Na liście uczestników Światowego Forum Gospodarczego dawno nie było tak wielu ważnych polityków jak w tym roku. Zawieszenie działalności rządu federalnego w USA w związku z nieuchwaleniem prowizorium budżetowego stawia pod znakiem zapytania przyjazd do Davos budzącego największe emocje gościa – Donalda Trumpa.
Podana dwa tygodnie temu przez Biały Dom informacja o uczestnictwie Trumpa wzbudziła spore zaskoczenie. Po pierwsze dlatego, że urzędujący amerykańscy prezydenci dość rzadko przyjeżdżają na Światowe Forum Gospodarcze – ostatnim był w 2000 r. kończący kadencję Bill Clinton. Po drugie, bo działania, a jeszcze bardziej izolacjonistyczna retoryka Trumpa, stoją w zupełnej sprzeczności z promującym globalizację spotkaniem. – Przesłanie prezydenta tam będzie w dużej mierze takie samo, jak jest tutaj. Na tegorocznym Światowym Forum Gospodarczym prezydent będzie promował swoją politykę wzmacniania amerykańskich przedsiębiorstw, amerykańskiego przemysłu i amerykańskich pracowników – zapowiadała rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders. Na dodatek Trumpowi towarzyszyć miała liczna świta, m.in. szef personelu Białego Domu John Kelly, prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego H.R. McMaster, doradca ds. gospodarczych Gary Cohn, sekretarz handlu Steven Mnuchin oraz kilku innych sekretarzy, a także doradca i zięć Trumpa Jared Kushner.
Wystąpienie amerykańskiego prezydenta zaplanowane jest na ostatni dzień forum. Gdyby wizyta nie doszła do skutku z powodu wewnętrznych problemów w USA, byłaby to spora strata, bo konfrontacja dwóch zupełnie różnych wizji polityki gospodarczej zapowiada się bardzo interesująco. W zeszłym roku na zakończenie spotkania w Davos wystąpił chiński prezydent Xi Jinping, który nieoczekiwanie – szczególnie jak na przywódcę państwa formalnie wciąż komunistycznego – wszedł w rolę głównego obrońcy globalizacji i wolnego handlu. Ta strona w tym roku będzie jeszcze silniejsza, bo do Davos przyjeżdża także kilkoro nieobecnych wtedy przywódców europejskich, m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch Paolo Gentiloni, oraz – po raz pierwszy od 20 lat – szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Ataków na izolacjonistyczną politykę Trumpa można się spodziewać zwłaszcza ze strony Macrona, który od czasu objęcia władzy wiosną zeszłego roku próbuje się pozycjonować jako główny obrońca liberalizmu gospodarczego, a poza tym jest mocno związany ze światem finansów, bo w przeszłości był bankierem inwestycyjnym. – Sądzę, że Macronowi będzie trudno powstrzymać się przed byciem kontr-Trumpem – uważa Robin Niblett z londyńskiego think tanku Chatham House. Trump, przemawiając jako ostatni, będzie miał szansę bezpośrednio odnieść się do wystąpień swoich przedmówców, choć prawdę mówiąc, trudno się spodziewać, by ktoś kogoś przekonał.
Amerykański prezydent w inauguracyjnym przemówieniu – które zbiegiem okoliczności miało miejsce w tym samym dniu, kiedy kończyło się zeszłoroczne spotkanie w Davos – zapowiedział, że w swojej polityce będzie na pierwszym miejscu kładł interesy Ameryki i zrobi wszystko, by doprowadzić do powrotu do USA produkcji przemysłowej, przeniesionej z racji tańszych kosztów za granicę. Środkiem do tego miało być m.in. wyjście USA z wielostronnych umów o wolnym handlu i wprowadzanie ceł importowych. Nie wszystkie z tych zapowiedzi zostały zrealizowane. – Trump wypowiedział umowę o Partnerstwie Transpacyficznym (TPP) oraz zmusił Kanadę i Meksyk do wciąż trwających renegocjacji północnoamerykańskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (NAFTA), ale na razie nie wprowadził żadnych zaporowych ceł na produkty z Chin czy Meksyku. Z pewnością w Davos będzie przekonywał, że jego polityka gospodarcza przynosi pożądane efekty, podając jako dowody solidny wzrost gospodarczy kraju, historyczne rekordy na giełdach oraz najniższe od 17 lat bezrobocie.
Koniec zawieszenia w USA
Nieco ponad dwa i pół dnia amerykańskie instytucje federalne praktycznie nie działały. Wczoraj tuż po południu waszyngtońskiego czasu Senat przyjął prowizorium budżetowe przedłużające finansowanie instytucji federalnych do 8 lutego. Wznowienie działalności rządu było możliwe dzięki zmianie stanowiska przez Partię Demokratyczną, która – inaczej niż podczas piątkowego głosowania – zdecydowała się poprzeć ustawę. W zamian domaga się jednak konkretnych rozmów w sprawie nieletnich nielegalnych imigrantów, którym od marca grozi deportacja. Od początku obecnego roku budżetowego, czyli od 1 października, USA funkcjonują dzięki przedłużanym co jakiś czas prowizoriom budżetowym.