Jeszcze kilka dni temu byli bohaterami. Trudno było sobie wyobrazić, by jogurt bez podobizny Roberta Lewandowskiego, napój energetyczny bez Kamila Grosickiego, a Kamil Glik żeby nie był na blachotrapezie (czymkolwiek by ten blachotrapez nie był).



Dziś niemal wszyscy się z nich śmieją. Żona zdradziła? Wina Piszczka. Kumpel nie oddał pieniędzy? Zawinił Bednarek. A może jakiś łysy jegomość doczepił się na dzielni? To na pewno był Pazdan!
Nie zrobi więc naszym reprezentantom różnicy, że obwinimy ich jeszcze za... nielegalny wywóz leków. Przekręt na – bagatela – 1,5–2 mld zł rocznie. I dramat setek tysięcy polskich pacjentów.
Ktoś spyta: co ma wspólnego drużyna Adama Nawałki z wywozem leków? Już tłumaczę.
19 czerwca o godz. 17 rozpoczynał się mecz Polska–Senegal. Wtedy jeszcze wierzyliśmy w doskonały występ biało-czerwonych. Na godz. 15 zaś wyznaczono termin posiedzenia senackiej komisji zdrowia. Temat: przyjęcie stanowiska odnośnie do uchwalonej przez Sejm nowelizacji prawa farmaceutycznego, mającej ograniczyć wywóz leków.
Sęk w tym, że na posiedzenie... większość senatorów po prostu nie przyszła. Nie było więc kworum. Jak przyznał z rozbrajającą szczerością przewodniczący komisji: politycy wybrali mecz zamiast spotkania poświęconego nowelizacji. Stwierdził więc, że dyskusja się odbyła, a głosowanie zostanie przeprowadzone na następnym posiedzeniu.
Oczywiście można się zastanawiać, czy rozsądne było wyznaczanie terminu posiedzenia na dzień meczu. Ale wielu Polaków przecież pracowało. Ba, niektórzy nie tylko tuż przed meczem, lecz w jego trakcie. Parlamentarzyści uznali, że oni nie muszą.
Ale będąc w pełni poważnym, należałoby zapytać: co to znaczy, że senatorowie nie przyszli do pracy, bo był trochę później mecz?
Pytanie kolejne: czy podczas głosowania parlamentarzyści będą wiedzieli, za czym podnoszą rękę? Czy naprawdę nie mieli żadnych pytań do obecnych na sali obrad przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia?
Nielegalny wywóz leków to obecnie jeden z najpoważniejszych problemów, z którym organy państwa sobie nie radzą. O tym, jak istotne to zagadnienie, przypominają tydzień w tydzień przedstawiciele resortów zdrowia, sprawiedliwości, a nawet finansów. Przygotowywane są ustawy. Jeśli dobrze liczę, tych mających na celu ograniczenie wywozu leków było w ostatnich trzech latach powyżej dziesięciu. Skutki – niestety mizerne; niezależnie od opcji politycznej.
Czy gdyby parlamentarzyści przyszli na posiedzenie komisji, udałoby się zwalczyć problem z dnia na dzień? Bez wątpienia nie. Czy stanie się tragedia, jeśli głosować będą ci, którzy o sprawie nie mają pojęcia? Zapewne nie; posłowie nas do tego przyzwyczaili. Nie mam więc żalu o wynik. Ale o „przejście obok meczu” przez przedstawicieli narodu – jak najbardziej.