Polski rynek kapitałowy nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o upadłości firm, fałszowanie sprawozdań czy wyprowadzanie pieniędzy ze spółek.
Sprawa GetBacku uderzyła w wiarygodność sporej części rynku kapitałowego w Polsce. Położyła się cieniem nie tylko na wrocławskim windykatorze, ale także na funkcjonowaniu państwowych instytucji, funduszy inwestycyjnych, banków, pośredników sprzedających obligacje spółki czy audytorów.
Skala problemów jest wyjątkowa, bo papiery dłużne spółki trafiły do ponad 9 tys. inwestorów indywidualnych. Nominalna wartość obligacji przekracza 2 mld zł. Licząc z akcjonariuszami, poszkodowanych może być nawet kilkanaście tysięcy osób. W mediach GetBack już porównywany jest do afery Amber Gold ze wskazaniem, że tym razem problem społeczny jest znacznie większy. Chociaż poza dużą grupą poszkodowanych osób wcale tak wiele ich nie łączy.
Patrząc na historię bankructw na całym świecie, przypadek wrocławskiego windykatora nie jest niczym wyjątkowym, a historia giełd pod wieloma szerokościami geograficznymi zna bardziej spektakularne upadki. Agencja S&P opublikowała w kwietniu 2017 r. raport, z którego wynika, że rok wcześniej upadło ponad 160 spółek z jej ratingami. Łączny dług tych firm wynosił blisko 240 mld dol. Nawet notowanie na giełdzie i pozostawanie pod okiem nadzoru nie chroni inwestorów. Raport Bankruptcy Data pokazuje, że w Stanach Zjednoczonych w ubiegłym roku 71 spółek publicznych ogłosiło bankructwo, a co dziesiąta z nich była z sektora bankowości i finansów.

Najbardziej kreatywni

Najsłynniejszy przypadek, od którego upowszechniło się określenie „kreatywna księgowość”, to Enron, spółka energetyczna z Hous ton. Czarnym dniem dla koncernu był 16 października 2001 r., kiedy firma poinformowała o wynikach w III kw. tego roku. W sprawozdaniu wykazano stratę w wysokości 618 mln dol. i zmniejszenie kapitałów o 1,2 mld dol. Wkrótce amerykańska Komisja Giełdy i Papierów Wartościowych (SEC) wszczęła dochodzenie w tej sprawie.
Okazało się wówczas, że od pięciu lat zyski Enronu były znacznie zawyżane, a długi zaniżane. Zwrócono uwagę na transakcje pozabilansowe spółki i na fakt, iż nie spełniają one przyjętego w amerykańskiej księgowości standardu nakazującego udział zewnętrznego inwestora w wysokości co najmniej 3 proc. Zażądano uwzględniającego ten warunek, rzetelnego sprawozdania za okres kilku poprzednich lat. Okazało się, że w latach 1997–2000 w sprawozdaniach weryfikowanych przez firmę Arthur Andersen należącą wówczas do tzw. wielkiej piątki najbardziej renomowanych audytorów na świecie spółka wykazała kilkaset milionów dolarów „nadmiarowego” zysku. Ujawnienie, że Enron ukrywa swój standing finansowy za pomocą sztuczek księgowych, spowodowało utratę zaufania inwestorów, banków, wierzycieli i pociągnęło lawinę żądań finansowych.
Wybuch afery doprowadził do tego, że wartość akcji Enronu spadła w krótkim czasie z około 90 dol. do zaledwie kilku centów.
Jaki był bilans upadku Enronu? Skazano Kennetha Laya, szefa rady dyrektorów koncernu, i prezesa Jeffreya Skillinga. Straty inwestorów wyniosły około 60 mld dol., a audytor Enronu stracił licencję.
Spektakularnie skończył także WorldCom, który obok Enronu stał się synonimem korporacyjnej nieuczciwości. Działająca w branży telekomunikacyjnej spółka była giełdowym ulubieńcem. W 1999 r. jej akcje sprzedawano po 60 dol. Zatrudniała ponad 60 tys. osób w 65 krajach i miała blisko 20 mln abonentów.
Od połowy 1999 do maja 2002 r. firma pod kierownictwem prezesa Bernarda Ebbersa, dyrektora finansowego Scotta Sullivana, kontrolera Davida Myersa i dyrektora ds. księgowości Buforda Yatesa dzięki manipulacjom księgowym ukrywała malejące zyski, aby utrzymać wysokie notowania akcji. Za 2001 r. i I kw. 2002 r. ponad 1,5 mld dol. zysku zamiast, jak się przypuszcza, około 1,2 mld dol. strat. W połowie 2002 r. niewielki zespół audytorów wewnętrznych w WorldCom wykrył w dokumentach firmowych nieprawidłowości. W czerwcu 2002 r. dyrektorzy WorldComu przyznali, że od początku 2001 r. za pomocą kreatywnej księgowości firma podwyższyła dochody o 3,85 mld dol. Po ujawnieniu w mediach nadużyć akcje firmy spadły do 9 centów, po czym przestano nimi handlować. SEC zarzuciła WorldComowi oszustwa księgowe i skierowała sprawę do sądu. Bankructwo nastąpiło zaledwie siedem miesięcy po upadku Enronu. Dwóch głównych oskarżonych zostało w tej sprawie skazanych na 25 i 4 lata więzienia, a wierzyciele firmy dostali 750 mln dol. odszkodowania.

Kręcą nie tylko w USA

Dużym echem w świecie finansów odbił się upadek jednej z największych firm budowlanych świata, notowanej na londyńskiej giełdzie spółki Carillion. Firma zatrudniała kilkadziesiąt tysięcy pracowników, miała tysiące podwykonawców i w momencie plajty obsługiwała ponad 400 kontraktów publicznych w Wielkiej Brytanii. Jej problemy to również m.in. nieprawidłowości związane z księgowością.
Za naszą wschodnią granicą głośna była sprawa, w której zdaniem przedstawicieli ukraińskiej administracji publicznej niechlubną rolę odegrał audytor. Chodzi o Prywatbank, pod koniec 2016 r. znacjonalizowany przez rząd w Kijowie. Wcześniej kontrolowało go dwóch oligarchów – Ihor Kołomojski i Hennadij Boholubow. Według Narodowego Banku Ukrainy bilans Prywatbanku na 1 grudnia 2016 wykazywał dziurę w kwocie aż 5,6 mld dol. Zdaniem banku centralnego audytor – firma PwC – nie wykazał ryzyka związanego z funkcjonowaniem banku. W efekcie PwC straciło w połowie ubiegłego roku uprawnienia do prowadzenia rewizji finansowej w ukraińskim sektorze bankowym. W kwietniu 2018 r. Prywatbank ogłosił też, że pozwie ukraiński i cypryjski oddział PwC o 3 mld dol. odszkodowania za poważne naruszenie obowiązków podczas audytowania banku w latach 2013–2015. Firma audytorska zapowiedziała, że będzie się broniła przed tymi oskarżeniami.