Rząd zakłada, że trzeba będzie znaleźć 17 mld zł oszczędności budżetowych - powiedział dziś na konferencji prasowej premier Donald Tusk.

Zdaniem premiera, budżet w roku 2009 może wyglądać inaczej, niż ten zaplanowany. "Przychody mogą być wyraźnie mniejsze, a co za tym idzie, musimy także szukać sposobów na ograniczenie wydatków" - zaznaczył. Dodał, że to oznacza potrzebę oszczędności.

Cięcia budżetowe nie będą dotykać ludzi - zapewnił premier. Dodał, że "emeryci mogą się czuć bezpieczni".

"Ci wszyscy, którzy myślą o swoich wynagrodzeniach, pensjach, mogą być także bezpieczni. Cięcia nie będą dotykać ludzi; te cięcia będziemy proponować przede wszystkim w wydatkach rzeczowych i w rozmaitych programach i planach ministerstw" - podkreślił szef rządu.

Dodał, że oszczędności poszczególnych ministerstw "będą musiały uwzględniać zasadę solidarności", przyjętą dziś przez rząd.

"Cięcia mogą dotyczyć ograniczenia administracji"

Cięcia wydatków w poszczególnych resortach mogą dotyczyć ograniczenia zatrudnienia w administracji - zapowiedział premier.

"To mogą być redukcje w ministerstwach, redukcje pewnych komórek, czy działów, a co za tym idzie redukcje zatrudnienia w biurokracji centralnej" - powiedział. Według niego takie deklaracje "odważnych decyzji" składali już minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i nowy minister sprawiedliwości Andrzej Czuma.

Szef rządu podkreślił, że to wskazywanie przez ministrów, gdzie można szukać oszczędności, ma przede wszystkim na celu uniknięcie jakichkolwiek cięć tam, gdzie dotknęłyby one zwykłych ludzi i ich dochodów.

"Wiadomo, że będziemy gwarantować bezpieczeństwo tych największych wydatków, jak dopłaty do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a więc bezpieczeństwo polskich emerytów, że w takich resortach jak MON czy MSWiA nie będziemy sięgać po pieniądze na wynagrodzenia i na emerytury mundurowe" - podkreślił premier.

"To, co będziemy oglądali z każdej strony, to wydatki rzeczowe, wydatki inwestycyjne w ramach resortów, np. zakupy samochodów, remonty budynków, innego typu zakupy, dotacje i wydatki agencji" - powiedział.

"Sprawa jest prosta intelektualnie, ale bolesna z punktu widzenia ministrów. Minister finansów wyraźnie wskazuje, których wydatków nie dotykamy, bo na te pieniądze czekają ludzie. Tutaj macie wydatki, gdzie możecie pokazać możliwe cięcia i muszą one ważyć ok. 10 proc. planowanych wydatków na 2009 r." - tłumaczył.

Zaznaczył, że równolegle do resortów będą pracować urzędnicy ministerstwa finansów. "Zakładamy, że trafniej mogą to wskazać ministrowie i urzędnicy resortowi". "Kiedy będzie to w rękach bezlitosnego ministra finansów, będziemy po prostu szukali pieniędzy i nie musimy najtrafniej uderzać z tymi cięciami" - mówił premier.

Poinformował, że rząd nie wyklucza zmian ustawowych, aby ograniczyć wydatki - np. zracjonalizować budżet ministerstwa obrony narodowej. "Profesjonalizacja armii i ten czas kryzysowy może być świetnym momentem dla racjonalizacji tych wydatków" - dodał.

Zapowiedział, że o wynikach tych działań będzie informował media w piątek i sobotę. "W sobotę będzie informacja całościowa" - podał.

"1,7 proc. wzrostu PKB w scenariuszu pesymistycznym"

Rząd w scenariuszu pesymistycznym zakłada, że wzrost gospodarczy w 2009 r. wyniesie 1,7 proc., a inflacja 1,9 proc. - powiedział premier.

Podkreślił, że to "scenariusz zapasowy, jeśli sprawdzą się te złe prognozy dotyczące świata".

"Mogą one odbić się na spowolnieniu gospodarczym w naszym kraju - zakładamy inne wskaźniki w budżecie" - powiedział premier.



"Polska gospodarka prezentuje się korzystnie na tle wielu państw"

Polska na tle wielu państw regionu prezentuje się całkiem korzystnie, jeśli chodzi o sytuację polskich firm czy banków - powiedział premier na konferencji po posiedzeniu rządu.

"Kiedy porównywaliśmy sytuację polskich firm, banków, bezpieczeństwa depozytów ludzi, sytuację finansów publicznych, to Polska na tle wielu państw regionu prezentuje się naprawdę całkiem korzystnie" - podkreślił.

Zaznaczył jednak, że "Polska nie była, nie jest i nie będzie w przyszłości odporną wyspą na to, co dzieje się poza naszymi granicami".

"Sytuacja gospodarcza i finansowa w wielu miejscach na świecie zaczyna być niepokojąca, a w niektórych miejscach dramatyczna" - dodał.

"Z kryzysu możemy wyjść zwycięsko"

Ze światowego kryzysu finansowego możemy wyjść zwycięsko, ale potrzebna jest ogólnonarodowa solidarność - powiedział Tusk.

