Spowolnienie w gospodarce przyśpieszy proces przenoszenia usług do internetu. To dla firm tańszy sposób dotarcia do klientów. Przechodząc na biznes on-line, mogą zaoszczędzić do 40 proc.
Zmuszone do oszczędności firmy coraz częściej szukać będą sposobów na świadczenie usług w sieci internetowej. W trudnych czasach szybkie i tańsze dotarcie do potencjalnych klientów będzie coraz częściej decydować o efektywności i opłacalności biznesu. A wraz z rozwojem dostępu do sieci i nowych technologii coraz więcej osób zaczynać będzie w internecie nie tylko poszukiwanie towarów, ale i usług. Te przechodzić więc będą do internetu.
- Wszystkie. Dosłownie. Te, które znamy, ale przede wszystkim te, których jeszcze nie wymyślono - mówi Tomasz Kulisiewicz, konsultant w dziedzinie informatyki i telekomunikacji, analityk firmy doradczej Audytel.

Poradź się prawnika on-line

Usług, do których dostęp zapewnia internet, z dnia na dzień jest coraz więcej. Niedawno do oferty on-line dołączyli prawnicy. W sieci pojawiły się takie serwisy, jak Moi-Prawnicy.pl, a wcześniej Infoprawnicy.pl, Prawnik.pl czy Wieszjak.pl. Ich oferta sprowadza się generalnie do próby połączenia ze sobą prawników, potencjalnych klientów i świadczenia znacznej części usługi on-line.
Znacznie wcześniej do internetu trafiły inne segmenty usługowe. Osoby chcące zrzucić wagę mogą to zrobić w wielu serwisach, takich jak choćby Odchudzanie.com. Gustujący w hazardzie, zamiast iść do kasyna, mogą wejść na strony takie, jak Betathome.pl czy Bukmacherskie.com. Za pośrednictwem internetu można się nawet leczyć, zapoznać z opiniami innych chorych na temat lekarzy, przychodni, leków i samych chorób w takich serwisach, jak choćby MojeChoroby.pl. Nauka języków obcych czy czegokolwiek innego to spory segment rynku zwanego e-learningiem. Szukanie pracy i pracowników, planowanie programu treningowego, zakup ubezpieczenia samochodowego, nie wspominając już o zrobieniu zakupów w sieci, elektronicznych płatnościach, w tym coraz szerzej dostępnych płatnościach mobilnych - to wszystko można już robić za pośrednictwem internetu od dawna. Co prawda dziś w większości przypadków wartość rynku usług czy handlu towarami w internecie wciąż nie dorównuje biznesowi prowadzonemu w tradycyjny sposób. Na przykład Polacy wydają rocznie na turystykę około 4 mld zł, ale zaledwie 8-10 proc. transakcji realizowanych jest on-line. Ale to się zmieni. W USA udział wycieczek sprzedanych on-line przekracza na przykład już 50 proc.
- Większość usług specjalistycznych: doradztwo, wszelkiego rodzaju obliczenia, księgowość, obróbka zdjęć czy czegokolwiek innego trafia lub trafi do sieci, bo nie ma powodu, by było inaczej - dodaje Tomasz Kulisiewicz.

Cały dom w internecie

Zdaniem Grzegorza Marka, dyrektora pionu marketing internetu i transmisji danych Telekomunikacji Polskiej, największe oczekiwania dotyczą obecnie możliwości praktycznego wykorzystywania internetu w usługach publicznych.
- Obecnie można z nich korzystać biernie, tzn. dostępne są prawie wszystkie informacje i formularze, ale niewiele da się załatwić przez internet - dodaje.
Według niego nie ma powodu, aby do sieci nie przeniosły się usługi związane np. z funkcjonowaniem domu.
- Cała obsługa mogłaby przejść do internetu lub wykorzystać sieć komórkową do transmisji danych. Zamiast spisywania liczników mediów przez inkasentów, mogłyby one być podłączone do internetu lub mieć moduł komórkowy i wysyłać dane o zużyciu bezpośrednio do systemu billingowego danego operatora - tłumaczy Grzegorz Marek.



