W ślad za PKO BP, który zdecydował o podwyższeniu opłat za podstawowe usługi, poszli konkurenci. Z końcem kwietnia opłaty wzrosną np. w ING Banku Śląskim. Zmiany w tabeli prowizji i opłat szykują kolejne banki.
Analitycy i obserwatorzy rynku nie mieli złudzeń, że podniesienie opłat przez banki to tylko kwestia czasu. Spadające stopy procentowe NBP, załamanie na rynku kredytów hipotecznych oraz wywołana jeszcze jesienią 2008 roku wojna na depozyty znacznie zwiększyły presję na kurczenie się marży odsetkowej (różnicy pomiędzy oprocentowaniem, po jakim banki pożyczają nam pieniądze, a tym, po jakim je przyjmują od klientów). To negatywnie wpływa na wynik odsetkowy, jedno z głównych źródeł przychodów wszystkich banków. Dlatego banki tak skwapliwie szukają dodatkowych przychodów, podnosząc opłaty za korzystanie ze swoich usług.

Miliony dla największych

- Kurczenie się marży odsetkowej, a także niższe wolumeny sprzedaży produktów głównie po stronie kredytowej, już odbijają się na wynikach banków. Dlatego poszukują one dodatkowych przychodów. A można w miarę łatwo to zrobić, podnosząc opłaty - uważa Marta Czajkowska, analityk KBC Securities.
Jej zdaniem ostatni krok ze strony PKO BP, największego gracza na rynku, będzie sygnałem dla innych banków do wprowadzenia zmian w swoich tabelach prowizji i opłat.
Dla największych graczy, takich jak PKO BP, Pekao czy ING Bank Śląski, obsługujących miliony klientów, nawet stosunkowo niewielkie przesunięcia w tabeli opłat i prowizji oznaczają dodatkowe przychody idące co miesiąc w miliony złotych. Zresztą patrząc na podwyżki, jakie zapowiedziały już PKO BP i ING BSK, nie są one wcale takie niewielkie. W tym pierwszym banku miesięczna opłata za korzystanie z podstawowego rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego (Superkonta) rośnie z początkiem maja z 5 do 6,9 zł (wzrost o 27 proc.). W ING Banku Śląskim skala podwyżki za użytkowanie Konta Z Lwem Standard jest niższa (z 7 na 8 zł, czyli wzrost o 14 proc.), ale już opłaty za miesięczne użytkowanie niektórych kart debetowych wzrosną nawet o 50 proc. Jeszcze bardziej radykalnie bank podszedł do wypłat z bankomatów innych banków. Zamiast dotychczasowych 5 zł, będzie pobierał 3 proc. wartości transakcji, ale minimum 5 zł.
- Decyzja o zmianach jest wynikiem analizy kosztów, ale także przyjętej strategii osiągnięcia pozycji najbardziej internetowego banku w Polsce. Zachęcamy do korzystania z elektronicznych kanałów, takich jak system ING BankOnLine czy sieć wpłatomatów. Podwyższamy opłaty dotyczące głównie operacji dokonywanych w oddziałach - tłumaczy zmiany w tabeli opłat i prowizji, które zaczną obowiązywać od 29 kwietnia, Roman Jędrkowiak, dyrektor ING BSK odpowiedzialny za marketing.



Sygnał z PKO BP

Złudzeń nie pozostawiają też inni.
- Wszyscy czekali na ruch PKO BP. Teraz i my będziemy musieli dostosować swoją ofertę. Na pewno nie będzie ona jednak tańsza od obecnej - mówi przedstawiciel innego dużego banku.
- Decyzję PKO BP o podwyżkach opłat i prowizji można uznać za sygnał startowy dla innych banków. Duża część instytucji finansowych już podniosła opłaty za podstawowe usługi, część za chwilę to prawdopodobnie zrobi. Ruch największego gracza na rynku zachęca do takich działań, ponieważ wszyscy w jakiś sposób wzorują się na polityce cenowej największego banku w Polsce - tłumaczy Michał Macierzyński, analityk firmy Bankier.pl.

Oczekiwanie na ofertę Pekao

Wkrótce zmian powinni się też spodziewać klienci drugiego, obok PKO BP, największego rodzimego banku - Pekao.
- Bank Pekao nie podwyższał w ostatnim czasie opłat i prowizji dla klientów detalicznych. Zgodnie z zapowiedziami po dokonaniu fuzji i migracji operacyjnej z wydzieloną częścią Banku BPH koncentrujemy się nad rozbudową oferty dla klientów indywidualnych, między innymi nad nową linią Eurokont. Już wkrótce zaprezentujemy klientom szczegóły tej oferty - wyjaśnia Arkadiusz Mierzwa, rzecznik banku Pekao.
Nowa oferta detaliczna i nowy cennik Pekao mają być gotowe w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.
Zdaniem Michała Macierzyńskiego ważne jest również to, że nikt podwyżek nie robi w świetle jupiterów, a informacje o podwyżkach są ukrywane, a część graczy po prostu wstrzymywała się z taką decyzją, czekając na ruchy konkurentów.
- W tym momencie nikt już nie będzie miał skrupułów, żeby się powstrzymywać czy jakoś bardziej tłumaczyć. Zawsze bowiem można zastosować model opłat karnych, gdzie teoretycznie opłata wynosi zero, ale tylko w sytuacji kiedy klient spełni odpowiednie warunki. W praktyce okazuje się, że przynajmniej połowa klientów płaci w takiej sytuacji więcej - dodaje Michał Macierzyński.