Chludziński: Przejęcie przez ARP Stoczni Gdańsk to pierwszy krok, który pozwoli ustabilizować jej sytuację, umożliwi dostęp do finansowania i nowych kontraktów.
ARP prowadzi aktywną politykę, jeżeli chodzi o specjalne strefy ekonomiczne. Jak zmieni to „ustawa o wspieraniu nowych inwestycji”?
Ustawę związaną z funkcjonowaniem obszarów specjalnych stref ekonomicznych traktujemy w kategoriach absolutnie przełomowej szansy. Na każdym gruncie, czy to prywatnym, samorządowym, czy strefowym, będzie można skorzystać z preferencji podatkowej. Teraz cała Polska staje się bardzo atrakcyjnym miejscem dla inwestorów, co może zaowocować wielomiliardowymi inwestycjami.
Nasza aktywność w strefach sprzyja rozwojowi regionów, które traktujemy w ARP priorytetowo. W 2017 r. na terenie zarządzanych przez nas stref, mieleckiej i tarnobrzeskiej, wydaliśmy 71 zezwoleń, co przełoży się na nakłady inwestycyjne w wysokości 5,5 mld zł i ponad 3,5 tys. nowych miejsc pracy. Dobrze zapowiada się obecny rok.
W jakim kierunku ARP chce rozwijać swoje strefy? Czy będzie następować ich specjalizacja?
Chcemy w pełni wykorzystać potencjał nowej ustawy. Inwestujemy w nowe tereny pod inwestycje oraz w hale przemysłowe w miastach takich jak Radom czy Stalowa Wola. Główną przeszkodą w ulokowaniu poważnej inwestycji jest brak dostępu do co najmniej 10 ha gruntu. Dlatego jesteśmy otwarci na współpracę z samorządami w przygotowaniu terenów inwestycyjnych. Jeśli zaś chodzi o specjalizacje, to z naszych doświadczeń wynika, że kształtują się one w oparciu o potencjał danej lokalizacji. Przykładem jest rozwój przemysłu lotniczego w okolicach Rzeszowa czy metalowego w Stalowej Woli. Obserwujemy również wzrost udziału inwestycji zaawansowanych technologicznie, jak np. w podstrefie Wrocław-Kobierzyce czy podstrefie Trzebownisko. Mamy doświadczenie we wspieraniu przemysłu high-tech i na pewno będziemy to kontynuować. Chcemy również kłaść większy nacisk na rozwój parków przemysłowych.
Jednym z ważniejszych projektów ARP okazuje się projekt restrukturyzacji Przewozów Regionalnych...
Przewozy Regionalne trafiły do ARP w 2015 r. w konkretnym celu – przeprowadzenia restrukturyzacji rozwojowej. Spółka była w bardzo trudnej kondycji, od momentu powstania w 2001 r. miała problemy z płynnością, odnotowywała stratę netto. Był to efekt nie tylko złego zarządzania, ale również historycznych umów niekorzystnych finansowo. Ostatnie dwa lata to czas dużych zmian, począwszy od stylu zarządzania, optymalizacji kosztów, ale i maksymalnego wykorzystania własnych zasobów. Na przykład tylko dzięki rezygnacji z usług obcych w skali roku spółka ma kilka milionów oszczędności. W latach 2016–2017 firma osiągała zysk netto powyżej 50 mln zł. Oczywiście duża w tym zasługa kadry menedżerskiej, ale przede wszystkim pracowników i związków zawodowych Przewozów Regionalnych, którzy wykazują się zrozumieniem i cierpliwością.
Jaki model prowadzenia restrukturyzacji jest według pana najlepszy?
W ciągu dwóch lat udało nam się postawić na nogi kilkanaście firm, na których historia postawiła krzyżyk. Większość z nich miała wieloletnie straty, brak sprzedaży oraz wizji strategicznej. Pierwszym warunkiem sukcesu jest zidentyfikowanie menedżerów, którzy widzą szansę. Kluczowe jest też przekonanie załogi, że warto pójść nową drogą. Trzeba odbudować wiarygodność u klientów i odzyskać rynek. Ważna jest też dyscyplina kosztowa oraz efektywność produkcji. Problemy wielu firm wynikały ze złej organizacji produkcji, co wpływało na wysokie jej koszty i wysoką cenę finalną. Po etapie wstępnej stabilizacji można myśleć o rozwoju strategicznym, o szansach w perspektywie dwóch lat i więcej.
W połowie stycznia ARP złożyła ukraińskim właścicielom ofertę odkupienia akcji Stoczni Gdańsk i udziałów w spółce GSG Towers. Na jakim etapie są negocjacje?
Zakup tych spółek jest ciągle bazowym scenariuszem, ale równolegle pracujemy nad alternatywnym rozwiązaniem. Mogę powiedzieć, że złożyliśmy dobrą ofertę, zaproponowaliśmy uczciwe warunki i rynkową cenę.
Jaka jest odpowiedź właścicieli?
Negocjacje są rozpoczęte. Czekamy na wiążącą decyzję strony ukraińskiej. ARP jest gotowa do szybkiej finalizacji tej transakcji. Natomiast ze względu na podpisaną przez strony umowę o poufności nie mogę informować o szczegółach.
ARP dąży do kontroli operacyjnej nad tymi podmiotami. W jaki sposób ta kontrola będzie sprawowana?
Obecnie jesteśmy mniejszościowym akcjonariuszem Stoczni Gdańsk, mamy niecałe 19 proc. akcji, a w spółce GSG Towers, producencie wież wiatrowych, posiadamy 50 proc. udziałów. Niestety, zgodnie z umową podpisaną za czasów rządów PO-PSL, nie mamy wpływu na działalność operacyjną tych spółek. W obu potrzebne są zmiany. Dlatego chcemy być ich 100-proc. właścicielem, szybko wdrożyć niezbędne procesy naprawcze i ruszyć z inwestycjami. Przejęcie przez ARP Stoczni Gdańsk będzie pierwszym, niezbędnym krokiem, który pozwoli ustabilizować sytuację i umożliwi dostęp do finansowania, niezbędnego do pozyskiwania nowych kontraktów, z czym są obecnie duże kłopoty.
Jaka jest i jaka powinna być rola samorządu trójmiejskiego i pomorskiego w rozwoju przemysłu stoczniowego, a jaka Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej?
Powrót do produkcji okrętowej, obok produkcji konstrukcji stalowych, wielkogabarytowych, jest perspektywiczny. Kooperacja techniczna z innymi podmiotami z branży powinna wpłynąć na optymalizację kosztów, przez co wzrośnie konkurencyjność. Nowe kontrakty przełożą się na wzrost i stabilność zatrudnienia. Plan rozwoju przemysłu stoczniowego na terenach byłej Stoczni Gdańskiej cieszy się poparciem pracowników i zakładowej Solidarności. Stocznia będzie płacić podatki, z czasem coraz większe. Nie sądzę więc, aby samorząd, który ma udział w PIT, CIT i VAT, nie był zainteresowany i nie wspierał restrukturyzacji rozwojowej stoczni. Jesteśmy w stałym kontakcie z zarządem Pomorskiej SSE, która również podejmuje działania na rzecz odbudowy przemysłu stoczniowego. Plany zakładają rozwinięcie produkcji okrętowej przez spółkę celową na terenach PSSE, także przy współpracy z sąsiadującymi firmami. ARP uczestniczy w rozmowach, które są bardzo zaawansowane.