- Jeśli nie uda się otworzyć postępowania sanacyjnego w tym tygodniu, to i tak przedstawimy wierzycielom lepszą ofertę układową. Ale potrzebujemy więcej czasu na rozmowy z inwestorami i bankami - mówi Przemysław Dąbrowski
Przemysław Dąbrowski do zarządu GetBacku dołączył w kwietniu tego roku, już po wybuchu afery wokół spółki. Miesiąc później został jej prezesem. W przeszłości pracował w wielu spółkach publicznych, m.in. jako analityk i kontroler finansowy, skarbnik, dyrektor finansowy. Był również menedżerem w firmach doradczych AT Kearney i Accenture. W 2010 r. trafił do zarządu PZU, gdzie odpowiadał za pion finansowy i nadzorował obszar windykacji. Jest współwłaścicielem i prezesem start-upu rozwijającego narzędzia coachingowe eSensei oraz rozwijającego gry mobilne Silver Bullet Labs
Która opcja jest dzisiaj najbardziej prawdopodobna: przyspieszone postępowanie układowe, sanacja czy znalezienie inwestora strategicznego?
Wszystkie trzy są na stole i jest równe prawdopodobieństwo, że któraś z nich zostanie wybrana. Widzimy poważne zainteresowanie inwestorów. To są duże branżowe podmioty – i z kraju, i z zagranicy. Cały czas mamy też propozycję układową dla wierzycieli. Zakładam, że złożymy jeszcze jedną, czyli trzecią i będzie ona lepsza niż to, co obecnie zaproponowaliśmy. Jednak trudno będzie to zrobić do 28 sierpnia, kiedy zaplanowane jest głosowanie układu. Nie nie sądzę, by do tego czasu udało się wynegocjować porozumienie z bankami odnośnie do umorzenia części naszego długu. Cały czas wierzę, że w ogóle jest to możliwe. Dlatego lepiej byłoby głosowanie nad układem odłożyć. W grze jest także sanacja. Ze względu na czas najlepszy moment na jej uruchomienie to przyszły tydzień.
Chodzi o to, że wówczas jest szansa na odwrócenie umów zawartych w ostatnim roku przez GetBack. Dwie najpoważniejsze pozycje to zakup spółki EGB Investments za ponad 200 mln zł i umowa z Trigon TFI na ponad 49 mln zł.
Tak. Bez tych dwóch umów sanacja ma ograniczony sens.
Mówi pan, że trzy opcje mają równe prawdopodobieństwo, ale sanacja wyklucza się z układem. Dzisiaj zarząd GetBacku rekomenduje wierzycielom postępowanie sanacyjne w połączeniu z negocjacjami z inwestorem?
Naszą rolą jest przedstawianie radzie wierzycieli możliwych scenariuszy oraz wad i zalet każdego z nich. Sanacja jest mechanizmem, który ma umożliwić restrukturyzację dwóch umów – z Altus TFI i Trigon TFI. Mogę sobie wyobrazić, na podstawie prowadzonych długich rozmów z tymi funduszami, że jeżeli w ciągu najbliższych kilku dni przystałyby na nasze warunki, to można sanacji nie uruchamiać. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne.
Jeżeli minie termin, w którym można te umowy uwzględnić w postępowaniu sanacyjnym, to wówczas ten proces jest również bezcelowy.
Tak, bo największa część zobowiązań to właśnie te dwie umowy.
Nie liczycie już na polubowne załatwienie sprawy z Altusem i Trigonem?
