W rządowych planach na najbliższe lata nie ma obniżki VAT. Są za to podwyżki dla budżetówki i wprowadzenie PPK.
Dziennik Gazeta Prawna
Udało nam się dotrzeć do projektu aktualizacji programu konwergencji (APK) i Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2018–2021. Ministerstwo Finansów pokazuje w nich, jaki będzie stan finansów i przewidywany scenariusz gospodarczy na najbliższe lata. Dokumenty będą podstawą przyszłorocznego budżetu.
Wiadomo już, o ile w całym sektorze finansów publicznych będzie można zwiększyć wydatki. MF obliczył, że limit na ten cel wyniesie w 2019 r. 844,9 mld zł, co oznacza, że będzie można wydać o niecałe 41 mld zł więcej niż w tym roku. Z punktu widzenia budżetu państwa nie jest to aż tak dobra wiadomość, bo gros z tej kwoty skonsumują Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, Narodowy Fundusz Zdrowia czy samorządowy. Żeby można było więc zwiększyć wydatki z kasy, nad którą pieczę ma rząd, konieczne jest zapewnienie sobie ekstradochodów tzw. dyskrecjonalnych, np. z dalszego uszczelnienia systemu podatkowego, oraz zadbanie o to, aby nie pojawiły się pomysły, które obniżą wpływy.
Bez zmiany VAT. W programie konwergencji założono, że w horyzoncie, jaki obejmuje, czyli aż do 2021 r., nie zmienią się podstawowe stawki podatkowe. To zaś oznacza, że zapis o obniżce VAT w obowiązującej ustawie jest już nieaktualny, co zresztą wcześniej sygnalizowali przedstawiciele rządu.
Odmrożenie funduszu płac w budżetówce. Jak wynika z APK, pula pieniędzy na wynagrodzenia w budżetówce wzrośnie w 2019 r. o 2,3 proc. Autorzy piszą, że przyjęto założenie wzrostu zgodnego z inflacją z wyłączeniem grup pracowniczych objętych własnymi systemami indeksacji, czyli np. na sędziów. Koszt podwyżek to ponad 2 mld zł w 2019 r. Jednak na podstawie obecnych zapisów trudno przesądzać, czy podwyżki będą automatyczne dla wszystkich, czy kwota zwiększenia funduszu będzie elastycznie dzielona przez szefów. W tekście nie znalazł się bowiem zapis o podwyższeniu kwoty bazowej.
– Na tym etapie zapisy są ogólne, by nie wiązać sobie rąk. Właściwe decyzje będą zapadały w wakacje w trakcie finalizowania prac nad projektem budżetu – tłumaczy osoba znająca przebieg prac nad budżetem. Poprzednio fundusz płac w budżetówce wzrósł w 2017 r., natomiast w tym jest zamrożony, choć część grup dostała podwyżki. Byli to m.in. nauczyciele, policjanci, strażacy, pielęgniarki, ratownicy medyczni.
Ruszają PPK. W programie konwergencji oszacowano też, jak wpłynie na finanse państwa sztandarowa inicjatywa szefa rządu, czyli nowy system budowania oszczędności – pracownicze plany kapitałowe. Eksperci MF obliczyli, że jeśli PPK wejdą w życie w 2019 r., to koszt tego rozwiązania dla sektora finansów wyniesie 1,3 mld zł, jednak już w 2021 r. urośnie do 2,8 mld zł. Co ciekawe, w dokumencie, który powstał w resorcie finansów, nie ma słowa o wpływie na finanse państwa zapowiadanych wielokrotnie przez premiera zmian w OFE. Z ostatnich informacji, jakie płynęły na ten temat z MF, wynikało, że podział i likwidacja OFE i przekształcenie ich w fundusze inwestycyjne może nastąpić relatywnie szybko po tym, jak wystartują plany kapitałowe.
Trzydziestokrotność bez zmian. W dokumencie nie znalazł się opis skutków zniesienia limitu płacenia składek na ubezpieczenia społeczne, czyli tak zwanej trzydziestokrotności. Znaczy to, że rząd nie liczy, że wpływy ze zniesienia trzydziestokrotności zasilą przyszłoroczny budżet FUS. A miała to być spora kwota, bo ok. 5,5 mld zł. Zaskarżona przez prezydenta ustawa w tej sprawie jest obecnie w Trybunale Konstytucyjnym. Andrzej Duda zwracał uwagę sędziów na ekspresowy tryb legislacyjny i brak zachowania właściwych terminów konsultacji. Widać, że autorzy APK liczą się z tym, że trybunał może ją wysłać do kosza.
Możliwy jest także inny scenariusz. W trakcie prac nad PPK pracodawcy wskazują, że jednoczesne zwiększenie kosztów pracy wynikające z wprowadzenia PPK i zniesienia limitu składek będzie trudne do udźwignięcia.
– Jest bardzo prawdopodobne, że pójdziemy im w tej sprawie na rękę i wycofamy się z pomysłu zniesienia limitu składek, bez względu na to, co zrobi trybunał – mówi nam osoba zbliżona do rządu.
Nowe pomysły niewycenione. Spektakularny brak widoczny w APK to nieuwzględnienie skutków finansowych działań zaproponowanych na ostatniej konwencji Zjednoczonej Prawicy. Zapewne stało się tak, gdyż lista propozycji była trzymana w tajemnicy także wewnątrz rządu i szykowana do ostatniej chwili. Największa pozycja w wydatkach to wyprawka szkolna, która może kosztować nawet 1,5 mld zł. Koszt obniżenia CIT to ok. 0,5 mld, mały ZUS to według szacunków analityków BZWBK wpływy niższe o ok. 300 ml zł rocznie.
Jak szacują ekonomiści tego banku, łącznie z innymi pomysłami, czyli gwarancją minimalnej emerytury dla matek co najmniej czwórki dzieci czy pakietem „Mama plus”, skutki tych działań dla budżetu w przyszłym roku to ok. 4,5 mld zł. To w przybliżeniu 0,2 proc. PKB. Czyli o tyle może wrosnąć deficyt po wprowadzeniu tych działań, jeśli nie zostaną zapewnione dodatkowe dochody na ich pokrycie.
Zanim APK trafi do Brukseli, powinny w nim zostać wprowadzone odpowiednie korekty, które pokażą wpływ tych działań na sektor finansów publicznych.
Program konwergencji jest też zwyczajowo pierwszą przymiarką do opracowania projektu budżetu państwa na kolejny rok. Z dokumentu można dowiedzieć się, jaki scenariusz makroekonomiczny przewidują analitycy MF. Ich zdaniem wzrost PKB wyniesie 3,8 proc., a inflacja średnioroczna 2,3 proc.
Wydatki w sektorze publicznym będzie można zwiększyć w 2019 r. o 41 mld zł