Eurosceptyczny poseł Partii Konserwatywnej Dominic Raab został powołany w poniedziałek na stanowisko ministra ds. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej po niedzielnej rezygnacji z tej funkcji Davida Davisa.

44-letni Raab był dotychczas wiceministrem ds. mieszkalnictwa w ministerstwie mieszkalnictwa, społeczności i samorządów lokalnych, a wcześniej zajmował stanowisko podsekretarza stanu w ministerstwie sprawiedliwości.

Jego nominacja została ciepło przyjęta przez innych członków rządu premier Theresy May. Minister ds. rozwoju międzynarodowego Penny Mordaunt napisała, że to "bardzo dobra nominacja". Oceniła, że Raab jest "bardzo zdolny, z wiedzą na wiele tematów i okiem do szczegółów" i jest "pragmatycznym zwolennikiem wyjścia z UE".

Przed wejściem do polityki nowy minister był prawnikiem korporacyjnym w londyńskim City, specjalizował się w prawie unijnym i w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Wspierał m.in. brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych w ściganiu zbrodniarzy wojennych przed trybunałem w Hadze, a także doradzał w sprawie konfliktu izraelsko-arabskiego, polityki unijnej i przyszłości Gibraltaru.

W latach 2006-2010, kiedy Partia Konserwatywna była w opozycji, Raab był szefem gabinetu ministra spraw wewnętrznych w gabinecie cieni Davida Davisa, którego teraz zastąpił na stanowisku ministerialnym.

W kampanii przed referendum w sprawie członkostwa w UE w 2016 roku polityk opowiedział się za Brexitem - chociaż od wejścia do parlamentu w 2010 roku reprezentuje okręg wyborczy Esher i Walton w hrabstwie Surrey, w którym 58,4 proc. wyborców głosowało za pozostaniem w UE.

Raab jest synem czeskiego żydowskiego uchodźcy, który przyjechał do Wielkiej Brytanii w 1938 roku. Jego żona jest Brazylijką; mają dwójkę dzieci.

Źródło PAP w unijnej dyplomacji oceniło, że nominacja "nie zapowiada wielkiej zmiany" w przebiegu negocjacji między UE i Wielką Brytanią. "Najważniejsze, że doszło do (piątkowego) spotkania rządu w Chequers, gdzie rada gabinetowa zdefiniowała swoje stanowisko. Będziemy prowadzili rozmowy z kimkolwiek, kogo wystawi rząd w Londynie" - zapewnił rozmówca PAP.

Niedzielna rezygnacja Davisa ze stanowiska wynikała z pogłębiających się sporów między ministrem a szefową rządu w sprawie przyszłej strategii negocjacyjnej z Unią Europejską. Tłumacząc powody rezygnacji, Davis uwypuklił w swoim liście do premier podziały dotyczące strategii negocjacyjnej, przyznając, że w ciągu ostatniego roku było "wiele przypadków, w których nie zgadzał się z przyjętą linią polityki" Downing Street. "Ogólny kierunek planowania politycznego sprawi, że znajdziemy się w najlepszym przypadku w słabej pozycji negocjacyjnej, a być może jest to nawet nieuniknione" - zaznaczył.

Do kryzysu w rządzie May doszło zaledwie dwa dni po zaprezentowaniu w piątek trzystronicowego zarysu rządowego stanowiska w sprawie dalszych negocjacji dotyczących Brexitu. Został on przyjęty - jak przekonywała premier May - przy poparciu wszystkich ministrów podczas całodniowego wyjazdowego posiedzenia rady gabinetowej w letniej rezydencji szefowej rządu w Chequers.

Zaprezentowany tekst był jednak w weekend ostro krytykowany przez polityków z eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, w tym przez ekscentrycznego posła Jacoba Reesa-Mogga, który jest jednym z faworytów do zastąpienia May na stanowisku premiera. Oskarżali oni rząd o nadmierne ustępstwa wobec Brukseli. Jak oceniali, jego realizacja byłaby w efekcie zerwaniem z duchem decyzji podjętej w referendum z 2016 roku i domagali się głębszego zerwania relacji z UE.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca ub.r. i powinna ją opuścić 29 marca 2019 roku. Zgodnie z dotychczasowym porozumieniem o okresie przejściowym, wszystkie dotychczasowe zasady - w tym dotyczące swobody przepływu osób (SPO) - będą obowiązywały do 31 grudnia 2020 roku. Dopiero po tej dacie miałoby wejść w życie nowe porozumienie, którego szczegóły omawiano w piątek w Chequers.