20-50 proc. taniej niż przeciętna rynkowa kosztują auta po okresie leasingu czy wynajmu. Tak duże różnice to głównie efekt dużych przebiegów samochodów używanych przez firmy. Coraz łatwiej kupić auto bezpośrednio od firmy zajmującej się leasingiem lub wynajmem.
Tak duże różnice między cenami uzyskiwanymi przez firmy zajmujące się leasingiem czy wynajmem a przeciętnymi cenami rynkowymi to efekt kilku czynników.
- Ceny osiągane przez firmy leasingowe i wynajmu dotyczą transakcji hurtowych, w których np. komis kupuje od razu większą partię aut - mówi Eliza Kamińska z Eurotax Glass's.
Trzeba pamiętać, że każdy taki pośrednik, sprzedając potem auto, chce zarobić przynajmniej 10 czy 15 proc., więc dla ostatecznego klienta auto jest już droższe. Nic więc dziwnego, że coraz częściej firmy usiłują dotrzeć z ofertą do klientów indywidualnych, czy to umieszczając oferty na swoich stronach, czy na portalach z ogłoszeniami o sprzedaży aut. Tak robią już np. ALD Automotive, BRE Leasing, Masterlease. W ten sposób firmy liczą na uzyskanie wyższych o kilka procent przychodów ze sprzedaży. Dla potencjalnych kupujących to szansa na zakup auta znacznie taniej niż w przypadku samochodu używanego przez przeciętnego kierowcę i taniej niż w komisie, który pośredniczyłby przy sprzedaży. EFL ma nawet swój serwis on-line, na którym klienci mogą sprzedać/kupić samochód czy przekazać lub przejąć umowę leasingu.
- To element pomocy klientom w rezygnacji z leasingu np. z przyczyn losowych czy gospodarczych, a niepowodujący dodatkowych konsekwencji związanych z niewywiązywaniem się z umowy - mówi Grzegorz Korczyński, doradca zarządu w Europejskim Funduszu Leasingowym.
Dla firmy to też korzystne, bo pozbywa się kłopotu ze zbyciem przejętego auta, a utrzymuje stałe przychody z kontraktu leasingowego, choć zmienia się płatnik.
- Niższa cena to przede wszystkim efekt trzy, cztery razy wyższych przeciętnych przebiegów w przypadku aut po leasingu, co sprawia, że można obawiać się o ich stan techniczny - mówi Eliza Kamińska.
To dość istotny parametr, bo jak wynika z danych jej firmy, na przykład trzyletni, pięciodrzwiowy Ford Focus 1,8 TDCI SilverX kosztuje przy standardowym przebiegu (około 65 tys. km) 34,5 tys. zł. Jeśli będzie miał przebieg 150 tys. km, wtedy jego cena rynkowa spada już do około 29 tys. zł. To już tylko 2 tys. zł więcej niż cena, za jaką takie auta sprzedawały firmy leasingowe. Przy czym sprawdza się ogólna zasada, że im mniejsze auto, a więc potencjalnie gorzej przygotowane do dużych przebiegów, tym większy wpływ tego czynnika na cenę. Na przykład mały Opel Corsa po leasingu jest sprzedawany niemal 50 proc. poniżej przeciętnej ceny rynkowej. Przy czym w tym wypadku istotne jest też to, że auto jest w wersji Van, a więc tylko dwuosobowej, co zmniejsza jego atrakcyjność na rynku wtórnym.
Trzeba też pamiętać, że przeciętne auto po leasingu lub wynajmie jest najczęściej białe, podczas gdy klienci indywidualni wybierają inne kolory. Jednak jeśli przejrzy się oferty na stronach firm leasingowych lub wynajmu, to łatwo się przekonać, że wybór jest coraz większy. Można też znaleźć auta ze stosunkowo małym przebiegiem, używane np. przez średnią kadrę zarządzającą, a nie sprzedawców, a nadal tańsze od przeciętnej rynkowej. Plusem jest też to, że auto jest regularnie serwisowane. To dobry czas na zakup auta używanego, bo spadek cen nowych aut przekłada się od razu na niższe ceny samochodów używanych. Z naszego grudniowego zestawienia przykładowych cen transakcji dla określonych modeli samochodów po leasingu i wynajmie wynika, że firmy uzyskiwały pod koniec 2008 roku ceny przeciętnie o 10-20 proc. niższe niż rok wcześniej.
118 tys. samochodów miały w zarządzaniu firmy zajmujące się wynajmem*
123 tys. aut oddały w leasing firmy leasingowe**
* dane po dwóch kwartałach 2008 r., pokazują łączną liczbę aut w zarządzaniu bez względu na czas zawarcia kontraktu
** dane po trzech kwartałach 2008 r. pokazują liczbę aut oddanych w leasing po I kwartale