Już w październiku prezes NBP ogłosił pakiet zaufania, który miał ożywić rynek międzybankowy, a tym samym zwiększyć skłonność banków do udzielania kredytów.
Zdaniem przedsiębiorców na niewiele się to zdało. W ostatnich miesiącach banki wyraźnie przykręciły kurek z kredytami. Nie wiadomo też, jaki skutek przyniesie ubiegłotygodniowy wykup przez NBP obligacji o wartości 8 mld zł, które teoretycznie mogłyby posłużyć bankom komercyjnym na zwiększenie akcji kredytowej.
- Wstrzymywanie lub nieuzasadnione ograniczanie akcji kredytowej może szybko doprowadzić do znacznego spowolnienia gospodarki i uruchomienia spirali recesyjnej - ostrzega Henryka Bochniarz, prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
- O ile do działań NBP, mających poprawić płynność, nie można mieć większych zastrzeżeń, to rząd nie zrobił praktycznie nic, by załagodzić skutki kryzysu. Wszystkie pakiety antykryzysowe pozostały w sferze papierowych projektów - dodaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych Lewiatana.
Jej zdaniem jedynym realnym działaniem rządu była nowelizacja ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, która zwiększała gwarancje wypłaty depozytów osób prywatnych do kwoty 50 tys. euro. Ale to za mało.
- Bez całkowitych gwarancji, w tym także dla depozytów dla firm, trudno mówić o zwiększaniu płynności sektora bankowego, a tym samym pobudzaniu akcji kredytowej - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Gwarancje też na kredyty dla firm

Zdaniem przedsiębiorców gwarancjami powinny zostać objęte nie tylko depozyty, ale także kredyty dla firm.
- Cały problem rozbija się o to, że banki nie chcą pożyczać, bo boją się o kondycję swoich klientów i rosnące ryzyko związane z udzielaniem nowych pożyczek. W sytuacji kryzysowej część tego ryzyka z banków powinno wziąć na siebie państwo, gwarantując część zobowiązań przedsiębiorstw. To powinno zachęcić banki do dalszych kredytów. Pytanie tylko, ile i komu takich gwarancji należałoby udzielić - uważa Marek Michałowski, prezes spółki budowlanej Budimex, w branży, która jako jedna z pierwszych odczuła ograniczenie przez banki akcji kredytowej.
Podobnego zdania jest PKPP Lewiatan, która już w październiku domagała się pomocy bankom w upłynnieniu w większym stopniu ich bilansu poprzez wykorzystywanie portfeli kredytowych jako zabezpieczenia.

Dalsze cięcia stóp

- Na pewno dobrym krokiem do ożywienia akcji kredytowej są ostatnie cięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Niższe stopy pozwolą w pewnym stopniu na zneutralizowanie rosnących kosztów kredytów związanych z wyższymi marżami wprowadzanymi przez banki - mówi Marian Owerko, prezes giełdowej spółki Bakalland, który liczy, że pomimo wtorkowej obniżki stóp procentowych o 0,75 pkt proc. jest jeszcze miejsce do kolejnych cięć.
Jego zdaniem kolejnym elementem ożywienia płynności na rynku powinno być też zniesienie podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki) zarówno w stosunku do lokat bankowych, jak i inwestycji giełdowych.
- Trudno mówić o zachęcie do lokowania pieniędzy w bankach przy jednoczesnym opodatkowaniu oszczędności - mówi.
POMYSŁY, JAK POBUDZIĆ AKCJĘ KREDYTOWĄ BANKÓW
• pomoc bankom w upłynnieniu w większym stopniu ich bilansu poprzez wykorzystywanie portfeli kredytowych jako zabezpieczenia;
• objęcie 100-procentowymi gwarancjami wszystkich depozytów w polskich bankach;
• wprowadzenie gwarancji i poręczeń dla kredytów zaciąganych przez firmy;
• kontynuowanie polityki obniżania stóp procentowych;
• zobowiązanie wszystkich banków do podpisania umowy ramowej dotyczącej możliwości korzystania z tych mechanizmów gwarantowanie depozytów oraz transakcji na rynku międzybankowym;
• likwidacja podatku Belki;
• stworzenie mechanizmów mobilizowania oszczędności przeznaczanych dalej na działalność kredytową;
• określenie minimalnego poziomu wzrostu akcji kredytowej, powyżej którego banki mogą otrzymać pomoc od NBP;
• rezygnacja przez banki z wypłaty dywidendy z zysków za 2008 rok;
• zwiększenie aktywności na rynku kredytowym przez banki kontrolowane przez Skarb Państwa (PKO BP, Bank Pocztowy, Bank Ochrony Środowiska, Bank Gospodarstwa Krajowego).



