Po dobrym początku roku z miesiąca na miesiąc nasze zainteresowanie zakupem nowych aut spada. Koncerny chcą przyciągnąć nas nowymi promocjami.
Nie ma jeszcze ogłoszonych danych za czerwiec, ale z szacunków Instytutu Samar wynika, że po pierwszych sześciu miesiącach wzrost sprzedaży wyniósł 12-13 proc. w stosunku do ubiegłego roku.
- Wciąż podtrzymujemy prognozę 15-proc. wzrostu na cały rok, ale jesteśmy coraz bliżsi jej korekty w dół - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Samar.
Wszystko zależy od tego, jak duży popyt na auta zaczną zgłaszać po wakacjach firmy, dla których to czas na wymianę flot samochodowych.
Oznacza to, że czerwiec, tradycyjnie dość dobry dla dealerów, bo tuż przed wakacjami kupujemy zwykle nieco więcej samochodów, w tym roku nie był dla nich łaskawy.
Nic więc dziwnego, że od początku lipca mamy prawdziwy wysyp nowych promocyjnych ofert. Ciekawostką są próby zniwelowania różnic w cenach między autami z silnikiem Diesla a benzynowymi. Na przykład na Seata Ibizę na olej napędowy można liczyć nawet na 14,4 tys. zł upustu. Ibizy z silnikiem benzynowym staniały o prawie 7-9 tys. zł w zależności od wersji. Poprawiło to opłacalność zakupu diesla, który teraz kosztuje 43,7 tys. zł, podczas gdy w zależności od wersji za auto benzynowe trzeba zapłacić 36,7-40 tys. zł.
Wyższa cena auta na olej napędowy nie odstrasza już wcale kupujących Peugeot 407. Firma w ramach promocji Diesel w cenie benzyny obniżył o 10-15 proc. na auta z silnikami HDi o mocy 110 KM i 136 KM. W efekcie najtańszą wersję 407 można kupić za 71,4 tys. zł.
Ciekawą promocję wymyśliła Alfa Romeo. Pod hasłem Alfa dla Alfisty obiecuje 14,5-proc. upust na zakup nowego auta obecnym posiadaczom Alfa 147, Alfa 159, Alfa GT, Alfa Brera oraz Alfa Spider, jeśli pozbędą się starego auta.
Ale koncerny kuszą nie tylko upustami gotówkowymi. Na przykład Fiat kusi możliwością zakupu wszystkich swoich modeli w kredycie Pięć lat bez odsetek. Przy czym wymogiem jest posiadanie 30-proc. wartości auta tytułem wpłaty własnej. Trzeba też liczyć się, że od pozostałej kwoty trzeba będzie zapłacić 5 proc. prowizji za udzielenie kredytu. Dodatkowo koncern wymaga ubezpieczenia na wypadek śmierci lub trwałego inwalidztwa, co wiąże się z dodatkowymi kosztami, choć z drugiej strony zabezpiecza rodzinę na wypadek problemów kredytobiorcy.
Warto zwrócić uwagę na decyzje Toyoty i Volvo, które w związku z umocnieniem się złotówki wobec euro obniżyły ceny. To bardziej radykalny ruch, niż ogłoszenie okresowych obniżek, np. na wakacje lub do odwołania. Taka asekuracja to efekt obaw o odwrócenie się trendu i spadek wartości złotówki do euro, co zmusiłoby koncerny do ogłoszenia podwyżek. Wojciech Drzewiecki uważa, że takie decyzje mogą spowodować podobne kroki konkurentów. A warto zwrócić uwagę, że takie tuzy na naszym rynku jak Skoda czy Opel nie ogłosiły dotąd jakichś spektakularnych obniżek, poza tymi, które wprowadziły na początku roku czy wiosną.