Kolejne gminy sięgają po środki Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) na rozwój geotermii.



Tylko w ostatnich dniach umowy na dofinansowania do badawczych odwiertów podpisały m.in. Tomaszów Mazowiecki i Turek w Wielkopolsce. W pierwszym przypadku wsparcie wynosi ponad 13 mln zł, w drugim o milion więcej.
To niejedyne gminy zainteresowane takimi inwestycjami.
W ramach ostatnich naborów pozytywną opinię na dofinansowanie do odwiertów uzyskały też: Szaflary, Sieradz, Sochaczew, Lądek-Zdrój, Koło. Dotychczas resort środowiska przyznał na te cele ponad 107 mln zł, przy czym koszty inwestycji opiewają na kwotę 110 mln zł. Innymi słowy, dotacje pokrywają niemal całe wydatki, wymagając od gmin niewielkiego wkładu własnego i m.in. przygotowania terenu pod przyszłe prace.
Ministerstwo nie kryje, że chce „odczarować” geotermię, która wielu kojarzy się z Toruniem i działalnością o. Tadeusza Rydzyka (dofinansowanie z funduszy unijnych do budowy tamtejszej ciepłowni wyniosło 19,5 mln zł), podczas gdy na takim źródle ogrzewania mogłoby skorzystać w przyszłości znacznie więcej samorządów. Zwłaszcza że nasz potencjał geotermiczny jest spory i w dużym stopniu niewykorzystany. Inwestycje hamuje jednak wpisana w naturę geotermii niepewność.
Dopiero po pierwszych odwiertach można bowiem ostatecznie ocenić możliwość wykorzystania potencjału wód i energii geotermalnej.
Obecnie w całym kraju funkcjonuje tylko sześć ciepłowni geotermalnych: Podhale, Mszczonów, Pyrzyce, Stargard, Uniejów, Poddębice. To niewiele w porównaniu z innymi krajami. W całej Europie działało ich na koniec 2016 r. ponad 260.