Nie tylko łatanie brexitowej dziury będzie teraz zajmowało przywódców UE. Emocje może wzbudzić dyskusja o nowych priorytetach wydatkowych.
Premier Mateusz Morawiecki po styczniowym szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Budapeszcie wskazywał, że nie ma co się spieszyć z negocjowaniem kolejnego wieloletniego budżetu Unii Europejskiej. Jego zdaniem, skoro wydawanie z nowej perspektywy finansowej rozpocznie się dopiero od 2021 r., to uzgodnienia można zakończyć po wyborach do Parlamentu Europejskiego, które powinny się odbyć pod koniec maja 2019 r. Szef naszego rządu mówił, że po nowym unijnym rozdaniu zostanie nam jeszcze rok na dopięcie szczegółów. Komisja Europejska chciałaby jednak wyrobić się z rozdysponowaniem unijnych miliardów jeszcze w tej kadencji. Najbliższe miesiące pozwolą ocenić, czy to się uda.
W piątek na nieformalnym szczycie przywódców UE rozpocznie się dyskusja na temat przyszłości Wspólnoty, której kluczowym punktem będzie nowa perspektywa finansowa. Brukselscy urzędnicy chcą najpóźniej na początku maja położyć na stole pierwszą propozycję budżetu. Tym razem negocjacje będą jednak znacznie trudniejsze niż podczas obowiązującego obecnie planu finansowego UE.
Pierwsze pytanie, na jakie muszą sobie odpowiedzieć Komisja i kraje członkowskie, to co zrobić z luką, jaka powstanie po opuszczeniu Wspólnoty przez Wielką Brytanię. Unijny komisarz ds. budżetu i zasobów ludzkich Günther Oettinger przekazywał już szacunki mówiące, że brexit zmniejszy unijny budżet o 12–14 mld euro rocznie. Jak mówi DGP europoseł PO Jan Olbrycht, jeśli odliczymy wkład brytyjski netto i dołożymy nowe wyzwania związane z polityką obronności i bezpieczeństwa, to dziura rośnie do poziomu 22–25 mld rocznie. Przy założeniu, że utrzymany zostanie obecny poziom składki.
Konsekwencje zredukowania polityki spójności o 30 proc. po 2020 r. dla poszczególnych krajów Unii Europejskiej / Dziennik Gazeta Prawna
– Pytanie, jak ten ubytek uzupełnić, czy państwa zwiększą składkę, czy wprowadzony zostanie system dochodów własnych. Jeśli się nie uda tego zrobić, to trzeba ciąć, wiedząc, że nie ma o tym mowy w przypadku badań naukowych czy obronności – podkreśla eurodeputowany. W takim przypadku cięcia dotyczyłyby polityki spójności i rolnictwa. Jak dodał Olbrycht, z wyliczeń komisarza Oettingera wynika, że gdyby nie dokonano żadnych zmian, np. nie zwiększono wpływów do unijnego budżetu, cięcia w funduszach spójności wyniosłyby około 10 proc. W tym przypadku wszystko zależy więc nie tylko od tego, gdzie będą cięcia, ale także od tego, czy pojawią się nowe lub większe dochody np. z nowych podatków lub składek.
– Zbliżające się negocjacje w sprawie długoterminowego budżetu UE zostaną uwarunkowane przez brexit. Budżet musi nadal zapewniać silne finansowanie polityki spójności, ale jego skuteczność będzie musiała wzrosnąć. Kluczowe będzie skoncentrowanie się na finansowaniu inwestycji i reform, które zwiększą wzrost, konkurencyjność i produktywność w słabszych regionach – napisali wczoraj we wspólnym artykule opublikowanym na portalu Politico minister finansów Niemiec Peter Altmaier oraz jego włoski odpowiednik Pier Carlo Padoan.
Dla naszego regionu polityka spójności to priorytet i jednocześnie największa obawa, że zmiana podejścia do tych funduszy uderzy w biedniejsze regiony. Polska jest w obecnej perspektywie największym w UE beneficjentem polityki spójności. Z tego tytułu przyznano nam blisko 73 mld euro. Jednak nie tylko brexit, ale też nowe priorytety wydatkowe będą determinowały kształt unijnych wydatków po 2020 r. Obecnie publicznie debatowane są pomysły zwiększenia finansowania na ochronę granic zewnętrznych UE w kontekście kryzysu migracyjnego czy wzrost nakładów na politykę obronną. KE obliczyła, że samo wywiązanie się z deklaracji dotyczących zapewnienia lepszej ochrony granic to koszt 20–25 mld euro w ciągu siedmiu lat. Natomiast stworzenie pełnego systemu zarządzania granicami UE zwiększa koszty blisko siedmiokrotnie.
Dla Polski, ale także potencjalnie Węgier, zagrożeniem w negocjacjach nowego wieloletniego finansowania będzie również to, że na stole pojawiła się propozycja, aby fundusze powiązać z przestrzeganiem zasad praworządności w danym kraju. Nasze stosunki z brukselską administracją i częścią stolic są na tym polu dość napięte.