- Dzięki zakazowi geoblokowania kupujący uzyskają większą swobodę dokonywania zakupów przez internet. W efekcie przedsiębiorcy będą musieli np. zrezygnować z oprogramowania automatycznie blokującego transakcje z klientem pochodzącym z danego kraju UE - mówi Joanna Affre w rozmowie z DGP.
fot. Materiały prasowe / Dziennik Gazeta Prawna

Przedsiębiorca wyszukuje w sklepie internetowym z innego państwa UE tańszą drukarkę do biura. Na etapie zamówienia dowiaduje się, że podmiot wysyła produkty do innych krajów członkowskich, ale nie do Polski. Inny przypadek: firma chce kupić tańsze kserokopiarki bezpośrednio od niemieckiego producenta. Po wejściu na jego witrynę internetową przeglądarka automatycznie łączy się jednak ze sklepem polskiej filii, która oferuje wyższe ceny. To tylko niektóre z praktyk, które będą musiały się skończyć już pod koniec tego roku. A wszystko to za sprawą rozporządzenia unijnego przyjętego przez Parlament Europejski 6 lutego br. Jego głównym celem jest walka ze zjawiskiem tzw. geoblokowania, czyli dyskryminacji kupujących (w tym konsumentów oraz przedsiębiorców nabywających towary na własny użytek) ze względu na kraj korzystania z usług świadczonych drogą elektroniczną.

Konieczność ograniczenia geoblokowania będzie dotyczyć tylko niektórych obszarów sprzedaży, np. sprzedaży sprzętu elektronicznego, usług online i rozrywkowych, ale utworów objętych ochroną praw autorskich już nie.

Zakaz geoblokowania oznacza duże korzyści dla kupujących, ale również wielkie utrudnienia dla przedsiębiorców, którzy będą musieli dokonać istotnych zmian w sposobie prowadzenia działalności w internecie. A w związku z tym, że zakaz obejmie także zakaz różnicowania cen dla kupujących na podstawie kraju ich pochodzenia, może to również oznaczać straty finansowe.

6 lutego br. Parlament Europejski przyjął przepisy mające walczyć z tzw. geoblokowaniem. Rozporządzenie w tej sprawie wejdzie w życie po dziewięciu miesiącach od dnia opublikowania w Dzienniku Urzędowym UE, a więc przed końcem bieżącego roku. Jak ta regulacja odbije się na przedsiębiorcach?
Najważniejsze zmiany wprowadzane rozporządzeniem to zakaz blokowania, ograniczania i różnicowania sytuacji kupujących ze względu na ich przynależność państwową, miejsce zamieszkania lub prowadzenie działalności. Warto podkreślić, że zgodnie z rozporządzeniem „kupujący” to nie tylko konsument, ale także przedsiębiorca, który dokonuje zakupów do użytku końcowego, tzn. nie w celu dalszej odsprzedaży. Tak więc handlujący w internecie nie będą mogli na przykład utrudniać ani ograniczać obywatelom krajów UE dostępu do swoich stron internetowych lub aplikacji służących do zawierania transakcji. Ponadto nie będą mogli przekierowywać kupujących na inne strony lub aplikacje niż te, do których klient chciał pierwotnie się dostać. Przykładowo niedozwolone stanie się automatyczne przekierowanie ze strony z adresem „.pl” na stronę z adresem „.de”, jeśli IP klienta będzie wskazywać, że mieszka w Niemczech.
Czy będzie to zakaz bezwzględny?
Przewidziano wyjątki. Przekierowanie klienta będzie możliwe, jeżeli udzielił on na to wyraźnej zgody (przy czym jednak nawet w takim przypadku powrót do pierwotnej strony czy aplikacji musi być łatwo dostępny). Z tego wynika, że można mieć różne wersje np. strony internetowej, jednak nie można zmuszać kupującego do korzystania z wersji przeznaczonej „dla jego kraju”. Blokowanie lub przekierowanie będzie też dozwolone w sytuacji, jeśli jest niezbędne do zachowania zgodności z prawem działania przedsiębiorcy (np. jeśli w danym kraju obowiązuje zakaz sprzedaży danych produktów, które chce kupić klient). W tym wypadku musi on jednak poinformować zainteresowanego, dlaczego np. blokuje mu dostęp do strony.
