Rezygnację z kierowania spółką i jej radą nadzorczą złożył Kenneth William Maynard. GetBack pokazał też, jak wyobraża sobie restrukturyzację.
Poprzedniego prezesa, wrocławskiego windykatora Konrada Kąkolewskiego odwołano dzień po tym, jak zwieszono obrót akcjami spółki na GPW. Na jego miejsce rada nadzorcza oddelegowała swojego przewodniczącego Kennetha Williama Maynarda. Długo nie zagrzał miejsca i wczoraj złożył rezygnację z obu funkcji. Wskazał, że w związku ze złożeniem w sądzie wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego stery w spółce powinni przejąć „lokalni menedżerowie”.
Także wczoraj wrocławski sąd opublikował plan restrukturyzacyjny GetBacku i propozycje układowe złożone przez spółkę. Swoich wierzycieli podzieliła ona na trzy grupy. Do pierwszej należą obligatariusze mający nieumorzone do dnia rozpoczęcia postępowania restrukturyzacyjnego obligacje oraz kredytodawcy. W drugiej są wierzyciele publicznoprawni, a trzecia to cała reszta.
Z dokumentów wynika, że według stanu na początek maja niewykupione przez GetBack obligacje (zarówno po, jak i przed terminem zapadalności) miały wartość ok. 2,3 mld zł.
Zarząd zakłada, że po rozpoczęciu restrukturyzacji będzie ok. 1,45 mld zł, które pójdą na spłatę wierzycieli. Gotówki w grupie I i III ma być po ok. 65 proc., a w grupie II 100 proc. Wierzyciele z grupy I, głównie obligatariusze i kredytodawcy, mogą też liczyć, że ok. 35 proc. długu wobec nich zostanie spłacone w drodze konwersji na akcje GetBacku. Spółka zakłada emisję 82,4 mln akcji z ceną emisyjną 8,63 zł (ponad dwa razy więcej niż ostatnie notowania przed zawieszeniem obrotu 16 kwietnia).
Spłata 65 proc. nominału obligacji ma się odbyć w ośmiu ratach do 2025 r. Pierwszą spłatę zaplanowano na 31 grudnia 2018 r. i ma być równa 1,26 proc. nominału. Kolejne będą się też odbywały w ostatni dzień roku.
Na odsetki od obligacji inwestorzy nie mają co liczyć. Spółka zapowiedziała, że nie zdoła wypłacić tych, z którymi już zalega, jak i z należnymi w kolejnych okresach. Jeśli sąd przychyli się do rozpoczęcia procesu restrukturyzacyjnego, niemożliwe będzie żądanie przedterminowego wykupu długu, a część papierów sprzedawana w ofertach prywatnych miała taką opcję.
GetBack pokazał, z czym dla wierzycieli wiąże się brak otwarcia postępowania restrukturyzacyjnego przez sąd. Upadłość spółki doprowadzi do sytuacji, w której poziom zaspokojenia wierzycieli nie będzie wyższy niż 25 proc. Trzy czwarte środków wierzycieli zostanie spisane na straty, co uderzy w kilka tysięcy inwestorów indywidualnych, którzy ulokowali oszczędności w obligacjach GetBacku.
Po rozpoczęciu restrukturyzacji spółka zapowiada również wdrożenie nowych strategii, które pozwolą jej wyjść na prostą. Ich cel to zwiększenie efektywności funkcjonowania spółki i grupy poprzez m.in. ograniczenie działalności akwizycyjnej, redukcję kosztów operacyjnych, reorganizację i zwiększenie efektywności procesów zarządzania portfelami i wykorzystania związanych z tym odzysków na spłatę zadłużenia, zmianę procesów kontroli wewnętrznej. Miałoby to umożliwić GetBackowi tylko w 2018 r. – obniżenie kosztów operacyjnych do 132,9 mln zł w skali roku.