Wrocław ma poważne szanse na siedzibę Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii (EIT), a polski rząd powinien lobbować na jego rzecz.

Tak twierdzi ekspert Uniwersytetu Warszawskiego Jarosław Pietras.

Wrocław - obok wspólnej kandydatury Austrii i Słowacji (Wiedeń/Bratysława) oraz Budapesztu - jest wymieniany jako główny kandydat na lokalizację Rady EIT. O tym, gdzie trafi Rada Zarządzająca EIT, mają zdecydować ministrowie ds. konkurencyjności państw UE podczas posiedzenia w Brukseli 29 i 30 maja. Gdyby nie udało im się osiągnąć konsensusu, to sprawa zostanie przełożona na czerwcowy szczyt w Brukseli albo na drugą połowę roku.

"Nie chodzi o umiejscowienie jakieś kolejnej instytucji UE w Polsce, tylko o coś znacznie ważniejszego: o utworzenie wyspecjalizowanego ośrodka, w którym komponent europejski byłby tylko jednym z drobnych elementów całego systemu" - powiedział Pietras.

Jego zdaniem, siedziba EIT powinna być połączona z poważnymi nakładami na rozwój ośrodków akademickich i "bazy", czyli inwestycjami w podmioty gospodarcze, gdzie lokowane są m.in. inwestycje zagraniczne.

"Być może będą one zainteresowane umieszczeniem kolejnych laboratoriów wokół takiego, nadającego dynamikę, ośrodka; będą się z jednej strony wspierać, a z drugiej wykorzystywać wzajemnie" - przewiduje były minister ds. UE. Zastrzega, że na to potrzebne będą inwestycje uzupełniające np. z Funduszy Strukturalnych, budżetu resortu nauki i okolicznych przedsiębiorstw.

"To nie wyłącznie funkcja unijna, nie tylko siedziba z odpowiednią tablicą ulokowaną w budynku w danym miejscu"

"Wrocław ma szanse stać się miejscem, do którego będą zjeżdżali przedstawiciele różnych ośrodków badawczych, w którym będzie toczyła się naukowa debata o technologiach, a fakt kolejnych spotkań, konferencji, to główny walor tej propozycji" - uważa Pietras.

Podkreśla, że taki ośrodek będzie miał szansę oddziaływania dopiero wtedy, kiedy będzie otoczony wieloma innymi inicjatywami: instytutami czy think-tankami, i to nie tylko bezpośrednio związanymi z EIT, ale współdziałającymi z nim, tworząc konieczne zaplecze.

Gdyby chodziło tylko o siedzibę, to - zdaniem unijnego eksperta - wystarczyłoby przygotować odpowiedni budynek. "Natomiast Wrocław zrobił to dużo bardziej inteligentnie: zaczął kilka lat temu aktywizować lokalne ośrodki i tworzyć program, który pozwoliłby umieścić w pewnym kontekście - gdyby decyzja była pozytywna - siedzibę lub ośrodek EIT" - zwrócił uwagę Pietras. Dodał, że Wrocław już zainwestował - również fundusze UE - w program rozwoju miejscowej infrastruktury badawczej, a także w związki przemysłu z instytutami naukowymi.

"To nie wyłącznie funkcja unijna, nie tylko siedziba z odpowiednią tablicą ulokowaną w budynku w danym miejscu - jak często bywa - bez powiązania z tym co się dzieje w mieście; ale organiczny związek z tkanką naukowo-badawczą regionu, a Wrocław ma swoje zaplecze: dynamiczne ośrodki naukowe" - zachwala projekt Pietras.

Zwrócił też uwagę, że nowe agendy UE raczej lokowane są poza stolicami państw członkowskich, a Wrocław "spełnia wszystkie warunki lokalizacyjno-techniczne", m.in. położony jest w równej odległości od trzech stolic: Berlina, Pragi oraz Warszawy i ma połączenia lotnicze.

Ma też długoletnią tradycję uniwersytecką, inwestycje, potencjał naukowy i szybki rozwój gospodarczy. "Do tego zaangażowanie, determinacja władz miasta, trzyletnia już praca nad programem i wreszcie powiązanie z miejscowymi ośrodkami naukowymi, które też widzą w tym swoją szansę" - wyliczał unijny ekspert atuty polskiej kandydatury.

Do końca 2009 roku mają powstać dwie lub trzy WWI, w tym jedna dotycząca energii i ochrony środowiska

"Jako obserwator z boku mogę powiedzieć - bo widziałem różne nasze poprzednie starania - że propozycja Wrocławia zgrabnie ujmuje wszystkie komponenty i broni się dobrze w tej konkurencji" - podsumował.

Pomysł utworzenia Europejskiego Instytutu Technologii zrodził się podczas przeglądu tzw. strategii lizbońskiej w 2005 roku. Pierwotnie miał być prestiżowym ośrodkiem akademickim, odpowiednikiem amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology (MIT), ale z powodu ograniczeń budżetowych KE zaproponowała, by Instytut zbudować jako sieć współpracujących ze sobą wspólnot wiedzy i innowacji (WWI). W ich skład wejdą ośrodki akademickie, badawcze i przedsiębiorstwa z całej Europy, które wspólnie będą pracować nad poszczególnymi projektami badawczymi.

Do końca 2009 roku mają powstać dwie lub trzy WWI, w tym jedna dotycząca energii i ochrony środowiska, a kolejne - transportu i medycyny. Docelowo ma ich być od sześciu do ośmiu. Budżet EIT szacuje się na 2,4 mld euro na pierwsze sześć lat, licząc od stycznia 2008 roku; pieniądze mają pochodzić ze środków prywatnych i publicznych. O resztę ośrodki badawcze wchodzące w skład instytutu będą musiały postarać się same.