Co wspólnego mają Leszek Czarnecki i Zygmunt Solorz-Żak prócz tego, że należą do najbogatszych Polaków? Są właścicielami banków z problemami.
To, że Getin Noble Bank należący do Leszka Czarneckiego, od kilku lat nie może wyjść na prostą, wiedzą wszyscy zainteresowani naszym rynkiem kapitałowym. Bo też kurs akcji GNB najlepiej oddaje ocenę perspektyw tej instytucji. Jej główny problem to duży portfel kredytów frankowych. Po wybuchu kryzysu w 2008 r. cena akcji mocno spadła, by bardzo wzrosnąć w 2013 r. i na początku 2014 r. Wtedy ostatni raz przekraczała 10 zł. Później dominowały już spadki. Ostatnio kurs był poniżej złotówki.
Kłopoty z jakością kredytów w połączeniu z koniecznością zmiany modelu biznesowego (dawniej był on obliczony na masową sprzedaż wysokomarżowych produktów, teraz wprowadzany jest model „relacyjny”, typowy dla banków uniwersalnych) skutkują niższymi przychodami i wyższymi rezerwami. Efekt: prawie 55 mln zł straty w 2016 r. i 575 mln pod kreską w roku ubiegłym.
Straty powodują konieczność podnoszenia kapitału poprzez emisje akcji. Problem w tym, że cena nominalna – poniżej której nie można sprzedawać nowych udziałów – wynosi 2,73 zł. Nic dziwnego, że dziurę w kapitałach musi zasypywać sam Czarnecki. Wiosną zadeklarował, że do końca przyszłego roku dokapitalizuje bank kwotą miliarda złotych. Bank dostał już część pieniędzy. Kolejne dwie emisje, w sumie o wartości 200 mln zł, mają być uchwalone na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu, zaplanowanym na najbliższą środę.
Leszek Czarnecki nie jest jedynym polskim miliarderem i jednocześnie właścicielem banku. Drugi to Zygmunt Solorz. Jego najbardziej znana inwestycja to Cyfrowy Polsat. Ale do grupy Solorza należy również Plus Bank. Problem w tym, że Plus jest na minusie. A biorąc pod uwagę fakt, że to instytucja, od której Getin Noble jest kilkanaście razy większy, to ubiegłoroczna strata Plus Banku – 110 mln zł – relatywnie okazuje się znacznie większa niż banku Czarneckiego.
Instytucja, która dawniej funkcjonowała pod nazwą Invest-Bank, jest deficytowa już od kilku lat. W 2014 r. Komisja Nadzoru Finansowego nakazała PB wdrożenie programu naprawczego. Ponieważ już strata w 2016 r. (niecałe 12 mln zł) była większa, niż zakładano, bank został zobowiązany do opracowania aktualizacji planu sanacyjnego.
W Getin Noble Banku misję naprawczą powierzono menedżerom niezwiązanym wcześniej z grupą Czarneckiego. Niecałe dwa lata temu prezesem został Artur Klimczak, wcześniej związany z Millennium. Niedługo później stanowisko wiceprezesa otrzymał Jerzy Pruski, wcześniej szef Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a pod koniec ubiegłej dekady prezes PKO BP.
Solorz poszedł podobną drogą. W kwietniu na czele zarządu Plus Banku stanął Wojciech Papierak. To menedżer z doświadczeniem w bankowości. W połowie poprzedniej dekady wszedł do zarządu Nordea Bank Polska. Później został wiceprezesem PKO BP. W 2011 r. na dwa lata został szefem państwowego Polskiego Holdingu Nieruchomości, skąd trafił do FM Banku PBP. Odszedł stamtąd po zmianach właścicielskich (które skończyły się przemianowaniem tej instytucji na Nest Bank).
Klimczak i Pruski równolegle ze zmianą strategii zaczęli od czyszczenia banku – stąd duże rezerwy i wykazywane w ostatnich dwóch latach straty. Podobnie zrobił Wojciech Papierak. „Nowy zarząd dokonał przeglądu portfela kredytowego, w szczególności ekspozycji indywidualnie istotnych. (...) W wyniku przeprowadzonego przeglądu zarząd banku podjął kierunkowe decyzje w zakresie dochodzenia wierzytelności banku oraz utworzenia dodatkowych odpisów z tytułu utraty wartości 108,3 mln zł ekspozycji kredytowych o łącznej wysokości 337 mln zł” – pisze bank w sprawozdaniu finansowym. W efekcie w całym 2017 r. odpisy wyniosły 173,5 mln zł. Rok wcześniej nie przekraczały 47 mln zł.
Strata spowodowała, że pomimo dokapitalizowania fundusze własne PB skurczyły się w minionym roku z 294 do 189 mln zł. Od grudnia 2015 r. do sierpnia 2017 r. kapitały Plusa zostały podniesione o 50 mln zł. Na początku tego roku została przeprowadzona emisja obligacji podporządkowanych (mogą one być uwzględniane w kapitałach, o ile zgodzi się na to nadzór) w wysokości 20 mln zł.
Ujemny wynik sprawił, że bank nie dotrzymał minimalnych wymogów nakładanych przez KNF. Według nadzoru współczynnik kapitałowy powinien wynosić nie mniej niż 13,25 proc. W Plus Banku było to niewiele ponad 8 proc. Wśród kierunków na 2018 r. zarząd wymienia „utrzymanie adekwatnych miar kapitałowych, z uwzględnieniem kształtowania się łącznego współczynnika kapitałowego na poziomie nie niższym niż wynikający z minimalnego progu określonego przez Komisję Nadzoru Finansowego”. Żeby do tego progu dojść, bank musiałby co najmniej przestać notować straty i powiększyć kapitały jeszcze o ok. 130 mln zł.
Ostrożności Zygmunta Solorza w inwestowaniu w Plus Bank trudno się dziwić. Nad bankiem wciąż wisi bowiem sprawa tajemniczych weksli na kwoty idące w setki milionów złotych, które miał wystawić ponad 20 lat temu występujący wówczas w imieniu Invest-Banku Piotr Bykowski (właściciel upadłego Banku Staropolskiego). PB bagatelizuje problem: „Zdaniem zarządu banku nie istnieje żaden wiarygodny tytuł do zakwalifikowania sprawy do zobowiązań warunkowych, a informacja jest ujawniana jedynie ze względu na medialny charakter zdarzenia”.
W 2004 r. prokuratura rozpoczęła śledztwo w wyniku zawiadomienia złożonego przez Leszka Balcerowicza, ówczesnego prezesa Narodowego Banku Polskiego i przewodniczącego Komisji Nadzoru Bankowego (poprzedniczki KNF), dotyczące podejrzenia podrobienia weksla i próby wprowadzenia go do systemu bankowego. 10 lat później prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko ośmiu osobom, w tym byłemu wspólnikowi Solorza.
O ile plany Czarneckiego w stosunku do jego banku (dokładniej: banków; biznesmen kontroluje również Idea Bank, w ubiegłym tygodniu pojawiła się deklaracja, że Idea i Getin Noble prawdopodobnie się połączą) są w dużej mierze znane, o tyle o zamierzeniach Solorza nie można wiele powiedzieć. Ten drugi nie musi się nimi chwalić, bo jego bank nie jest spółką publiczną. Zapytaliśmy Plus Bank o to, kiedy nastąpi dokapitalizowanie, czy możliwe jest pozyskanie inwestora zewnętrznego, a przede wszystkim o to, kiedy bank wyjdzie nad kreskę. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Kredyty frankowe i podejrzane weksle to powody problemów