Od wielu lat jedną z ulubionych koncepcji wielu ekonomistów, a zwłaszcza ekonomistów behawioralnych, jest skłonność do ryzyka. Ta słabość jest zresztą całkiem uzasadniona: mając do wyboru te same opcje, ludzie decydują się na bardzo różne warianty w zależności od tego, czy bardziej cenią sobie pewność (i pewny zysk), czy skok adrenaliny (i potencjalnie większy zysk).
Średnio rzecz biorąc, skłonność do podejmowania ryzykownych decyzji jest różna dla kobiet i mężczyzn: i choć występują preferujące ryzyko kobiety i preferujący pewność mężczyźni, to jednak częściej obserwowane są przeciwne wzorce zachowań. Sama w sobie różnica w podejściu do ryzyka jest oczywiście interesująca. Jenny Säve-Söderbergh i Gabriellę Lindquist z Uniwersytetu Sztokholmskiego dodatkowo zainteresowało jednak, czy w podejściu do ryzyka różnią się między sobą dzieci i dorośli i czy średnia różnica między kobietami a mężczyznami wynika z uwarunkowań biologicznych (a w związku z tym jest obecna na każdym etapie rozwoju), czy może z wiekiem zyskuje lub traci na znaczeniu.
Szwedzkie ekonomistki zamiast kreować przestrzeń, w której uczestnicy eksperymentu mogliby podejmować (lub nie) ryzykowne decyzje, zdecydowały się wykorzystać naturalną przestrzeń, która de facto wymuszała podejmowanie ryzyka. W Polsce teleturniej „Va banque”, prowadzony przez Kazimierza Kaczora, miał jedynie edycje dla dorosłych, lecz np. w Szwecji zrealizowano także wersję juniorską. W wersji dla dzieci uczestnicy mieli zaledwie 10 lat, ale poza zakresem zagadnień, których dotyczyły pytania, zmagali się z analogicznym scenariuszem jak dorośli. Teleturniejowe zagadki nie miały co prawda tak wiele wspólnego z podejmowaniem ryzyka, ale każdy odcinek miał trzy pytania specjalne – zawodnicy, którzy trafili na daily double, zamiast przewidzianej z góry stawki za pytanie musieli postawić wybraną przez siebie kwotę (górnym limitem była ich dotychczasowa wygrana). Jeśli poprawnie odpowiedzieli na pytanie, wygrywali równowartość postawionej stawki, jeśli odpowiedzieli błędnie, ta suma była odejmowana od ich wyniku. Po daily double uczestnik mógł więc podwoić swoją wygraną lub zostać z niczym. I tym właśnie elementem rozgrywki zainteresowały się szwedzkie ekonomistki.
Uczestnicy szwedzkiej edycji teleturnieju „Va banque” potwierdzili hipotezę, że kobiety ryzykują rzadziej – lub w tym przypadku mniej. Średnio stawka uczestniczki były nawet o 650 koron szwedzkich (czyli o jakieś 300 zł) niższa. Jednocześnie różnica między stawkami kobiet i mężczyzn malała, jeśli kobiety rywalizowały w odcinku przede wszystkim z innymi kobietami (a nie występowały przeciwko mężczyznom). Ten wynik nie tylko potwierdza więc różnice w podejściu do ryzyka, ale pokazuje, że w sytuacji, w której mierzymy się z podjęciem ryzyka, niezwykle istotny jest kontekst. Kobieca skłonność do bardziej ryzykownych decyzji objawia się silniej w otoczeniu zdominowanym przez kobiety.
Ale zachowanie dzieci wcale nie było kalką zachowania dorosłych. Po pierwsze, stawki proponowane przez dziewczynki nie różniły się od tych, które ryzykowali chłopcy. Po drugie, dla dziewczynek również miało znaczenie, z kim rywalizują, jednak... w przeciwny sposób niż w przypadku dorosłych kobiet. Im więcej dziewczynek wśród konkurentów, tym proponowane przez dziewczynki stawki były... niższe.
Powiecie może: stawki obstawiane przez kobiety były niższe, bo kobiety rzadziej znały poprawne odpowiedzi na pytania i proponowane przez nie niższe kwoty były przejawem racjonalności, a dziewczynki miały wiedzę zbliżoną do chłopców i dlatego obstawiały podobnie. Nic z tych rzeczy. Zarówno w wersji dla dorosłych, jak i w wersji dla dzieci poprawne odpowiedzi padały z taką samą częstotliwością, niezależnie od płci.
Jaki z tej historii morał? Jedną ze stałych narracji o rynku pracy jest to, że skoro za większym ryzykiem (a tym samym szansą na wyższe zyski) idą większe pieniądze, a panie raczej stronią od stanowisk, których elementem jest właśnie podejmowanie ryzyka – to nic dziwnego, że kobiety zarabiają mniej. Różnice w płacach miałyby być pochodną preferencji kobiet, a nie przejawem dyskryminacji. Tyle że wśród dzieci nie ma różnic w podejmowaniu ryzyka. Z jednej strony 10-letni chłopcy są zdecydowanie bardziej zachowawczy niż 20–, 3 0-letni mężczyźni. Z drugiej strony, dziewczynki mają tendencje do ryzykowania bardziej niż dorosłe kobiety. Dzieci średnio charakteryzuje podobna doza skłonności do szaleństw co dorosłych, z czasem tylko krystalizują się w nich role społeczne i podświadome przekonania co do społecznie akceptowalnych zachowań.
Eksperymentów laboratoryjnych i terenowych dających wyniki podobne do teleturnieju „Va banque” jest wiele i jak rzadko w nauce wskazują, że u podstaw różnic w postawach płci więcej jest wychowania, a mniej biologii – więcej tego, do jakich ról przygotowujemy córki i synów, a mniej „naturalnych różnic” ze względu na obecność bądź brak chromosomu Y. Skoro dysproporcja w podejściu do ryzyka między kobietami a mężczyznami pojawia się z wiekiem, to pozostaje zapytać, jak działa ten mechanizm. W jaki sposób z bardziej stroniącego od ryzyka chłopca wyrasta zamiłowany w adrenalinie mężczyzna? I gdzie znika żyłka do szaleństwa w dziewczynce? To wychowanie, nie biologia.