Większość województw wciąż nie ma umowy z własną spółką na przewozy pasażerskie. Resort infrastruktury naciska marszałków, aby dali kolejarzom wieloletnie gwarancje zatrudnienia. Marszałkowie chcą przejąć niektóre zakłady należące do PKP PR i zrezygnować z usług spółki.
Negocjacje w sprawie umów na realizacje połączeń komplikują trudne rozmowy ze związkami zawodowymi w sprawie ograniczenia zatrudnienia. Jak ustaliła GP, resort infrastruktury rozesłał do marszałków ponaglenia, by ci szybciej podpisywali gwarancje pracownicze na najbliższe 10-12 lat.
- To jest niepoważne. Przecież od lat wiadomo, że spółkę trzeba odchudzić, a nie konserwować obecny niezdrowy stan - uważa Adrian Furgalski, dyrektor z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Marszałkowie jednak nie zamierzają się ugiąć.
- Najpierw musi powstać audyt spółki, żebyśmy wiedzieli, jakie są ekonomiczne możliwości PKP PR. Dopiero potem będziemy rozmawiać ze związkami o sprawach zatrudnienia - mówi GP Władysław Husejko, marszałek zachodniopomorskiego.
Od 1 stycznia samorządy stały się właścicielem spółki PKP Przewozy Regionalne, która jest największym przewoźnikiem kolejowym w kraju. Jak dotąd umowy roczne na przewozy ze swoją spółką podpisało tylko kilka województw, m.in. śląskie i warmińsko-mazurskie. Powodem są pieniądze.
Spółka żąda bowiem od samorządów o wiele wyższych opłat za realizację przewozów pasażerskich niż w roku ubiegłym, bo, jak twierdzi, w górę poszybowały koszty utrzymania - przede wszystkim opłaty za energię i sprzątanie wagonów. - Dzięki usamorządowieniu po raz pierwszy w swojej historii spółka ma szansę otrzymać dotację w pełni pokrywającą koszty prowadzonej działalności - mówi Paweł Ney z PR.
Śląsk - jedno z dwóch województw, które mają już umowy - długo negocjował wysokość dotacji. Za ofertę przewozową zbliżoną do 2008 roku. PKP PR zażyczyły sobie stu kilkunastu milionów złotych. Samorząd proponował zaś tyle, ile w ubiegłym roku, czyli niecałe 90 mln zł. Ostatecznie strony spotkały się mniej więcej w połowie drogi i w końcu podpisały umowę wartą ok. 100 mln zł. W trakcie przedłużonych negocjacji część pociągów jednak nie wyjechała na tory i na zamieszaniu ucierpieli pasażerowie.
Pomorskie, któremu PKP PR przedstawiły ofertę o niemal 40 proc. wyższą niż w ubiegłym roku, nie miało tyle cierpliwości i jeszcze w trakcie negocjacji część połączeń oddało już prywatnej spółce Arriva PCC, która od ponad roku wozi pasażerów w kujawsko-pomorskim. Mieczysław Struk, pomorski wicemarszałek, nie ukrywa, że wprowadzenie Arrivy miało być motywacją dla PKP PR.
- Arriva jest konkurencyjna, warto się przyglądać jakości - mówi Struk i zapowiada kontynuowanie negocjacji z PR. Ofertą Arrivy zainteresowane są także władze świętokrzyskiego.

Samorządy: oszukano nas

Inni marszałkowie, którzy nie chcą się godzić na wyższe dotacje, narzekają, że w trakcie ubiegłorocznych negocjacji z rządem i PKP w sprawie przejęcia udziałów w spółce zostali wprowadzeni w błąd. Zgodnie z budżetem PKP PR na 2009 roku zwiększenie dotacji będącej zapłatą za realizację przewozów nie miało być bowiem wyższe niż 12 proc.
- Tymczasem najniższa zmiana w porównaniu z ubiegłym rokiem sięga 20 proc., a najwyższa nawet 45 proc. - mówi Adrian Furgalski, dyrektor z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Dyrektor Furgalski twierdzi, że audyt, którego teraz domagają się marszałkowie, powinien być wykonany przed przekazaniem spółki samorządom.
- Tak powinno być na normalnej kolei. Z powodów politycznych marszałkowie kupili jednak kota w worku i nie wiedzą dokładnie jaka jest kondycja finansowa spółki. To z kolei przekłada się na trudne negocjacje w sprawie umów na przewozy w tym roku - mówi Adrian Furgalski.



