair Darling, który podtrzymał swoje prognozy sprzed miesiąca, przedstawione z okazji ogłoszenia budżetu.

Darling spodziewa się, że PKB spadnie o 3,5 proc. w 2009 r. i wzrośnie o 1,25 proc. w 2010 r. MFW nie wyklucza, iż gospodarka może się skurczyć również w 2010 r. o ok. 0,4 proc.

"Żadne dane, które widziałem nie skłaniają mnie do zmiany prognoz" - powiedział Darling w wywiadzie dla środowego "Timesa".

Według niego ożywienie będzie zależało od tego, czy banki wznowią kredyty dla biznesu i konsumentów, a także od tego, czy rządy innych państw europejskich zdołają ochronić sektor bankowy.

Darling nie sądzi, by gospodarka brytyjska była zagrożona przez deflację, mimo ogłoszonych we wtorek danych wskazujących na najszybsze tempo spadku cen od czerwca 1948 r.

Szef resortu finansów potwierdził zarazem, iż uzdrowienie finansów publicznych wymagać będzie "trudnych decyzji", co interpretowane jest jako zapowiedź podniesienia podatków i cięć wydatków rządowych.

Minister zasygnalizował, iż doniesień o możliwej sprzedaży części udziałów skarbu państwa w kontrolowanych przez rząd bankach RBS i Lloyds Banking Group w okresie najbliższych 12 miesięcy nie należy wyolbrzymiać.