Nadzór ocenia, że jakość pracy rewidentów jest niska. Dlatego myśli o stworzeniu listy firm, które będą mogły funkcjonować na rynku.

Afera GetBacku naruszyła wiarygodność wielu instytucji w Polsce, które przez kilka kwartałów nie dostrzegały nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki notowanej na giełdzie. Pod pręgierzem znalazły się instytucje publiczne, ale również podmioty związane z rynkiem kapitałowym. Sprawa uderzyła też w wiarygodność firm zajmujących się rewizją finansową. Deloitte audytował przez kilka lat GetBack i nie miał do spółki zastrzeżeń. Dzisiaj zaś jej byłe władze są podejrzewane o przestępstwa najcięższego kalibru, jak fałszowanie dokumentów czy sprawozdań finansowych.

– Niestety, jest wiele przypadków świadczących o niskiej jakości rewizji finansowej prowadzonej przez audytorów i nie dotyczy to tylko mniejszych podmiotów, lecz także największych firm. To jest problem systemowy i musimy zastanowić się, jak go rozwiązać – mówi DGP Marek Chrzanowski, przewodniczący KNF, i wskazuje, że należy zaktualizować przepisy.

– Rozważamy zmiany legislacyjne zmierzające do wprowadzenia białej listy firm audytorskich oraz rzeczoznawców majątkowych – podkreśla szef nadzoru.

Firmy audytorskie, które chciałyby się podjąć badania sprawozdań podmiotów na rynku finansowym, musiałyby najpierw uzyskać wpis na listę. Podobnie rzeczoznawcy, którzy chcieliby świadczyć usługi na tym rynku. Kryteria wpisu na listę nie są jeszcze gotowe.

Branża audytorska nie wyklucza, że się w ten proces zaangażuje.

– Od wielu lat jako PwC uważamy, że jakość badania sprawozdań finansowych i wszelkich prac audytowych jest kluczowa dla budowania zaufania na rynku finansowym i w gospodarce. Wspieramy i będziemy wspierać wszelkie działania mające na celu podnoszenie i podkreślanie znaczenia jakości audytu – mówi DGP Krzysztof Szułdrzyński, partner zarządzający działem audytu w PwC.

Pozostałe firmy z „wielkiej czwórki” audytorów, czyli KPMG, EY i Deloitte, nie odpowiedziały na naszą prośbę o komentarz.

KNF bierze się za audytorów

Chociaż audytor GetBacku nie ponosi odpowiedzialności za to, że spółka straciła płynność finansową, to nadzór ma zastrzeżenia do pracy biegłych rewidentów.
Zaudytowane sprawozdanie finansowe wrocławskiego windykatora za 2017 r. czeka na publikację już blisko dwa miesiące. Data ogłoszenia była kilkakrotnie przesuwana, bo wciąż brakuje opinii firmy Deloitte. Z naszych informacji wynika, że jest już gotowa, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby publikacja zgodnie z zapowiedziami nowego zarządu odbyła się do końca czerwca.
Sprawą GetBacku zajęła się Komisja Nadzoru Audytowego, która 22 maja podjęła decyzję o rozpoczęciu „określonych działań nadzorczych”. Nie ujawnia jakich, bo jest związana przepisami ustawy o biegłych rewidentach. Niezależnie jednak od wyników ustaleń KNA nadzór stoi na stanowisku, że oprócz wyjaśnienia, jak doszło do przeoczenia wielu nieprawidłowości w sprawozdaniach finansowych, konieczne jest wyciągnięcie wniosków na przyszłość, a temu ma służyć specjalna biała lista firm audytorskich. GetBack – zdaniem szefa nadzoru – jest najbardziej spektakularnym jak do tej pory przykładem, że w audycie nie dzieje się najlepiej.
– Problem z rewizją finansową jest naprawdę rozległy. Mamy przykład banku, który w ogóle nie raportuje przeterminowanych kredytów i co robi z tym audytor? Nic. W opinii do sprawozdania nie ma słowa o tym, że bank nie raportuje od lat tzw. non-performing loans, a z naszej inspekcji wynika, że takie zjawisko ma miejsce. To jest prawdziwy przykład – mówi Marek Chrzanowski.
Spytaliśmy przewodniczącego KNF, czy ma jakieś narzędzia wpływu na audytora wrocławskiego windykatora. Przedstawiciele KNF zasiadają bowiem w KNA, a komisja ma od września ubiegłego roku nowe, większe uprawnienia – bezpośrednio nadzoruje audytorów i może nakładać na nich kary.
– KNF nie ustala odpowiedzialności biegłego, to KNA oraz organy samorządu biegłych rewidentów będą badać, czy biegły zachował należytą staranność w procesie badania. Pamiętajmy też, że mamy do czynienia z transakcjami mającymi na celu zafałszowanie sprawozdań finansowych. Mamy tutaj jednak zastrzeżenia – wyjaśnia i przypomina, że biegły rewident nie ponosi odpowiedzialności za problemy płynnościowe spółki, a odpowiedzialność za prawidłowość i rzetelność sprawozdań finansowych spoczywa przede wszystkim na zarządzie oraz na członkach rad nadzorczych.
Nowe regulacje związane z białą listą potencjalnie dotkną 80 działających w Polsce audytorów. Tyle bowiem firm zajmuje się rewizją finansową w jednostkach zainteresowania publicznego. JZP to m.in. banki, emitenci papierów wartościowych, TFI, ubezpieczyciele czy domy maklerskie. Z raportu KNA za 2017 r. wynika, że takich podmiotów było blisko 1,3 tys.
Chociaż lista co do zasady powinna promować najlepsze firmy audytorskie i piętnować te, które nie dochowują staranności lub standardów, to pomysł jej stworzenia budzi też kontrowersje.
– To jest duże pole do nadużyć, bo kto miałby ustalać kryteria związane z listą, a dopuszczać do niej audytorów. Jeśli będzie to KNF lub KNA, to rodzi pokusę „tworzenia” opinii pod oczekiwania instytucji publicznych. Poza tym warto sprawdzić, czy tego typu pomysł jest zgodny z unijnymi dyrektywami – mówi nam były członek KNF pragnący zachować anonimowość i przyznaje, że chociaż jakość rewizji finansowej pozostawia wiele do życzenia, to biała lista wcale nie rozwiąże problemów.
– Jeśli są nieprawidłowości w pracy audytorów, to jest KNA, która może wszczynać kontrole czy nakładać kary – podkreśla.
Ministerstwo Finansów poinformowało nas, że inicjatywa KNF nie była z nimi konsultowana. Zanim nadzór będzie ją chciał zamienić w przepisy, będzie musiał poczynić ustalenia z MF, które zajmuje się biegłym rewidentami, oraz z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju, które z kolei odpowiada za nadawanie uprawnień rzeczoznawcy majątkowego i prowadzi ich rejestr.