Postulat wprowadzenia kredytów mieszkaniowych o stałym oprocentowaniu wiąże się czasem z postulatem wprowadzenia dopłat do kredytów, a tego rozwiązania nie popieram - mówił w środę prezes NBP Adam Glapiński.

Na konferencji prasowej, po posiedzeniu RPP, prezes NBP był pytany o komentarz do propozycji wprowadzenia stałego oprocentowania kredytów mieszkaniowych. Postulat taki sformułował niedawno m.in. prezes UOKiK Marek Niechciał.

Glapiński zwracał uwagę, że stałe oprocentowanie kredytów jest nieco droższe i często mniej korzystne dla biorącego kredyt, choć zarazem daje stabilność planowania wpłat. "W zależności od koniunktury i kształtowania się inflacji ten kredyt okazuje się korzystny albo niekorzystny, a mówimy o przestrzeni np. 20 lat" - zaznaczył prezes NBP.

By ocenić korzyści płynące z takiego kredytu, to trzeba, dodał, wybrać dwie podobne rodziny, z których jedna wzięła kredyt o stałym oprocentowaniu, a druga o zmiennym, i ocenić po 20 latach, która lepiej na tym wyszła. Zaznaczył, że jedna z rodzin miałaby pewność, że płaci stałe raty, choć wszystkie inne czynniki byłyby niepewne.

W ocenie prezesa NBP środowiskom, które postulują kredyt o stałym oprocentowaniu, "chodzi w istocie o coś innego". "Im chodziłoby o jakąś pomoc publiczną, wspierającą kredyt o stałym oprocentowaniu, to znaczy wzięcie przez publiczne instytucje finansowe czy bankowe ryzyka, że trzeba będzie do tego kredytu dopłacić. Takiego rozwiązania nie popieram, bo ono mogłoby znowu nas umieszczać na ścieżce podwyższonego ryzyka finansowego" - powiedział Glapiński.