Rosyjscy traderzy poskarżyli się Kremlowi, że władze pozwoliły jednemu z oligarchów zmonopolizować eksport surowca z okupowanego Donbasu
Handlarze antracytu z okupowanej części Zagłębia Donieckiego wysłali w marcu 2018 r. list do prezydenta Władimira Putina i innych najważniejszych urzędników. Znamy jego treść. Przedstawiciele 16 podpisanych pod nim firm skarżą się, że od 15 marca rosyjskie władze zakazały kolejom przewożenia surowca. Od tej pory wywóz węgla do Rosji i dalej na Zachód, w tym do Polski, został zmonopolizowany przez ludzi Wiktora Janukowycza.
List jest ciekawy także dlatego, że potwierdza tezy na temat handlu donbaskim antracytem, które stawiamy w DGP od października 2017 r. „My, rosyjskie firmy, współpracujemy na rynku rosyjskim i międzynarodowym z firmami z Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej przy kupnie i wywozie węgla z terytoriów ŁRL i DRL do Federacji Rosyjskiej i za granicę, skutecznie napełniamy budżety Rosji i republik, zwiększamy wymianę handlową, pomagamy rozwijać gospodarki DRL i ŁRL” – czytamy.
„Ale od 15 marca 2018 r. jednym telegramem, bez jakiegokolwiek uprzedzenia i powiadomienia, Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego FR zakazało nam, za pośrednictwem pełnomocnego przewoźnika AO RŻD Łogistika, zajmować się wyżej opisaną działalnością. 14.03.2018 r. zostaliśmy poinformowani przez pracowników AO RŻD Łogistika, że wywóz węgla z terytorium DRL i ŁRL jest dozwolony tylko za pośrednictwem firmy OOO Kompanija Gaz-Aljans” – dodają autorzy i proszą, by władze „przeanalizowały sprawę” i wyjaśniły, „jak w tak demokratycznym i praworządnym państwie, jak Federacja Rosyjska, można jednym pociągnięciem pióra bezpodstawnie zlikwidować dziesiątki rosyjskich firm i ich pracowników”. „To dyskredytuje niedawne orędzie W.W. Putina o walce z korupcją” – piszą.
Traderzy dodają, że decyzja, którą przekazały im koleje RŻD Łogistika, zastała ich z 1350 załadowanymi wagonami węgla, z którymi nie wiadomo, co zrobić, i przedpłatami od kontrahentów wartymi miliony rubli (setki tysięcy zł). W wymienionej liczbie wagonów mieści się ok. 67,5 tys. ton węgla. Wśród adresatów obok Putina znaleźli się premier Dmitrij Miedwiediew, dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow, prokurator generalny Jurij Czajka i minister rozwoju gospodarczego Maksim Orieszkin. O liście pisała wcześniej rosyjska gazeta „RBK”, choć bez szczegółów. My otrzymaliśmy jego treść od informatora w jednej z ukraińskich spółek węglowych. Potwierdziliśmy jego autentyczność w trzech niezależnych od siebie źródłach w Rosji i na Ukrainie.
Pod listem widnieje spis 16 firm i ich dyrektorów z numerami telefonów i adresami poczty elektronicznej. Dane są prawdziwe, choć większość sygnatariuszy nie chciała z nami rozmawiać nawet anonimowo. – Nie jestem gotów udzielać komentarzy. Z całym szacunkiem dla was jako dziennikarzy, jeden Bóg wie, na ile to będzie anonimowe – powiedział jeden z nich. Inny stwierdził, że nie ma nic wspólnego z pismem, i odmówił odpowiedzi, czy opisuje ono realnie zaistniałą sytuację. Poprosił o przesłanie pytań e-mailem, ale nie odpowiedział na niego, a potem nie odebrał już telefonu.
Bardziej rozmowny był inny trader (nazwisko znane redakcji). Potwierdził fakt wysłania pisma do Putina i jego treść. Zapytaliśmy, czy przyniosło to jakiekolwiek rezultaty. – Dotychczas nie było efektów. Powiedzieli, że na razie trzeba poczekać – relacjonuje nasz rozmówca. Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego Rosji nie odpowiedziało na nasze pytania, za to gazecie „RBK” napisało, że ta kwestia nie leży w jego kompetencji. Zwróciliśmy się też do RŻD Łogistika, która transportuje węgiel z Donbasu do portów w Rostowie nad Donem i Ust-Łudze oraz na granicę polsko-białoruską. – Nie otrzymaliśmy takiego telegramu – odpowiedziała rzeczniczka firmy Jekatierina Godlewska.
