Jeśli interpretacja unijnego rozporządzenia przez polskich urzędników się nie zmieni, polska branża start-upowa podupadnie najbardziej w historii. Zamiast spodziewanych „jednorożców” dofinansowania z renomowanego programu dotacyjnego BRIdge Alfa otrzymywać będą podmioty o marnej proweniencji, którym nie udało się pozyskać kapitału w żaden inny sposób. Taki scenariusz kreśli Krajowa Izba Gospodarcza w nawiązaniu do zmian zapowiedzianych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR).
O sprawie informowaliśmy w zeszłym tygodniu („Władza dorzyna start-upy”, DGP z 16 sierpnia 2018 r.). W skrócie: 10 sierpnia 2018 r. NCBR zapowiedziało, że z chwilą wejścia w życie unijnego rozporządzenia nr 2018/1046, czyli 2 sierpnia, zmieniła się definicja beneficjenta. W efekcie tego z programu BRIdge Alfa, stanowiącego pomost między osiągnięciami nauki a biznesem, możliwe będzie otrzymanie grantu w maksymalnej wysokości 200 tys. euro. To – biorąc pod uwagę specyfikę start-upów, których dotyczy program – bardzo mało. Program BRIdge Alfa przewiduje, iż aż 80 proc. wartości inwestycji w start-up można pokrywać z funduszy unijnych, a tylko 20 proc. dokłada fundusz inwestycyjny. Ograniczenie wysokości dotacji oznaczałoby, że fundusze musiałyby wydać znacznie więcej. To zaś się inwestorom nie opłaca.
– Już otrzymujemy sygnały od naszych członków o zawieszeniu wpłat od części inwestorów do czasu wyjaśnienia sytuacji. Drastyczne zmiany warunków wsparcia mogą zniechęcić inwestorów i w efekcie osłabić rynek Venture Capital w Polsce na lata – podkreśla w swym stanowisku Krajowa Izba Gospodarcza. Działający przy niej komitet ds. rozwoju funduszy VC uważa, że wprowadzone zmiany uderzają w fundamenty biznesowe praktycznie każdego z funduszy i w większości przypadków stawiają pod znakiem zapytania możliwość realizacji założonej strategii.
Dyskusyjne jest natomiast to, czy urzędnicy z NCBR poprawnie zrozumieli intencje unijnego prawodawcy. Na łamach DGP prawnicy z kancelarii Crido Legal podkreślali, że cel rozporządzenia jest zupełnie inny niżeli interpretacja po stronie centrum.
Rozstrzygnięcie wątpliwości powinno nastąpić w ciągu kilku najbliższych tygodni. Z naszych informacji wynika, że o problemie wie już Komisja Europejska. Jako że mamy do czynienia z rozporządzeniem, powinno być ono jednakowo wykładane we wszystkich państwach członkowskich UE.