Wciąż prowadzimy rozmowy z Altusem, spotykamy się z właściwym podejściem – poszukiwaniem rozwiązania. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach uda się je pozytywnie zakończyć. Z Trigonem sytuacja jest inna i zupełnie dla nas niezrozumiała. Prowadziliśmy rozmowy w dobrej wierze i do pewnego momentu fundusz brał udział w tym dialogu. W pewnym momencie Trigon zmienił taktykę i wypowiedział nam umowy o zarządzanie portfelami wierzytelności. Nie znaleźliśmy w tym wypowiedzeniu żadnego przekonującego uzasadnienia. Wydaje nam się, że Trigonowi chodzi o coś zupełnie innego. Najprawdopodobniej prawnicy Trigonu żyją w przekonaniu, że po wypowiedzeniu umów o zarządzanie funduszami sekurytyzacyjnymi wypowiedziana jest również umowa, którą chcemy obecnie unieważnić. Jej wartość jest niebagatelna, bo na przeszło 49 mln zł. Wracając do samego wypowiedzenia umowy – od początku deklarowaliśmy, że w przypadku funduszy sekurytyzacyjnych nie musimy być wszędzie serwiserem. Na umowach z Altusem i Trigonem nie zarabialiśmy. Umowy bowiem były tak skonstruowane, że GetBack wprawdzie miał przychód, ale zysk był właściwie zerowy albo w ogóle go nie było. Z naszej perspektywy prędzej czy później to my rozwiązalibyśmy te umowy.
Umowy z TFI mają w sumie wartość ponad 250 mln zł, ale do sanacji GetBack może zgłosić transakcje warte ok. 360 mln zł. Co z nimi?
Wysłaliśmy już 36 wezwań do kontrahentów. Chodzi o umowy „skażone”, czyli takie, które nie mają uzasadnienia ekonomicznego, były przepłacone lub wręcz pieniądze zostały wydane na nic. Chcemy, aby kontrahenci przedstawili nam, jakie rzeczywiście usługi świadczyli na rzecz starego GetBacku. Niektórzy ignorują nasze wezwania, a inni przedstawiają nam bardzo zaskakujące odpowiedzi. Kilka dni temu przedstawiciel jednego z podmiotów, którego poprosiliśmy o wyjaśnienia, odpowiedział nam, że stary GetBack miał z jego firmą prowadzić biznes polegający na sprzedaży ciągników siodłowych.
Co ze sprzedażą obligacji GetBacku, z której wielu dystrybutorów i pośredników miało duże prowizje? Te pieniądze spółka też będzie chciała odzyskać?
Analizujemy, jak te koszty były księgowane. A nie były małe. Dzielą się właściwie na dwie grupy: bezpośrednie prowizje i coś, co w umowach jest nazywane wsparciem marketingowym. W tym drugim przypadku nigdy nie uzyskaliśmy wyjaśnienia, co było faktycznym przedmiotem umowy. To o tyle istotne, że mówimy o kilkudziesięciu milionach złotych. To było sprytnie zaksięgowane i w sprawozdaniu finansowym nie było tego widać jako kosztu.
Według obecnej propozycji układowej zaspokojenie roszczeń obligatariuszy wyniesie 27 proc. Majowa propozycja przewidywała ok. 65 proc. Mówi pan o tym, że może być lepiej – o ile?
Na pewno trochę lepiej. Nazywamy ten scenariusz 27+. Szansy, że tak będzie, upatruję przede wszystkim w rozmowach z bankami i dwoma TFI, które są zabezpieczone na portfelach wierzytelności. Dodatkowo analizujemy nasze możliwości generowania przepływów finansowych i mam nadzieję, że uda nam się ten dodatkowy cashflow znaleźć. Ale potrzebujemy więcej czasu. Właśnie dlatego wystąpiliśmy do sądu o przełożenie głosowania z 28 sierpnia na późniejszy termin.
Kiedy poznamy sprawozdanie finansowe GetBacku za I kwartał tego roku?
Cały czas nad nim pracujemy, podobnie jak nad sprawozdaniem za II kwartał. Problem polega na tym, że w najgorętszym okresie dla GetBacku wiele osób odeszło ze spółki. Nawet nie ze względów ekonomicznych, bo płacimy wynagrodzenia i powoli stabilizujemy sytuację (zmieniamy między innymi system premiowy, będziemy uruchamiać program zatrzymania liderów). Niepewność, co dalej z GetBackiem, była jednak w czerwcu tak duża, że sporo osób znalazło inną pracę. Straty personalne są bolesne. Odeszła od nas główna księgowa i kilka osób zajmujących się sprawozdawczością, stąd opóźnienia. Pracujemy nad odzyskaniem możliwości bieżącego raportowania. Dodatkowo nie ułatwia nam tego fakt, że od tego roku zmienia się standard rachunkowości. Chcemy jak najszybciej przedstawić te sprawozdania rynkowi. Na pewno jeszcze przed głosowaniem układu – gdyby ono było 28 sierpnia – pokażemy najistotniejsze składniki sprawozdania, w tym wartość portfeli i zobowiązania. Prawdopodobnie dokonamy dodatkowych odpisów w raporcie za II kwartał, one nie będą jednak dotyczyły portfeli, ale będą związane z tym, że spółka przepłaciła za pewne rzeczy lub aktywowała koszty bez ekonomicznego uzasadnienia.
