Wolne niedziele nie wywołają lawiny bankructw w handlu, bo branża jest w dobrej kondycji dzięki rosnącemu popytowi.
11 marca nie zrobimy zakupów. W całym 2018 r. handel nie będzie pracował w 23 niedziele, ale zdaniem ekspertów nie odbije się to znacząco na sytuacji finansowej branży. Cały rok, podobnie jak poprzednie, powinien się zamknąć nie więcej niż 50–60 upadłościami. Skąd ten optymizm?
Handel detaliczny uplasował się w 2017 r. w ścisłej czołówce branż, które skorzystały na spadku bezrobocia i wzroście dochodów Polaków. Według danych GUS liczona w cenach bieżących sprzedaż detaliczna rosła o 8,4 proc., czyli ponad dwa razy szybciej niż w 2016 r. – Dobrze, że znacząca zmiana zasad gry rynkowej następuje w momencie, gdy branży sprzyja koniunktura gospodarcza – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. Jak wynika z danych Bisnode Polska, ponad 60 proc. firm znajduje się w dobrej kondycji finansowej. W słabej jest 19 proc., a w złej 21 proc. Według Rejestru Dłużników Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor i Biura Informacji Kredytowej poważne problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań ma tylko 4 proc. przedsiębiorstw handlowych, podczas gdy odsetek firm niepłacących w terminie kontrahentom i bankom w całej puli przedsiębiorstw wynosi 5,4 proc. 29 458 niesolidnych płatników z sektora handlowego ma obecnie 1,57 mld zł niespłaconych zobowiązań. 25 proc. całego przeterminowanego zadłużenia przypada na sklepy ogólnospożywcze. Ich zaległości wynoszą 398 mln zł. Na drugim miejscu, z kwotą 119 mln zł, znajdują się sklepy niewyspecjalizowane, a na trzecim zajmujące się sprzedażą wysyłkową i internetową – 107 mln zł. Najlepiej radzą sobie sklepy monopolowe, z wyrobami metalowymi, farbami, kwiaciarnie, zoologiczne oraz mięsne.
Dramatu w związku z niehandlowymi niedzielami nie obawiają się eksperci PwC. – Z naszych analiz wynika, że obroty w centrach handlowych z tego tytułu spadną średnio o 4 do 8 proc. w zależności od rodzaju i lokalizacji obiektu. Nie spodziewałabym się wycofywania się znanych graczy z rynku. Raczej szukania przez sieci metod, jak przetrwać w nowej rzeczywistości. Myślę, że przyszłością są małe sklepy obsługiwane przez właścicieli – tłumaczy dr Katarzyna Barańska, radca prawny PwC Legal.
Podobnych spadków oczekują same firmy handlowe. – Niedziela w naszym przypadku nie jest najważniejszym dniem handlowym. Przypada na nią mniej niż 1/7 tygodniowego obrotu. To jednak wystarczy, abyśmy mogli odczuć jej skutki. Dlatego pracujemy nad zmianami w systemie sprzedaży – mówi Jarosław Sobczyk, członek zarządu Jeronimo Martins Polska.
Wydłużanie godzin funkcjonowania sklepów w tygodniu, a nawet zamienianie ich w placówki całodobowe to najczęściej wykorzystywany pomysł. Sieci będą też ciąć koszty. – W pierwszym roku obowiązywania ustawy 30 tys. osób może stracić pracę w handlu – podkreśla Jacek Pawłowski, partner w PwC Legal. Największe plany w zakresie redukcji zatrudnienia ma sektor odzieżowo-obuwniczy w największym stopniu zlokalizowany na terenie galerii handlowych.
Liczba sklepów w Polsce stale maleje. Na koniec stycznia 2018 r. Bisnode Polska szacował ją na nieco ponad 271,2 tys. W porównaniu z 2017 r. ubyło 4,2 proc.