Banki: bez dywidendy, pomoc rządu za wzrost akcji kredytowej
Ekonomiści są zgodni, że aby zminimalizować skutki kryzysu, trzeba zwiększyć wykorzystanie środków unijnych i zachęcić banki do udzielenia kredytów.
Bankowcy twierdzą, że aby tak się stało, musi być spełnionych kilka warunków.
- Trzeba stworzyć mechanizmy mobilizowania oszczędności przeznaczanych dalej na działalność kredytową. W praktyce oznaczać to może udzielanie częściowych gwarancji przez rząd dla pożyczek międzybankowych i dla emisji bankowych obligacji. Przeciętnego obywatela do większych oszczędności można zachęcić np. zmniejszanie podatku Belki, gdy oszczędzamy na okresy dłuższe niż rok - proponuje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.

Muszą być gwarancje

Ekonomiści niezwiązani z sektorem bankowym przyznają, że mogą to być działania potrzebne, ale wsparcie dla sektora bankowego powinno być uzależnione od gwarancji wzrostu akcji kredytowej.
- Nie ma żadnego sensu obniżanie bankom rezerw obowiązkowych, udzielanie im specjalnych pożyczek z NBP czy innej pomocy, jeśli miała by to służyć tylko temu, by banki czuły się bardziej komfortowo w czasie kryzysu - mówi Witold Orłowski z PricewaterhouseCoopers.
Niektórzy ekonomiści, jak Stanisław Kawalec, były wiceminister finansów, proponują, wzorem krajów zachodnich, ostre działania, by zmusić banki do wzrostu akcji kredytowej. Według niego Komitet Stabilności Finansowej powinien określić minimalny poziom wzrostu akcji kredytowej w tym roku. Nie powinien on być mniejszy niż 11 proc. Tylko banki, które zapewnią taki wzrost akcji kredytowej, powinny otrzymać wsparcie w postaci trzyletnich kredytów z NBP, gwarancji na transakcje zawierane na rynku międzybankowym i gwarancji na kredyty udzielane przedsiębiorstwom.
- To nie wymaga dużych pieniędzy, bo system gwarancji nie oznacza automatycznej realizacji tych gwarancji - mówi prezes Pietraszkiewicz.
Trzeba mieć jednak świadomość, że w zależności od tego, jak kryzys będzie głęboki, część tych gwarancji będzie zrealizowana.
- Udzielając takich gwarancji, rząd bierze na siebie ryzyko, bo część tych kredytów może nigdy nie być spłaconych - uważa Witold Orłowski.

Bez dywidendy banków

Są jednak też bezkosztowe pomysły zwiększenia zaufania między bankami i wzrostu akcji kredytowej.
- Banki powinny porozumieć się między sobą i w obliczu kryzysu wydać wspólną deklarację, że nie będą w tym roku wypłacać dywidendy - uważa Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego.
Według niego, jeśli banki zgodzą się na takie rozwiązanie, to zwiększy się poziom zaufania między nimi i będą chętniej pożyczały sobie pieniądze. W ten sposób ożywi się rynek międzybankowy i zmniejszy się ryzyko płynnościowe przy udzielaniu kredytów.
Jeszcze inny pomysł na kryzys ma Wojciech Kwaśniak, były generalny inspektor nadzoru bankowego.
- Konkurencja może zmusić banki do wzrostu akcji kredytowej, bo banki pasywne będą tracić rynek - mówi Kwaśniak.
Rolę banków, które aktywnie działają na rynku kredytowym w czasie kryzysu, powinny pełnić banki zależne od Skarbu Państwa (PKO BP, BOŚ, Bank Pocztowy, a także BGK).
- To jest 20 proc. aktywów całego rynku. Aktywna polityka tych banków może zmusić także banki zależne od międzynarodowych instytucji do większej aktywności kredytowej - uważa Kwaśniak.