Producenci leków, hurtownicy, a także apteki nie będą mogły dłużej między sobą określać cen poszczególnych produktów. Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzenia urzędowych cen leków.
Jednolite ceny leków we wszystkich aptekach i przejrzysty system cenowy to zdaniem resortu zdrowia zmiany, które są niezbędne do przeprowadzenia w systemie refundacji leków. Co roku Narodowy Fundusz Zdrowia przeznacza na dopłaty do wybranych leków około 20 proc. środków uzyskanych ze składki zdrowotnej. Tylko w tym roku zamierza na ten cel przeznaczyć ponad 7,4 mld zł. Mimo tak dużych wydatków nie ma ona jednak możliwości ich monitorowania. Ani płatnik, ani resort zdrowia nie mają większego wpływu na ceny leków. Dlatego, jak przekonują eksperci, ustalenie urzędowych cen leków to nie tylko w efekcie tańsze produkty medyczne, ale również oszczędności. Dzięki takiemu rozwiązaniu NFZ mógłby zaoszczędzić na refundacji leków nawet 3 mld zł rocznie.
Przeciwnicy wprowadzenia cen urzędowych leków obawiają się, że doprowadzi to do likwidacji części rynku aptekarskiego. Nie zmusi również firm farmaceutycznych do obniżania cen leków.

Wysokie dopłaty

Prace nad nowelizacją ustawy, która ma wprowadzić urzędowe ceny leków, trwają w resorcie zdrowia od ponad roku. Zwolennicy takiego rozwiązania podkreślają, że Polacy dopłacają do leków refundowanych na jednym z najwyższych poziomów wśród krajów Unii Europejskiej. Z 28 mld zł, jakie praktycznie co roku przeznaczamy na prywatne wydatki związane z ochroną zdrowia, 15 mld zł sa wydawane właśnie na zakup leków. W przypadku osób pracujących na własny rachunek jest to 47 proc. łącznych wydatków na zdrowie, a w gospodarstwach emerytów aż 75 proc.
– Według Światowej Organizacji Zdrowia, jeśli współpłacenie przekracza już 35 proc., to jest to istotna bariera w dostępie do leków – zauważa profesor Jacek Ruszkowski z Instytutu Zdrowia Publicznego.
Jak podkreślają eksperci, wysoki poziom dopłat do leków to efekt relatywnie niskiego udziału środków publicznych w wydatkach na farmaceutyki ogółem. W Polsce udział ten wynosi około 38 proc., w Czechach 76 proc., a na Słowacji 74 proc.



Sztywne ceny i marże

Zdaniem ekspertów jest kilka przyczyn występowania tego zjawiska. Po pierwsze, od kilku lat wydatki publiczne na dopłaty do leków nie wzrastają. Po drugie, od lat funkcjonuje system limitów cen leków. Oznacza to obniżanie limitów cen do wysokości najtańszego leku na listach refundacyjnych przy jednoczesnym braku skutecznych mechanizmów, które zapewniałyby wystarczającą dostępność tego leku w aptece.
Czy wprowadzenie sztywnych cen leków spowoduje, że Polacy będą mniej dopłacać z własnej kieszeni do leków, a te będą tańsze? Zdaniem części ekspertów tak właśnie się stanie.
– Obecnie ceny leków są uzgadniane tak naprawdę poza Ministerstwem Zdrowia. Ustala je producent, hurtownia i apteka. W efekcie to te podmioty na tym zyskują, a nie pacjent – mówi Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców przemysłu Farmaceutycznego.
Jego zdaniem obecny system ustalania cen leków prowadzi do takiej sytuacji, że koszt zakupu tego samego produktu w poszczególnych aptekach jest różny. Te bowiem stosują różnego rodzaju rabaty i promocje, które mają zachęcić pacjentów do kupowania u nich produktów. Tyle że w takiej sytuacji dostęp do tych tańszych leków mają jedynie wybrani pacjenci, a nie wszyscy.
Część ekspertów nie widzi konieczności wprowadzania sztywnych cen leków. Uważa bowiem, że takie rozwiązanie ogranicza konkurencję na rynku. Może to również doprowadzić do likwidacji niektórych mniejszych aptek.
– Wprowadzenie systemu urzędowych cen sztywnych spowoduje wzrost cen leków dla pacjentów, gdyż na cenę końcową produktu leczniczego wpływa oprócz wysokości dopłaty (refundacji) państwa również kwota rabatu udzielonego aptece przez hurtownię – uważa Katarzyna Bondaryk, szef praktyki prawa farmaceutycznego i biotechnologii kancelarii prawnej Hogan & Hartson.
Dodaje również, że taki system nie przyniesie oszczędności NFZ.