Osoba finansująca na początku 2009 roku inwestycję mieszkaniową poprzez kredyt hipoteczny spotka się z ofertą kredytu w złotych lub walutowego.
Kolejne dwie obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, stosunkowo wysokie oprocentowanie pożyczek na rynku międzybankowym (WIBOR) oraz wyraźne osłabienie kursu złotego względem innych walut to okoliczności, które obecnie trzeba brać pod uwagę przy wyborze wariantu oprocentowania kredytu hipotecznego. Ponieważ jednak kredyt hipoteczny jest zaciągany na lat kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt, przy podejmowaniu ostatecznych decyzji trzeba brać pod uwagę także długofalowe trendy rynkowe oraz możliwe zmiany.
Obniżki stóp procentowych, a w szczególności tendencja spadku oprocentowania pożyczek na rynku międzybankowym to okoliczności, które przemawiają na korzyść wyboru oprocentowania kredytu hipotecznego w złotych. Praktycznie w odniesieniu do wszystkich kredytów hipotecznych, i to rozliczanych zarówno w polskiej, jak i obcej walucie, banki stosują oprocentowanie składające się z dwóch części: stawki WIBOR oraz swojej marży. Stawka WIBOR to płynna cena pieniądza na rynku międzybankowym, a więc oprocentowanie pożyczek, których banki udzielają sobie nawzajem. Przy zmiennej stopie procentowej, jaka ma zastosowanie przy niemal wszystkich kredytach długoterminowych, ryzyko kredytu w złotych, poza ryzykiem utraty własnej zdolności kredytowej wskutek pogorszenia się statusu życiowego kredytobiorcy, wiąże się jedynie ze zmianami WIBOR-u, bo marża banku jest stała.
Ogólna tendencja na rynku międzybankowym jest taka, że gdy rynek spodziewa się podwyżek stóp procentowych w wykonaniu banku centralnego, czyli Rady Polityki Pieniężnej w przypadku Polski, oprocentowanie pożyczek w obrocie między bankami rośnie. Gdy tendencja jest odwrotna - spada. Ponieważ w najbliższym czasie można się spodziewać obniżki stóp w Polsce, zdaniem analityków podstawowa stopa procentowa może spaść wkrótce nawet poniżej 3 proc., także stawki WIBOR powinny być niskie.
Z drugiej jednak strony do wzięcia kredytu denominowanego we frankach szwajcarskich czy euro przemawia ich wysoki kurs. O ile stanowi on ból głowy dla osób, które wzięły kredyt we frankach przy jego dużo niższym kursie, np. po ok. 2,70 zł za franka, gdy teraz jego notowania bliskie są 3,0 zł za franka, o tyle ten drugi kurs dla osób dopiero teraz zadłużających się może być dodatkowym atutem.
Ponieważ jest mało prawdopodobne, by kurs złotego wobec franka jeszcze bardzo mocno się osłabił, osoba, która teraz chce pożyczyć w formie kredytu hipotecznego 300 tys. zł, a zdecyduje się na rozliczanie go we frankach, wystartuje z długiem ok. 100 tys. franków. Gdy tylko złoty się umocni i kurs wróci do poziomu 2,80 zł za franka, sam dług, bez dodatkowej spłaty od razu obniży się o ok. 20 tys. zł.
Ten sam mechanizm dotyczy kredytów rozliczanych w euro. Tu osłabienie złotego w ostatnim czasie sięga nawet 30 proc. w porównaniu ze stanem sprzed 4-5 miesięcy. Pożyczając dziś 100 tys. euro, otrzymamy ok. 430 tys. zł. Jeśli kurs złotego umocni się i wróci do notowań rzędu 3,8 zł za euro, nasz dług automatycznie stopnieje o 50 tys. zł.
Przewaga euro nad frankiem szwajcarskim dotyczy także skutków rychłego zastąpienia złotego przez euro.