Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Christine Lagarde ostrzegła, że wojna handlowa między USA, Chinami i Unią Europejską może spowodować spadek globalnego wzrostu PKB o 0,5 punktu procentowego.

O szacunkach tych Lagarde poinformowała w sobotę w Buenos Aires, gdzie odbywa się dwudniowe spotkanie ministrów finansów i szefów banków centralnych państw G20.

W notatce przygotowanej dla ministrów G20 MFW poinformował, że światowe PKB może urosnąć o 3,9 proc. w 2018 roku. Zastrzegł, że z powodu wojny handlowej istnieje ryzyko mniejszego wzrostu, nawet o ok. 430 mld USD w 2020 roku. Według ekspertów MFW eskalacja konfliktów handlowych wpłynęłaby negatywnie na wszystkie kraje świata, ale szczególnie dotknięta nią byłaby gospodarka amerykańska.

Minister finansów USA Steven Mnuchin utrzymywał w Buenos Aires, że protekcjonistyczna polityka Waszyngtonu nie wpłynie negatywnie na wzrost gospodarczy USA w 2018 roku. Nie wykluczył podpisania ewentualnego porozumienia o wolnym handlu z UE. Jak podkreślił, zawierałoby one eliminacje ceł, barier pozataryfowych oraz dotacji.

"Naszym celem jest wolny i zrównoważony handel" - powiedział w argentyńskiej stolicy wicekanclerz i minister finansów Niemiec Olaf Scholz. Jak zastrzegł, "korzyści są dla wszystkich większe, gdy współpracujemy". Z kolei francuski minister finansów Bruno Le Maire stwierdził, że "wojna handlowa jest już rzeczywistością". "Światowy handel nie może bazować jedynie na prawie dżungli, a jednostronne podnoszenie taryf jest właśnie prawem dżungli" - powiedział.

10 lipca br. amerykańska administracja podniosła stawkę w trwającym sporze handlowym, publikując listę importowanych do USA chińskich towarów, wartych 200 mld dolarów rocznie, które mogą zostać obłożone 10-proc. cłami. Chiny nie chcą eskalacji konfliktu, ale będą bronić swoich interesów – odpowiedział chiński resort handlu.

Wcześniej (6 lipca) weszły w życie karne 25-proc. cła na chiński eksport do USA wart 34 mld dol. rocznie oraz chińskie cła odwetowe o podobnej skali, co chińskie ministerstwo handlu określiło jako wybuch "wojny handlowej o największej skali w historii". W zamyśle Trumpa cła mają być dla Pekinu karą za wymuszanie transferu technologii od amerykańskich firm w zamian za dostęp do chińskiego rynku.

Od tygodni Waszyngton prowadzi również spór handlowy z Brukselą. Konflikt rozgorzał po nałożeniu przez USA ceł importowych na stal i aluminium z UE; obowiązują one od 1 czerwca. Od 22 czerwca w Unii Europejskiej obowiązują cła odwetowe wobec USA; obejmują towary o wartości 2,8 mld euro, m.in. produkty spożywcze (np. soki owocowe i wieprzowina), wyroby stalowe (łańcuchy, śruby, sztućce), łodzie motorowe, jachty, motocykle, bourbon czy karty do gry. Trump groził również nałożeniem kolejnych ceł na importowane z Europy samochody.