Kryzys mocno uderza w rynek mieszkaniowy - oceniają eksperci. Ich zdaniem, w związku ze spadkiem popytu na mieszkania i wstrzymywaniem nowych inwestycji, powinna zostać zmieniona polityka mieszkaniowa państwa.

W środę w Sejmie, z okazji siódmej rocznicy powstania Kongresu Budownictwa w Polsce, odbyło się posiedzenie stałego przedstawicielstwa Kongresu. Uczestnicy obrad podkreślali, że kryzys wpłynął bardzo negatywnie na branżę budownictwa mieszkaniowego w Polsce.

Szef Kongresu Budownictwa Roman Nowicki podkreślał, że rząd nie zauważa, że budownictwo mieszkaniowe to potężny rynek, o który - szczególnie w czasach kryzysu - warto dbać. Poinformował, że rynek ten jest wart ok. 40 mld zł, a gdyby nie kryzys i - jego zdaniem - nieodpowiednia polityka mieszkaniowa rządu jego wartość mogłaby wynieść 60-65 mld zł pod koniec tego roku.

Jak podkreślał, sytuacja w budownictwie jest zła. Przykładowo, Polska jest na ostatnim miejscu w Europie, jeśli chodzi o liczbę mieszkań na 1000 mieszkańców (jest to ok. 340 mieszkań, a np. we Francji - 500).

W Warszawie w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2009 r. rozpoczęto budowę ok. 70 proc. mniej mieszkań niż w analogicznym okresie rok wcześniej

"Nic tego nie uzasadni, ani sytuacja gospodarcza Polski, ani zasoby budżetowe" - ocenił. Dodał, że "Polska jako jedyny kraj w Europie prowadzi liberalną politykę mieszkaniową".

Z danych przygotowanych na obrady przez wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Infrastruktury Janusza Piechocińskiego wynika, że blisko 12 mln Polaków mieszka w warunkach przeludnienia, a tylko co trzeci Polak w warunkach odpowiadających warunkom mieszkaniowym w Europie Zachodniej.

Jak wynika z informacji firmy REAS, przygotowanej na spotkanie, w okresie styczeń-marzec br. rozpoczęto budowę 23,5 tys. mieszkań - jest to o blisko 40 proc. mniej niż w analogicznym okresie ub.r. Liczba wydanych pozwoleń na budowę mieszkań spadła o 13,8 proc. rdr i wyniosła 43,6 tys.

Spadek liczby rozpoczynanych mieszkań jest najsilniej widoczny w wielorodzinnym budownictwie, realizowanym na sprzedaż. W Warszawie w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2009 r. rozpoczęto budowę ok. 70 proc. mniej mieszkań niż w analogicznym okresie rok wcześniej.

W opinii przedstawicieli Kongresu Budownictwa, potrzebne jest m.in. przygotowanie programu rozwoju budownictwa, w postaci odrębnej ustawy

Prezes firmy REAS Kazimierz Kirejczyk mówił na spotkaniu, że jeżeli rząd nie podejmie odpowiednich działań, to będziemy mieć do czynienia z dalszym, bardzo szybkim ograniczeniem nowych inwestycji. "To oznacza szereg różnych problemów dla sektora, przede wszystkim dla firm deweloperskich. Bardzo szybko przełoży się to na firmy wykonawcze, pracujące dla deweloperów i w konsekwencji na firmy produkujące materiały budowlane i inne, żyjące z tego sektora" - podkreślił.

"W konsekwencji będziemy mieć za pół roku minimum podażowe i wówczas, kiedy najprawdopodobniej gospodarka się odbije i powróci finansowanie hipoteczne, wówczas będziemy mieli do czynienia z bardzo szybkim wzrostem cen" - zaznaczył.

W opinii przedstawicieli Kongresu Budownictwa, potrzebne jest m.in. przygotowanie programu rozwoju budownictwa w postaci odrębnej ustawy.

Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński zaznaczył podczas spotkania, że mieszkanie jest podstawowym dobrem, które powinien mieć zapewniony każdy obywatel. "Dzisiaj +pogody+ dla budownictwa nie ma. Kryzys powoduje, że spada popyt na mieszkania. A mieszkanie, po edukacji (...) i po zapewnieniu pracy, jest tym dobrem, które jest absolutnie niezbędne do zdrowego funkcjonowania społeczeństwa, każdego człowieka i każdej rodziny" - zaznaczył.