Ekologia jest modna także w instytucjach finansowych. Kluczem jest szeroka definicja tego, co ekologiczne.
Wartość tzw. dużych zaangażowań krajowych banków / Dziennik Gazeta Prawna
Ministerstwo Finansów informowało niedawno o sukcesie drugiej emisji tzw. green bonds – obligacji, z których pieniądze mogą być przeznaczone wyłącznie na projekty związane z ochroną środowiska. Nabywców znalazły papiery o wartości 1 mld euro. Polska to światowy pionier w tej dziedzinie, jedyny kraj, któremu udało się sprzedać więcej niż jedną serię „zielonych obligacji”. Pierwsza emisja – o wartości 750 mln euro – miała miejsce pod koniec 2016 r. Niedawno resort finansów rozliczył się z tego, na co przeznaczone zostały te pieniądze.
Więcej niż jedna trzecia poszła na „zrównoważone rolnictwo”, czyli głównie na sfinansowanie krajowego udziału w unijnym Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich. Niemal tyle samo wydano na „czysty transport”, czyli na rządowy, wieloletni program inwestycji kolejowych. Zasady emisji green bonds zakazują wspierania infrastruktury kolejowej służącej do przewozu paliw kopalnych. Postawiono więc na transport osobowy. Wśród projektów wymienionych w rozliczeniu jest budowa zintegrowanego centrum komunikacyjnego w Bydgoszczy, modernizacja linii Warszawa – Gdynia w okolicach Działdowa czy połączenia Siedlce – Terespol. Trzecią co do znaczenia grupą wydatków była energetyka odnawialna. Przypadła na nią prawie jedna piąta wpływów z emisji. Nie chodzi jednak o nowe projekty, a o zrefinansowanie akcyzy, która nie była pobierana od wytwórców prądu z odnawialnych źródeł. Mniejsze kwoty poszły na zalesianie czy na działalność parków narodowych.
„Nie zwróciło naszej uwagi nic, co kazałoby nam myśleć, że projekty sfinansowane emisją zielonych obligacji nie spełniają warunków wykorzystania środków” – napisała w swojej opinii do raportu resortu finansów firma Sustainalytics, zajmująca się badaniami dotyczącymi corporate governance czy tzw. zrównoważonym inwestowaniem.
Na szeroką definicję projektów eko zdecydował się również ING Bank Śląski. Od kilku tygodni promuje kredyty, od których – jeśli posłużą do zmniejszenia emisji konwencjonalnej energii – zwracana jest prowizja za udzielenie pożyczki, a w niektórych przypadkach dokonywana jest obniżka oprocentowania (marży banku). Na preferencje mogą liczyć klienci indywidualni, którzy zechcą kupić hybrydowe lub elektryczne auto, zbudować dom pasywny, ale też np. zaciągnąć pożyczkę gotówkową na kupno roweru. Według Piotra Utraty, rzecznika ING BSK, zainteresowanie klientów zdecydowanie przekracza to, z czym bank miał do czynienia w przeszłości przy wprowadzaniu nowych produktów.
Na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami Marcin Giżycki, wiceprezes ING BSK, mówił, że w sprzedaży kredytów te ekologiczne powinny mieć kilkuprocentowy udział. Pod koniec ub.r. instytucja z siedzibą w Katowicach przyjęła „deklarację ekologiczną”. Od 2015 r. nie finansuje nowych elektrowni węglowych. Po 2025 r. nie pożyczy pieniędzy firmie, której działalność będzie zależna od węgla energetycznego w więcej niż 5 proc.
W naszym sektorze bankowym tradycyjnym liderem finansowania projektów ekologicznych jest Bank Ochrony Środowiska. Jego historia pokazuje jednak, że „eko” nie zawsze przynosi zyski. BOŚ należy np. do grupy banków, które ucierpiały ze względu na problemy farm wiatrowych. Zmiany przepisów dokonane przez obecny rząd postawiły opłacalność tego segmentu pod znakiem zapytania. Spowodowało to problemy z obsługą kredytów i koniecznością dokonywania przez banki odpisów pogarszających wyniki finansowe. W takiej sytuacji znalazł się nie tylko BOŚ, ale też np. Alior Bank, a wśród instytucji międzynarodowych – Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju.
W ubiegłym tygodniu akcjonariusze BOŚ uchwalili emisję akcji o wartości 400 mln zł. Prawdopodobnie w połowie obejmie ją Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który dziś ma 52 proc. akcji BOŚ. W końcu 2016 r. stanowiły one prawie 86 proc. wartości długoterminowych aktywów finansowych NFOŚiGW, których wartość w księgach funduszu wynosiła 1 mld zł. – Notowania banku są skorelowane z wyceną zielonych certyfikatów, które wpływają na sytuację finansową branży farm wiatrowych, gdzie bank posiada wysokie zaangażowanie kapitałowe – podkreśla Sławomir Kmiecik, rzecznik NFOŚiGW. Wartość należących do funduszu akcji BOŚ na giełdzie to ok. 300 mln zł.