Czy GetBack windykuje posiadane portfele?
Tak. Najgorszy miesiąc z punktu widzenia serwisowania to czerwiec. W lipcu i sierpniu odbudowaliśmy poziom odzysków. Cały czas opracowujemy też zasady co-serwisingu (współzarządzanie portfelami wierzytelności – red.), aby nie nastąpiła sytuacja, że GetBack nie będzie mógł prowadzić windykacji, a to byłoby niekorzystne dla naszych wierzycieli. To takie zabezpieczenie na najgorsze scenariusze.
Była też mowa o jakiejś formie aukcji posiadanych przez GetBack portfeli wierzytelności?
Najpierw musimy je uporządkować. Jeżeli będziemy realizowali wariant operacyjny, czyli spółka nie będzie sprzedawana, to wówczas jesteśmy gotowi oddać nasze fundusze zewnętrzne do serwisowania innym. W przypadku Trigonu to już się dzieje, jeśli chodzi o Altusa, jesteśmy na to przygotowani. Jedną z opcji jest uruchomienie elektronicznej aukcji małych portfeli i nie chodzi o wierzytelności warte kilkaset milionów złotych. Ale niektóre portfele, ze względu na ich specyfikę, lepiej jest sprzedać. Żeby je obsługiwać, musielibyśmy najpierw zainwestować, a to wydaje się obecnie bezcelowe.
O inwestorach dla GetBacku wiele słyszeliśmy od byłego prezesa. Jak wygląda sytuacja obecnie? Czy są już podpisane jakieś umowy o zachowaniu poufności w negocjacjach? Ktoś bada kondycję finansową spółki?
Nowy zarząd całkowicie zmienił politykę informacyjną. Jesteśmy transparentni i pracujemy nad odbudową wiarygodności, informując rynek o wszystkim, nawet o trudnych dla spółki sytuacjach. Proces wejścia inwestora jest już do pewnego stopnia zaawansowany i nie są to tylko luźne rozmowy na wzór tych prowadzonych w maju czy czerwcu. Nie chciałbym jednak ujawniać szczegółów.
Ile firm jest zainteresowanych zakupem GetBacku?
Zainteresowanie jest zarówno z Polski, jak i zagranicy. Mówimy o co najmniej ośmiu podmiotach. W mojej ocenie połowa z nich jest mocno zainteresowanych. Nie oznacza to oczywiście, że złożą wiążące oferty. Między innymi właśnie ze względu na te negocjacje wnioskujemy o przełożenie głosowania nad układem. Z jednej strony prowadzimy rozmowy z bankami, z drugiej potrzebny jest czas na rozmowy z podmiotami myślącymi o kupieniu naszego biznesu. Późniejsze głosowanie być może pozwoli przedstawić wierzycielom wiążące umowy z inwestorem strategicznym. To alternatywa dla działalności operacyjnej. Obligatariusze zobaczą: w ramach układu możemy odzyskać tyle i tyle albo inwestor w ciągu kilku miesięcy finalizuje transakcję, a pieniądze wpływają do spółki i są proporcjonalnie dzielone między wierzycieli. Chcemy, aby podmiot, który będzie kupował GetBack, miał już zapewnione finansowanie, a nie tylko składał ofertę warunkowo. Dlatego zapraszamy tylko takich inwestorów, którzy mają odpowiednie środki. Zależy nam na kimś z branży lub konsorcjum składającym się z firmy z sekora windykacyjnego i funduszu inwestycyjnego. Naszym zdaniem dobrym rozwiązaniem jest sprzedaż platformy windykacyjnej GetBacku i portfeli. Brand GetBack nie pomaga dziś w efektywnej działalności windykacyjnej, dlatego inwestor o renomowanej pozycji rynkowej ułatwi działalność windykacyjną.