- Projekt biznesplanu przedstawiony stronie samorządowej w połowie ubiegłego roku był oparty o ówczesne realia. Dokument został poddany weryfikacji marszałków, zanim usamorządowienie stało się faktem. Dzięki temu nowi właściciele spółki wynegocjowali m.in dodatkowe 200 mln zł dotacji celowej z funduszu kolejowego na pokrycie tegorocznego deficytu. Zapewnili sobie także zwiększenie udziałów w podatku CIT od 2010 roku - mówi Ney.
Nowo wybrana rada nadzorcza PKP PR zobowiązała zarząd spółki do przygotowania raportu otwarcia.
- Zlecone zostanie przeprowadzenie audytu obrazującego sytuację ekonomiczno-finansową spółki, którego wyniki zostaną przedstawione w ciągu kilku miesięcy. Dopiero te działania pozwolą na określenie planów dalszego funkcjonowania przewoźnika - zapowiada Małgorzata Pisarewicz z Urzędu Marszałkowskiego na Pomorzu.
Furgalski obawia się, że za finansowe zamieszanie zapłacą pasażerowie, kupując droższe bilety.
- Szczególnie, gdy okaże się, że finansowa kondycja spółki jest zła i trzeba będzie łatać dziury w budżecie - mówi.
Paweł Ney zaprzeczył, że planowana jest podwyżka cen biletów, ale nie wykluczył jej całkowicie.

Marszałkowie bez pomysłu...

Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że marszałkowie - odpowiedzialni od 1 stycznia za organizowanie przewozów w swoich regionach - nie mają pomysłu na funkcjonowanie spółki. Na przykład największy udziałowiec w PR, czyli Mazowsze, ma już swojego przewoźnika - Koleje Mazowieckie. Jak zorganizuje funkcjonowanie obu spółek, by te nie podbierały sobie klientów, nie wiadomo. Marszałek Adam Struzik w ostatniej chwili zrezygnował z rozmowy z GP.
- Merytoryczne departamenty urzędu nie potrafiły znaleźć odpowiedzi na pytania związane z funkcjonowaniem spółki PR w naszym województwie. Rozmowa musi zostać przełożona - usłyszeliśmy w biurze prasowym marszałka. Pod koniec ubiegłego roku na konferencji poświęconej miliardowym inwestycjom KM władze Mazowsza o przyszłości PR mówiły bardzo ogólnikowo.
- Oferta Przewozów Regionalnych musi być traktowana jako naturalne uzupełnienie oferty Kolei Mazowieckich - mówił Piotr Szprendałowicz, wicemarszałek województwa.
Inwestycyjny rozmach, jaki towarzyszy kolejowym zakupom tej drugiej spółki, pokazuje, kto będzie numerem jeden w regionie. Wszystkie inwestycje w modernizację i zakup nowego taboru dla KM planowane do 2015 roku pochłoną ok. 2 mld zł.

...i na własną rękę

Niezależnie od planów całej spółki, w której rządzą samorządy, poszczególne województwa planują działania na własną rękę. Władze lubuskiego chcą np. przejąć, a następnie dokonać modernizacji zaplecza technicznego w Rzepinie na potrzeby obsługi i utrzymania taboru.
- Do tej pory nasze autobusy szynowe nie posiadały takiego zaplecza. Miejsce to planujemy ponadto wykorzystywać do sprzedaży usług naprawczych - tłumaczy marszałek woj. lubuskiego Marcin Jabłoński.
O większej samodzielności myślą także na Opolszczyźnie.
- Zakładamy poprawę kondycji finansowej Opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych poprzez wydzielenie finansowe i większą niezależność oraz sprzedaż lub dzierżawę majątku i usługi - zapowiada Bartłomiej Horaczuk, zastępca dyrektora departamentu infrastruktury i gospodarki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego.
562,8 mln zł przekazały samorządy w ramach dotacji na finansowanie przewozów do PKP PR w 2008 roku
750-800 mln zł szacunkowa kwota dofinansowania w 2009 roku
ZE STRONY PRAWA
Pod koniec kwietnia 2008 r. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP. Po objęciu udziałów w spółce samorządy są w pełni odpowiedzialne za organizację, wykonanie i finansowanie przewozów kolejowych w regionach. Przekazanie udziałów to część przyjętej ponad rok temu rządowej strategii dla transportu kolejowego do 2013 roku. PKP PR uruchamia 2,7 tys. pociągów osobowych dziennie. Obecnie spółka posiada m.in. około 900 pociągów elektrycznych oraz ponad 100 autobusów szynowych. PKP PR obsługuje rocznie prawie 120 mln, a dziennie 230 tysięcy pasażerów.