Zapytaliśmy więc, czy spółka wciąż przyjmuje zamówienia na przewóz węgla z Donbasu od dowolnych kontrahentów, czy tylko od Gaz-Aljansu. – Nie komentujemy – brzmiała odpowiedź. Wcześniej Jelena Łaszkina, rzeczniczka ministra Orieszkina, przyznała nam, że „węgiel z poszkodowanych terytoriów jest przewożony przez Rosję tranzytem ze względu na ich pełną izolację wprowadzoną przez Ukrainę”. Jak pisaliśmy w 2017 r., to właśnie ten resort koordynuje handel antracytem. Odpowiada za to wiceminister Siergiej Nazarow jako szef Międzyresortowej Komisji ds. Pomocy Humanitarnej dla Poszkodowanych Terytoriów Południowo-Wschodnich Rejonów Obwodów Donieckiego i Ługańskiego Ukrainy.
W liście od traderów znajdujemy kolejne potwierdzenie tych informacji. „Wyżej opisana działalność już od trzech lat była przez nas realizowana pod ścisłym przywództwem, koordynacją i we współpracy z Ministerstwem Rozwoju Gospodarczego” – czytamy. Jednego z sygnatariuszy pisma, który zgodził się na rozmowę, zapytaliśmy, co to konkretnie oznaczało. – Ministerstwo koordynowało, dawało nam plany, dokumenty były od nich. Uzgodnienia z nimi robiliśmy. Węgiel szedł i na eksport, i na rynek wewnętrzny. Ja się eksportem nie zajmuję, sprzedawałem na rynku rosyjskim – opowiada. Jego słowa potwierdzają to, o czym piszemy od niemal roku. Moskwa pomaga handlarzom z Donbasu załatwiać dokumenty potwierdzające rzekomo rosyjskie pochodzenie surowca.
Gaz-Aljans to spółka zarejestrowana w Niżnym Nowogrodzie, kontrolowana przez Serhija Kurczenkę. Urodzony w 1985 r. oligarcha przed upadkiem prezydenta Janukowycza w 2014 r. należał do jego najbliższych współpracowników. Przejmował firmy, media, był właścicielem klubu piłkarskiego Metalist Charków. Nazywano go „młodooligarchą” i „szybkobogackim”. Po wybuchu wojny zbiegł do Moskwy, zajął się interesami z okupowaną częścią Donbasu i krok po kroku nawiązywał relacje z rosyjskimi władzami.
W 2017 r. kontrolowane przez niego przedsiębiorstwo – zarejestrowany w separatystycznej Osetii Płd. Wniesztorgsierwis – przejęło zarząd nad kopalniami w DRL i ŁRL. A Gaz-Aljans zaczął się coraz bardziej rozpychać. Obie firmy w styczniu 2018 r. trafiły na amerykańskie listy sankcyjne. O skali wsparcia Rosji dla Kurczenki świadczą informacje z poniedziałkowego „Kommiersanta”. Dziennik podał, że Gaz-Aljans podpisał umowy na dostawę w latach 2016–2019 16,6 mln ton węgla (niekoniecznie tylko antracytu) dla OGK-2, spółki córki Gazpromu, operatora 11 elektrociepłowni.
Jedna z wersji głosi, że konflikt o podział zysków z handlu surowcami był jedną z przyczyn zamordowania 31 sierpnia w restauracji „Siepar” w Doniecku przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki. Rosyjski „Ekspiert” pisze, że Zacharczenko skonfliktował się ostatnio z Kurczenką i wiceministrem Nazarowem. Wybuch bomby w „Sieparze” ranił wywodzącego się z kręgów kryminalnych wicepremiera Ołeksandra Tymofejewa, który tuż po pogrzebie szefa wyjechał do Rosji. Tymofejew i Zacharczenko czerpali zyski z przedsiębiorstwa Ugol Donbassa, powołanego przez resort dochodów i podatków DRL dla wydobycia i zbytu węgla. Z danych, którymi dysponujemy, wynika, że z firmą Ugol Donbassa bezpośrednio handlowało kilka polskich spółek.
W Sejmie spytają o antracyt
Posłowie PO w ramach pytań bieżących będą się dziś chcieli dowiedzieć, jak import antracytu z Donbasu ma się do polsko-rosyjskich relacji energetycznych. W październiku grupa parlamentarzystów Platformy spotka się w Brukseli z przedstawicielami Komisji Europejskiej, by poruszyć m.in. temat surowca. Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że to efekt publikacji DGP. Sprawą tego procederu, a także rosnącego uzależnienia się od rosyjskiego węgla, może się wkrótce zająć sejmowa komisja energii.