Getin Noble Bank i Idea Bank mają odmienne problemy. Oszczędności, jakie może dać fuzja, niewiele w nich zmienią
finanse
„Postępująca konsolidacja polskiego sektora bankowego oraz rosnące wymagania regulacyjne skłoniły głównego akcjonariusza Banku do rozważenia opcji konsolidacyjnych obejmujących Emitenta oraz Idea Bank S.A., jak i inne podmioty znajdujące się w ich grupach kapitałowych” – taką informację przekazał we wtorek wieczorem Getin Noble Bank. Analogiczny komunikat wysłał Idea Bank. Obie instytucje należą do Leszka Czarneckiego, jednego z najbogatszych Polaków.
W środę na giełdzie poszły w górę notowania zarówno Getin Noble, jak i Idei. Akcje pierwszego wzrosły o prawie 1 proc. Drugiego o ponad 4 proc. Mocno zyskały też notowania kontrolowanego przez Czarneckiego Getin Holdingu.
Co było powodem zwyżek? „Pan doktor Leszek Czarnecki oczekuje istotnych synergii kosztowych i sprzedażowych oraz wzmocnienia potencjału sprzedażowego połączonych instytucji” – na to zdanie z komunikatu zwraca uwagę jeden z analityków.
Według niego dla części inwestorów oszczędności, jakie będą się wiązać z fuzją, oznaczają poprawę wyników i uzasadniają wzrost kursów.
Zaraz zwraca jednak uwagę, że to akcje Idei zyskały więcej. – Ostatnio cena zmierzała w stronę zera, bo panowało przekonanie, że dotychczasowej formuły nie da się utrzymać. Połączenie oznacza, że te obawy tracą na znaczeniu – wyjaśnia.
Idea Bank obsługuje i kredytuje najmniejsze, nowo powstające przedsiębiorstwa. W ich przypadku ryzyko jest większe niż wśród podmiotów, które funkcjonują od dłuższego czasu. W ostatnim czasie doszedł problem reputacji: to Idea Bank sprzedał dużą część obligacji będącej na krawędzi bankructwa firmy windykacyjnej GetBack (formalnie IB tylko przekazywał informacje o klientach).
W niełatwej sytuacji jest również Getin Noble. Jego główny kłopot to słaba jakość portfela kredytowego (jego dużą część stanowią hipoteki frankowe). Przekłada się ona na konieczność tworzenia wysokich rezerw, które w zeszłym roku skutkowały ponad 0,5 mld straty netto. Dodatkowo nadzór nakłada na kredyty walutowe dodatkowe wymogi kapitałowe.
Żeby spełniać wszystkie wymagania, bank musi szybko zwiększać fundusze własne. Na przeszkodzie stoi niski kurs akcji. Po wczorajszym wzroście wynosił złotówkę. A cena nominalna akcji (która jest równocześnie minimalną ceną w przypadku nowych emisji) to 2,73 zł. Inwestor uczestniczący w podwyższeniu kapitału na starcie traci prawie dwie trzecie włożonych pieniędzy. Dlatego jedynym chętnym do udziału w nowych emisjach jest Czarnecki. Wiosną zobowiązał się, że w ciągu dwóch lat zasili bank miliardem złotych.
We wtorek te plany zostały podtrzymane. Pojawiła się też dodatkowa zapowiedź: „W ramach dokapitalizowania gwarantowanego przez głównego akcjonariusza Banku możliwe jest również wprowadzenie do połączonych banków innych inwestorów zainteresowanych takim połączonym podmiotem”. Nie wiadomo, czy Czarnecki byłby gotów oddać kontrolę nad Idea-Getinem. Deklaracji znalezienia nowych inwestorów jednak dotąd z jego strony nie było. ©℗
Dziennik Gazeta Prawna