Podaż nie nadąża za potrzebami. Firmy liczą na ludzi starszych, kobiety i imigrantów.
Pan Antoni ma 72 lata, jest elektronikiem, pracował na pół etatu. Dorabiał do emerytury. W grudniu poprosił go szef. Pan Antoni myślał, że chce go pożegnać, ale czekała go zaskakująca propozycja przejścia na cały etat, z czego skorzystał. Trudno określić tę sytuację jako typową, ale będą one zdarzały się coraz częściej.
Potwierdzają to dane ZUS, które pokazują rosnącą liczbę emerytów pracujących na etacie. W 2016 r. było ich 207 tys., obecnie 257 tys.
Dziennik Gazeta Prawna
– Sytuacja na rynku pracy jest lepsza i siła przetargowa pracownika większa – zauważa Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. Pracujący emeryci mogą być kołem ratunkowym dla gospodarki. Bo jak poinformował wczoraj GUS, w końcu II kwartału 2018 r. liczba wolnych miejsc pracy w podmiotach zatrudniających co najmniej 1 osobę wynosiła 164,7 tys. i w porównaniu z I kwartałem wzrosła o 8,1 proc. To pokazuje, że spora część emerytów będzie miała okazję dorobić. Pytanie, ilu z nich będzie chciało.
– Powinni być zachęcani do podjęcia pracy. Przechodzą na emeryturę zbyt szybko – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Był moment, kiedy rząd zastanawiał się nad zachętami dla pracujących dłużej. Opisywaliśmy pomysły na premię, jaka miałaby być wypłacana tym, którzy wstrzymają pobieranie świadczenie ZUS. Ostatecznie jednak nie weszły w życie. – Potrzeby rynku pracy są duże, wynikają z sytuacji demograficznej i przedsięwzięć rządu obniżających liczbę pracujących. Podaż na rynku pracy powinna być znacząco większa. Są potrzebni na nim seniorzy, ale także potrzeba aktywizacji kobiet czy zwiększenia liczby imigrantów – podkreśla Janusz Jankowiak.
Seniorzy w momencie osiągnięcia wieku emerytalnego, jeśli chcą nadal pracować, mają do wyboru dwie strategie. Pierwsza to zwlekać z wzięciem emerytury i pracować dalej na dotychczasowych zasadach. W takim przypadku premią jest dużo wyższa emerytura. Jak pokazują różne symulacje, odłożenie decyzji o rok to świadczenie wyższe o 8 proc.
Takiego bonusu nie daje drugi wariant, czyli zwolnienie się z pracy w celu wzięcia emerytury i ponowne zatrudnienie. W takim przypadku ostatecznie świadczenie podwyższy im tylko składka odprowadzona po osiągnięciu wieku emerytalnego, ale w zamian będą pobierali jednocześnie z emeryturą pensję.
Ta druga możliwość kusi wiele osób. Do tej pory pracodawcy namawiali do takiego wariantu pracowników, często doradzając przejście na samozatrudnienie. W takim przypadku emeryt przedsiębiorca płaci tylko składkę zdrowotną, więc na zmianie warunków może zyskać on i pracodawca, dzieląc się oszczędnościami na pozostałych składkach.
Od początku kadencji weszły w życie dwie duże zmiany mające wpływ na rynek pracy. Mniejsze znaczenie miało wprowadzenie 500 plus, które wpłynęło na dezaktywizację kobiet. Jak szacuje Instytut Badań Strukturalnych, po wprowadzeniu świadczenia wychowawczego z rynku pracy wycofało się ok. 100 tys. pań.
Znacznie większy wpływ wywarła obniżka wieku emerytalnego. W zeszłym roku uprawnienia emerytalne uzyskało łącznie ponad 0,5 mln osób, z czego większość w wyniku obniżki wieku. Oba zjawiska na dłuższą metę oznaczają niższe świadczenia dla tych, którzy odeszli z pracy. W przypadku obniżenia wieku emerytalnego to zjawisko widać już dziś. To powoduje, że rośnie liczba osób niezadowolonych z wysokości swoich świadczeń i polityczna presja na ich podwyższanie.
Rządzący rozważają możliwość podwyżek lub dodatków dla emerytów. Jarosław Kaczyński powiedział w sobotę, że rozmowy na ten temat trwają w rządzie i kierownictwie PiS. Jak wynika z naszych informacji, propozycja ma być gotowa w ciągu kilku tygodni.