Jak rozporządzenie ureguluje stosowane dziś praktyki ograniczania dostępu ze względu na kraj, z którego pochodzi klient?
W myśl rozporządzenia przedsiębiorcy nie będą mogli różnicować warunków dostępu do towarów i usług. Sprzedawca oczywiście będzie mógł zastrzec, że prowadzi dostawy tylko na terenie określonych krajów. Jednak i wtedy nie będzie mógł dyskryminować klienta ze względu na kraj pochodzenia. W takiej sytuacji klient powinien mieć możliwość zakupu towarów na dokładnie takich samych warunkach, łącznie z ceną i warunkami dostawy, jak klienci zamieszkali w państwie członkowskim handlowca. To może oznaczać, że zagraniczny klient będzie musiał odebrać towar w tym państwie członkowskim lub w innym państwie, do którego przedsiębiorca dostarcza towar. Na przykład jeśli sprzedawca z Francji oferuje dostawę na terenie Niemiec, a nie oferuje jej w Polsce, to nie może odmówić klientowi z Polski dostawy do Berlina tylko ze względu na to, że klient zamawia z Polski.
Handlowcy nie będą mogli też różnicować warunków dostępu, gdy klient chce skorzystać z usług świadczonych przez nich drogą elektroniczną. Przykładowo, gdy klient z Polski chce skorzystać z usługi hostingu strony internetowej oferowanej przez przedsiębiorcę z Niemiec i w tym celu chce złożyć zamówienie przez niemiecką stronę internetową – nie będzie można mu tego odmówić. Ale uwaga – nie dotyczy to takich portali, jak Netflix, HBO Go, Spotify. Przepisy dotyczą bowiem usług świadczonych drogą elektroniczną innych niż usługi, których główną cechą jest zapewnienie dostępu do utworów chronionych prawem autorskim lub innych przedmiotów objętych ochroną, włącznie z ich sprzedażą. W przypadku treści cyfrowych, takich jak np. zamieszczane na portalach oferujących dostęp do filmów online geoblokowanie, będzie na razie możliwe. Jednak już dziś przewidziano, że będzie to pierwsze pole weryfikacji rozporządzenia, która nastąpi za dwa lata.
A co z różnicowaniem cen?
Przedsiębiorcy nie będą mogli różnicować cen (czy innych warunków dostępu) dla klientów, gdy chcą oni skorzystać z usług innych niż świadczone drogą elektroniczną w określonej fizycznej lokalizacji na terytorium państwa członkowskiego, w którym handlowiec prowadzi działalność. Przykładowo, jeżeli hotel w Grecji oferuje na swojej greckiej stronie internetowej ceny 20 EUR za noc, to nie może zwiększyć cen dla turysty z Polski tylko dlatego, że kupujący nocleg przez internet pochodzi z zagranicy. Potencjalne różnicowanie cen może wynikać jedynie z przyczyn obiektywnych, np. różnych wartości podatków. Przepis szczególny dotyczy książek – można będzie różnicować ich ceny, jeżeli wynika to z przepisów krajowych.
Jak uregulowane będą płatności kartami płatniczymi?
Co do zasady nie wolno różnicować warunków dotyczących transakcji płatniczej, jeżeli: jest to transakcja elektroniczna (np. przelew elektroniczny), spełnione są warunki uwierzytelniania, a transakcja jest dokonywana w walucie akceptowanej przez handlowca.
Jeżeli będzie to uzasadnione, handlowiec będzie mógł wstrzymać dostawę, dopóki nie otrzyma potwierdzenia, że transakcja została prawidłowo zainicjowana. Nie będzie można różnicować sytuacji kupujących, jeżeli nie będzie to wynikać z obiektywnych przyczyn. Jeżeli więc kupujący będzie chciał kupić towar po cenie X na stronie internetowej, to nie można będzie jej np. zwiększyć, jeśli okaże się po numerze karty płatniczej, że pochodzi z innego kraju niż ten, dla którego jest przeznaczona strona (np. strona jest w języku niemieckim i założeniem sprzedawcy było, że będzie za jej pośrednictwem sprzedawał jedynie do klientów z Niemiec, a kupujący jest Polakiem).
