Co łączy Leo Messiego z królową Elżbietą II? Co prawda, Messi w kilku sezonach był królem, ale jego królestwo ogranicza się do boiska piłkarskiego, a Elżbieta II ma tysiące hektarów i była jednym z największych w Europie odbiorców unijnych dopłat dla rolników. Obydwoje zgromadzili olbrzymi majątek, którego część – i to ich nieoczekiwanie połączyło – odnaleziono w rajach podatkowych.



Na podatkach się nie znam, gram w piłkę
Informacja, że Messi ukrył część swojego majątku przed hiszpańskim fiskusem, wyciekła wraz z 11 mln dokumentów firmy Mossack Fonseca w 2016 r. Ta panamska kancelaria założyła prawie 200 tys. spółek wydmuszek, żeby ułatwić firmom, milionerom, celebrytom i zwykłym przestępcom omijanie przepisów podatkowych we własnych krajach. Messi dzięki firmom zarejestrowanym m.in. w Wielkiej Brytanii i Belize zatrzymał w kieszeni ok. 4 mln euro.
Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”, który badał dokumenty z Panamy, wczoraj ujawnił kolejny przeciek – Paradise Papers. I podobnie jak poprzednio przy Panama Papers zbadał wraz z Międzynarodowym Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych i wieloma redakcjami (ok. 400 dziennikarzy z kilkudziesięciu krajów) ponad 13 mln dokumentów m.in. z autonomicznych terytoriów zależnych od Wielkiej Brytanii – Bermudów, Kajmanów, Wysp Dziewiczych i Wyspy Man. Świat właśnie się dowiedział, że prawie 10 mln funtów prywatnego majątku królowej brytyjskiej odnaleziono na Kajmanach i Bermudach.
Messi na początku odgrażał się, że pozwie do sądu media powtarzające informacje o jego rajskich operacjach finansowych. Potem tłumaczył, że nie zna się na podatkach, a tylko gra w piłkę. Na początku roku hiszpański sąd najwyższy skazał go na 21 miesięcy więzienia. Nie musi odsiadywać kary.
Ujawnione wczoraj Paradise Papers wymieniają ponad setkę polityków z kilkudziesięciu krajów, milionerów, sportowców, celebrytów.
Jak się będzie tłumaczyć minister handlu USA Wilbur Ross, który – jak wynika z przecieku – robi prywatne interesy z firmą należącą do Kiryła Szamalowa, szwagra prezydenta Rosji Władimira Putina? Co powie Madonna, była akcjonariuszka firmy zaopatrzenia medycznego na Bermudach (działała od 1997 do 201 3 r .). Co powie wokalista U2 Bono, współwłaściciel firmy (2006–2014) z Malty, która miała centrum handlowe na Litwie?
Po co płacić podatki, skoro oni drukują pieniądze?
Walka z rajami podatkowymi jest trudna, kosztowna i czasochłonna. Trudno wytropić czyjś wędrujący po świecie majątek, jeszcze trudniej udowodnić, że łańcuszek zakładanych na krańcu świata firm pomaga ukryć się przed płaceniem podatków. Kryzys z 2008 r. i wpompowanie przez różne państwa w gospodarki bilionów euro podatników zmusił służby podatkowe do większego wysiłku. Każdy robi to, jak potrafi. Grecki fiskus korzystał z aplikacji Google Maps, żeby sprawdzić, ile jest basenów w Atenach, od których ludzie nie płacą podatków. Niemiecki wywiad kupował od m.in. szwajcarskich bankierów informacje o ukrywających majątek. Zaostrzono kary za unikanie płacenia podatków, a w 2014 r. kilkadziesiąt tysięcy Niemców złożyło na siebie autodonosy.
Gdy Amerykanie zaczęli szukać dochodów swoich obywateli po świecie, szwajcarscy bankierzy bali się latać do USA w obawie, że zostaną aresztowani na lotniskach.
Ale mimo tych akcji potem i tak wybuchały kolejne afery – Paradise Papers w 2017 r., Panama Papers w 2016 r. A wcześniej – w 2014 r. – Lux Leaks, kiedy ujawniono, że rząd Luksemburga zawarł tajne porozumienie z prawie 350 firmami międzynarodowymi. Dzięki temu mogły one płacić dużo niższe podatki. To nie naruszało prawa księstwa, ale odbywało się kosztem miliardów euro podatków, których nie otrzymały inne państwa. Szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, wcześniejszy premier Luksemburga, długo nie komentował tej sprawy. Za to minister finansów Luksemburga, siląc się na dyplomację, oświadczył: umowy były legalne, choć etycznie niepożądane.
Czekając na morał do bajki o raju
Wojny z rajami podatkowymi nie da się wygrać na własną rękę. Z walką z unikaniem podatków jest podobnie jak z podatkiem Tobina od transakcji finansowych – jeśli wprowadzi je jedno państwo, to inwestorzy uciekną do innych.
Czy UE, Komisja Europejska, USA, Chiny i inni wielcy gracze uznają, że sytuacja dojrzała do tego, żeby zawrzeć międzynarodowe porozumienie na miarę pakietu klimatycznego (ale takiego przestrzeganego)?
Po Panama Papers Parlament Europejski powołał komisję, ale ta przed niespełna miesiącem wydała komunikat, że to brak woli politycznej niektórych państw umożliwiał omijanie przepisów podatkowych. Z dumpingu zrobiły sobie one model działalności gospodarczej.
Po Paradise Papers kraje UE i Komisja Europejska znów będą się zastanawiać, czy możliwe jest porozumienie w tej sprawie. Politycy będą się tłumaczyć przed wyborcami, królowa przed uczciwie płacącymi podatki poddanymi, a Bono i Madonna przed fanami. Służby skarbowe różnych krajów dostały materiał do dochodzenia. A inne służby zapewne zaczęły tropić źródła przecieku do „Sueddeutsche Zeitung” i afery Paradise Papers. Trzech Francuzów, którzy byli źródłem Lux Leaks, wytropiono i doczekali się już wyroku. Prokuratura oskarżała ich o kradzież dokumentów i złamanie tajemnicy zawodowej PwC. Bronili się, że działali w interesie publicznym. Sąd drugiej instancji w marcu 2017 r. złagodził wyroki dwóch byłych księgowych PwC, skazując jednego na pół roku więzienia w zawieszeniu i 1,5 tys. euro grzywny, a drugiego na 1 tys. euro grzywny. Sąd utrzymał uniewinniający wyrok dla trzeciego oskarżanego – dziennikarza. Prokuratura żądała po 1,5 roku więzienia dla księgowych i grzywny dla dziennikarza.