Lekarze w sieci

Grupa TP za jeden z najbardziej obiecujących segmentów usług w sieci uważa telemedycynę. Zarówno dla biznesu (rozwiązania technologiczne obniżające koszty prowadzenia np. szpitali, outsourcing części zadań), jak i dla samych pacjentów. Spółka chce zbudować razem z uniwersytetami i placówkami medycznymi z Warszawy i Mazowsza sieć szerokopasmową dla usług e-zdrowie.
- Wśród nowych usług mogą pojawić się np.: zdalny konsulting medyczny, wsparcie on-line zabiegów wykonywanych w jednostkach medycznych przez specjalistów z innego szpitala czy automatyczne monitorowanie zdrowia pacjentów - dodaje przedstawiciel TP.
Dla firm może to być spore źródło pieniędzy - TP oszacowała, że do 2012 roku wydatki teleinformatyczne sektora zdrowia sięgną 680 mln euro.
- Coraz więcej usług medycznych trafi do sieci, np. telemetria czy diagnostyka - dodaje Tomasz Kulisiewicz.

Nowa sieć, nowe usługi

Zdaniem Michała Bonarowskiego, eksperta nowych mediów, prawdziwa rewolucja w przechodzeniu usług do sieci dopiero przed nami.
- Wszystko zmieni się gdy obecną sieć zastąpi sieć semantyczna. To będzie przełom - uważa Michał Bonarowski.
W dużym skrócie, nowa sieć ma rozumieć nasze pytania - jeśli wpiszemy pytanie, dostaniemy na nie odpowiedź, a nie - jak dziś - listę linków do stron, w których mniej lub bardziej dokładnie występują wpisane przez nas słowa.
- To będzie miało nieprawdopodobny wpływ na zmianę w prowadzeniu biznesu, bo wszystkie procesy przyśpieszą - dodaje.

Ale jak na tym zarobić?

Firmy mają często dobre pomysły, ale nie wiedzą, jak na nich zarobić. Dlatego wymyślenie nowych modeli biznesowych dla usług w sieci będzie jednym z największych wyzwań.
Zdaniem Chrisa Andersona, jednego z najbardziej znanych na świecie ekspertów od nowych mediów (wsławił się książką The Long Tail, w której opisał model długiego ogona rządzący ekonomią w sieci) i redaktora naczelnego kultowego magazynu THE Wired, jednym z modelów biznesowych przyszłości jest Freemium. To zbitka słów od free (za darmo) i premium (czyli części płatnej). Szerzej opisuje go, a także inne, w najnowszej książce Free: The Future of a Radical Price, która ukaże się na rynku w tym roku. W sieci dostępna będzie za darmo, w twardej okładce (wersja premium) - trzeba będzie za nią zapłacić. Ten model też się sprawdza. W ubiegłym roku, podkreśla Anderson, najlepiej sprzedającym się w sieci albumem w amerykańskim sklepie Amazon był krążek zespołu Nine Inch Nails Ghosts I-IV. Co ciekawe, płyta była też dostępna w internecie za darmo na licencji Creative Commons.
Rozwój technologii - argumentuje Anderson - powoduje, że koszt wytworzenia wielu usług czy dóbr jest bliski zera. Tym samym nie będzie też powodu, by trzeba było za nie płacić. Ale wciąż zarobić można na wartości dodanej. W takim modelu zaczyna działać wiele firm. Na przykład producenci oprogramowania antywirusowego: z sieci można ściągnąć sobie darmowe wersje oprogramowania, ale by mieć lepszą ochronę, trzeba kupić abonament. Darmowe są takie usługi, jak porównywanie produktów w sieci, ale porównywarki muszą na czymś zarabiać - dlatego płacą im producenci i dystrybutorzy sprzętu, którzy pokazują swoje towary w porównywarce.