Co te regulacje oznaczają w praktyce dla przedsiębiorców?
Przede wszystkim będą musieli zrezygnować z oprogramowania, które automatycznie blokuje transakcję w momencie, gdy np. z adresu, danych karty płatniczej itp. wynika, że kupujący pochodzi z innego kraju niż ten, do którego sprzedawca chciał skierować działalność. Przedsiębiorcy mogą zostawić np. różne wersje językowe strony, ale nie mogą zmuszać kupujących do korzystania ze strony w danym języku – przykładowo nie będą mogli odsyłać do polskiej strony Polaka, który woli przeprowadzić zakup na stronie niemieckojęzycznej. Trzeba będzie również ujednolicić inne warunki sprzedaży, np. jeżeli do tej pory sprzedawca różnicuje czas wykonania przelewu – 24 h dla Polaków, 48 h dla Niemców. W przypadku, gdy nie ma to obiektywnego uzasadnienia, takie sytuacje nie będą mogły mieć miejsca.
Rozporządzenie dotyczy tylko pewnych rodzajów działalności. Jakie obszary rynku pozostaną poza jego zasięgiem?
Rozporządzenie nie będzie dotyczyć wspomnianych wcześniej już „usług świadczonych drogą elektroniczną, których główną cechą jest zapewnienie dostępu do utworów chronionych prawem autorskim lub innych przedmiotów objętych ochroną oraz umożliwienie korzystania z takich utworów lub przedmiotów”. Jednak po dwóch latach przewidziano możliwość weryfikacji przepisów, przede wszystkim w tym zakresie. Niewykluczone, że te obszary będą również uregulowane w przyszłych latach.
Rozporządzenie nie obejmuje też usług audiowizualnych, w tym usług, których zasadniczym celem jest zapewnianie dostępu do transmisji wydarzeń sportowych i które są świadczone na podstawie wyłącznych licencji terytorialnych. Nie ma ono także zastosowania do usług transportowych (tu obowiązują inne rozporządzenia, np. z 2008 r. w sprawie wspólnych zasad wykonywania usług lotniczych na terenie Wspólnoty).
Kiedy nowe regulacje wejdą w życie?
Zakaz geoblokowania wprowadzony będzie na drodze rozporządzenia – oznacza to, że nowe przepisy będą stosowane bezpośrednio, a ewentualne regulacje krajowe będą mieć jedynie techniczny charakter, np. będą dotyczyć wyznaczenia organu, który będzie czuwał nad przestrzeganiem zakazu.
Zgodnie z projektem, rozporządzenie będzie stosowane dopiero po dziewięciu miesiącach od dnia publikacji. Jest to czas, który przedsiębiorcy będą mogli wykorzystać na przystosowanie się do nowych regulacji. Według zapowiedzi Róży Thun, członka Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Parlamentu Europejskiego, celem jest rozpoczęcie stosowania przepisów jeszcze przed Bożym Narodzeniem 2018 r.
Praktyki, które zamierza ukrócić Komisja Europejska
Geoblokowanie to różnego rodzaju ograniczenia nałożone przez sklepy internetowe ze względu na przynależność państwową klientów, ich miejsce zamieszkania lub miejsce prowadzenia działalności.
Według Komisji Europejskiej do takich praktyk należą:
● odmowa sprzedaży do innego kraju UE na dowolnym etapie składania zamówienia online;
● automatyczne przekierowanie klienta na stronę kraju, w którym przebywa – bez jego zgody i/lub wiedzy oraz możliwości obejścia przekierowania;
● zmiana warunków sprzedaży – w tym ceny – ze względu na kraj, w którym przebywa konsument (określane częściej jako geo-filtering);
● odmowa metody płatności (np. karta kredytowa) z innego państwa UE;
● brak możliwości rejestracji na stronie internetowej z powodu adresu użytkownika w innym państwie członkowskim lub z powodu miejsca, z którego łączy się użytkownik.