"Dzisiaj chcemy działać tak, aby Polskę i Polaków przeprowadzić bezpiecznie przez ten czas kryzysu, czas takiej finansowej zawieruchy. (...) Te działania oszczędnościowe, jakie zleciłem wszystkim bez wyjątku ministrom mojego rządu, to także szansa na trwałą racjonalizację wydatków" - powiedział Tusk.

"To jest właśnie moment, aby skłonić urzędników państwowych do odważnych, niekonwencjonalnych decyzji, do tego, aby każdą wydaną złotówkę obejrzeli jeszcze raz" - dodał premier.

"Pomoc dla ludzi i przedsiębiorstw, nie dla banków"

Premier zapowiedział, że pomoc rządu w sytuacji kryzysowej trafi do ludzi oraz małych i średnich przedsiębiorstw, a nie do banków.

"Banki nie są i nie będą celem pomocy ze strony rządu. Celem naszej pomocy będą ludzie i przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa - tam gdzie ta nasza gospodarka ma przetrwać najtrudniejszy okres aktywnie, a nie tylko przez konsumpcję środków" - powiedział Tusk.

"Mój rząd nie jest zainteresowany, żeby kogokolwiek w sektorze bankowym wspomagać, by dawać kasę jakiemuś bankowi. Jesteśmy bardzo konserwatywni pod tym względem i zakładamy, że to banki są od tego, by udzielać pożyczek i pomocy, a nie odwrotnie" - powiedział premier.

"Jeśli szukamy pewnego systemu, który ma odblokować kredyty w Polsce, to nie będzie to pomoc dla banków komercyjnych, tylko system poręczeń, w jakimś sensie płatnych - za to poręczenie bank też będzie musiał zapłacić" - powiedział szef rządu. "Oczywiście będzie musiał wziąć na siebie istotną cześć ryzyka" - dodał.



"Wiele instytucji chciałoby skorzystać z pieniędzy publicznych"

Wiele instytucji chciałoby skorzystać w kryzysie z pieniędzy publicznych - powiedział premier.

"Jeśli przeanalizować wszystkie możliwe podpowiedzi, jakie pojawiają się w tej przestrzeni publicznej, to jakże wiele z nich ma charakter ewidentnie lobbystyczny. Jest bardzo wiele instytucji czy podmiotów życia gospodarczego i finansowego, które w czasie kryzysu chciałyby skorzystać z pieniędzy publicznych" - podkreślił szef rządu.

Zaznaczył, że rząd musi być odpowiedzialny za racjonalne i ostrożne wydawanie pieniędzy publicznych.

"Ja nie wysłucham apeli ekspertów, żebym w sytuacji, która wymaga oszczędności, "chuchania" i "dmuchania" na każdą złotówkę, wyciągnął jakiś wór pieniędzy, których nie mam i zaczął je rozdawać na przykład komercyjnym bankom. Dlatego na podpowiedzi tego typu - dajcie dużo i szybko - odpowiem uczciwie - nie mamy dużo, (...) dlatego będziemy dawali ostrożnie, powoli i odpowiedzialnie" - podkreślił.

"Ja wiem, że jest cała grupa instytucji i ekspertów, którzy będą bili brawa, gdybyśmy dzisiaj dali dużo i szybko wskazanym podmiotom. Ale na to niech nikt nie liczy. Tak na pewno nie będziemy działać" - dodał premier.

"W Davos chcę przekonywać, że Polska jest w dobrej kondycji"

Premier powiedział, że podczas Forum Ekonomicznego w Davos chce przekonywać, że w dobie światowego kryzysu ekonomicznego Polska jest w dobrej kondycji.

38. Światowe Forum Ekonomiczne zbiera się w dniach 28 stycznia - 1 lutego. Temat spotkań to "Świat po kryzysie". Premier Tusk będzie uczestniczył w pierwszych dwóch dniach szczytu (środa- czwartek).

Tusk zaznaczył, że podczas Forum, w trakcie spotkań dwustronnych i promujących Polskę jako miejsce inwestycji, będzie podkreślał "szczególny status naszego kraju".

"Według prognoz, które nie są optymistyczne dla całej Europy i mówią, że rok 2009 będzie rokiem spadkowym dla wszystkich bez wyjątku, Polska w tych prognozach jest jednym z dwóch najlepiej notowanych krajów w Unii Europejskiej" - zwrócił uwagę premier.

W jego opinii, "warto z tego pozytywnego kapitału w tych trudnych także dla nas czasach korzystać". "To będzie moje zadanie w Davos, aby na tyle, na ile będę potrafił, przekonać do takiego widzenia Polski" - dodał.

"Ja akurat nie przepadam za tego typu konferencjami i wyjazdami. Rok temu pytaliście dlaczego nie jadę do Davos. Mówiłem wtedy z przekonaniem, że nie tam będą rozstrzygały się losy roku 2008. Dzisiaj sytuacja jest inna" - mówił Tusk.

Jego zdaniem, obecnie nasz kraj ma "wielki skarb i wielki kapitał", czyli "stosunkowo dobrą pozycję na tle innych krajów".

Szef rządu przekonywał, że musimy wykorzystać każdą okazję i każda szansę, aby "informować i przekonywać, że Polska w tym ogólnoświatowym zamieszaniu jest naprawdę może nie wyspą spokoju, ale naprawdę nie jest źle".