Rozwiązanie pilotażowo wdrożone na odcinku A1 może się stać docelową formą płatności na wszystkich państwowych drogach objętych viaTOLL-em.



AmberGO – czyli rozwiązanie, które na autostardzie między Toruniem a Gdańskiem (zarządzanym przez spółkę GTC) będzie testowane przez najbliższy rok – jest w praktyce poligonem doświadczalnym ministra Andrzeja Adamczyka.
– W naszych analizach rozważamy również model uwzględniający rozwiązania, na których opiera się AmberGO – tak na nasze pytanie o docelowy model płatności na wszystkich autostradach w Polsce odpowiedział rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś.
Na razie system wdrożony przez koncesjonariusza obowiązuje tylko dla najdłuższego odcinka autostrady (Rusocin – Nowa Wieś, w obu kierunkach). Korzystać z niego mogą tylko kierowcy aut o dwóch osiach, niewyposażonych w przyczepy, a więc głównie osobówki oraz motocykle. I tylko pod warunkiem, że mają polskie rejestracje.
Zasada działania systemu jest dość prosta. Po zainstalowaniu aplikacji na telefonie, zarejestrowaniu tam swojego samochodu i dodaniu danych z karty płatniczej można udać się w podróż. Podjeżdżając do bramek, trzeba skierować się na rogatki oznaczone symbolem AmberGO. System następnie zidentyfikuje rejestrację auta i automatycznie podniesie szlaban. Opłata za przejazd zostanie pobrana z karty, której dane wcześniej podaliśmy w aplikacji.
W branży nowy system płatności budzi równie wiele zainteresowania co obaw. Dotyczą one np. szczelności systemu (co jeśli samochody będą jechały w bliskich odstępach i system nie wyłapie części z nich) i jego efektywności (na ile sprawnie zadziała rozpoznawanie tablic rejestracyjnych przy wzmożonym ruchu).
Wygląda jednak na to, że jeśli AmberGO się sprawdzi, to podobne rozwiązanie może zostać wybrane przez rząd jako podstawowa wersja płatności w ramach państwowego systemu e-myta viaTOLL. W listopadzie jego obsługę w całości przejmie inspekcja transportu drogowego.
Z perspektywy rządu sytuacja jest dość komfortowa. Za funkcjonowanie AmberGO płaci spółka GTC w ramach istniejącej umowy koncesyjnej. Jeśli system zda egzamin, rząd będzie miał go już w praktyce po testach, bez ponoszenia kosztów. A jeśli rozwiązanie zawiedzie, to wina spadnie tylko na koncesjonariusza. Z punktu widzenia polityków to wymarzona sytuacja.
Jednak już słychać pierwsze sceptyczne głosy. – System na razie się nie sprawdza, korki tworzą się dalej. Otwarta jest tylko jedna bramka, która w dodatku nie jest przeznaczona wyłącznie dla użytkowników AmberGO. Dlatego trudno będzie z tego eksperymentu wyciągnąć jakieś daleko idące wnioski – twierdzi Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu.
Co ma do powiedzenia GTC? – Operator będzie decydować, zależnie od sytuacji drogowej, jakie bramki i ile z nich będą dedykowane wyłącznie dla użytkowników AmberGO. Chodzi o to, by nie zwiększać korków przy poborze opłat, ale je zmniejszać – przekonuje Torbjörn Nohrstedt z działu prasowego AmberOne.
Jest jeszcze jeden problem. Od dawna mówi się, że Polska powinna dążyć do ujednolicenia systemu płatności elektronicznych za korzystanie z dróg. Skarb Państwa ma swój viaTOLL (z podziałem na pojazdy ciężarowe i lekkie), spółka GTC – swój AmberGO na autostradzie A1, a Stalexport (zarządzająca odcinkiem A4 na odcinku Katowice – Kraków) – system A4Go (oparty na urządzeniach pokładowych) i KartA4 (zbliżeniowa karta przedpłacona). Wyjątkiem jest jedynie Autostrada Wielkopolska SA (AWSA), zarządca odcinka „A2”, która na razie nie czuje potrzeby implementacji własnego systemu e-myta.
– Specyfika zarządzanej przez naszą spółkę drogi znacznie odbiega od koncesyjnej A1 czy A4. A2 nie ma charakteru wakacyjnego, jak to jest w przypadku A1. Nie leży też między dużymi ośrodkami miejskimi, jak A4. Zatem nie ma obecnie potrzeby wprowadzania na naszej trasie elektronicznego poboru opłat – przekonuje Zofia Kwiatkowska, rzeczniczka AWSA.
W tej sytuacji wizja jednolitego systemu płatności w całym kraju kolejny raz się oddala. A to tylko utrudnia życie kierowcom. Przykład? Podróż osobówką z Poznania nad morze. Najpierw na odcinku AWSA do Konina zapłacimy manualnie (stawki liczone według liczby osi). Potem – do Strykowa – czeka nas odcinek państwowego viaTOLL, gdzie albo zapłacimy manualnie, albo skorzystamy z elektronicznej płatności i przeznaczonych dla niej bramek w ramach usługi viaAUTO (warunkiem jest posiadanie urządzenia pokładowego).
Zjeżdżając na trasę A1 w kierunku morza (do Torunia), pojedziemy jeszcze za darmo, a potem dotrzemy już do koncesyjnego odcinka, na którym albo zapłacimy manualnie, albo elektronicznie – o ile wcześniej ściągniemy aplikację na telefon i się zarejestrujemy.
– Rzeczywiście można się w tym pogubić. Nie ma chyba drugiego kraju, gdzie byłoby tyle systemów i tyle stawek. W dodatku nie wiadomo, jak szybko ten stan się zmieni, bo obecny system państwowy ma przejąć inspekcja transportu drogowego, co budzi sporo wątpliwości – zauważa Adrian Furgalski.
Ekspert przekonuje też, że ewentualna decyzja rządu o powszechnym wdrożeniu płatności za drogi przez aplikację na komórce może napotkać trudności. – Na razie system analogiczny do tego na A1 nie byłby dopuszczony w przypadku aut ciężkich, bo tu regulacje unijne dopuszczają jedynie albo system satelitarny, albo radiowy – zwraca uwagę Adrian Furgalski.