Zbliża się finał postępowania wyjaśniającego w sprawie faworyzowania przez Allegro własnego sklepu internetowego kosztem innych sprzedawców. Jeszcze za wcześnie, by przesądzać o wynikach, lecz poszkodowani przedsiębiorcy już zacierają ręce. Roszczenia mogą sięgnąć setek milionów złotych.
Wszystko zaczęło się od licznych skarg przedsiębiorców, którzy zauważyli, że zmiany wprowadzone przez platformę powodują, iż produkty sprzedawane na stronie allegro.pl przez oficjalny sklep Allegro identyfikowane są w wynikach wyszukiwania jako najbardziej trafne. Wzbudziło to uzasadnione podejrzenia, że spółka faworyzuje własny sklep poprzez lepszą prezentację jego ofert. Wszystko to odbywało się oczywiście kosztem innych użytkowników platformy.
Zgodnie z informacją udostępnioną przez UOKiK na obecnym etapie prowadzone jest dopiero postępowanie wyjaśniające w sprawie, a nie przeciwko przedsiębiorcy. Nieoficjalnie mówi się jednak, iż etap ten zmierza już ku końcowi, a decyzja nie będzie korzystna dla serwisu. Jak zapowiada prezes UOKiK, „należy się spodziewać decyzji, która będzie dla rynku i milionów użytkowników Allegro ważnym komunikatem”. Jak jednak zaznacza Paweł Klimiuk, dyrektor komunikacji korporacyjnej Allegro, nie jest to pierwsze tego typu postępowanie dotyczące spółki.
Własne oferty górą
Allegro jest największą platformą transakcyjną on-line w Polsce. Działa od 1999 r. Założycielem spółki była poznańska Surf Stop Shop sp. z o.o., przejęta w następnym roku przez brytyjską QXL.com PLC. Począwszy od końca 2007 r. serwis umożliwił swoim użytkownikom zakładanie sklepów, które rozszerzały zakres funkcjonalności dostępnych dla danego profilu, np. o możliwość dodawania logo firmy.
1 lipca 2014 r. Allegro wprowadziło domyślne sortowanie wyników według kryterium trafności. Nowy algorytm miał ułatwić użytkownikowi przebrnięcie przez tysiące ofert w celu odnalezienia tej najbardziej dopasowanej do jego indywidualnych potrzeb. Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie „sortowanie po trafności korzysta z większej liczby opcji segregowania wyników niż tylko cena czy czas do końca oferty. Lista ofert tworzona jest dynamicznie na podstawie najczęstszych wyborów kupujących. Trafność to wiele scenariuszy przypisywanych kupującym podczas wyszukiwania przedmiotu. W praktyce oznaczać to może, że dwie osoby szukające tego samego przedmiotu mogą zobaczyć odmienne wyniki wyszukiwania”.
W ślad za zmianą zaczęły się jednak pojawiać głosy zarzucające serwisowi faworyzowanie ofert ze „Strefy marek Allegro” i przedsiębiorstw z Grupy Allegro oraz tych wystawianych przez podmioty zależne, a także brak jasnych zasad funkcjonowania nowego algorytmu sortowania ofert. W sposób oczywisty powyższe działania Allegro przekładają się na znaczący spadek liczby wyświetleń aukcji innych użytkowników serwisu, a co za tym idzie na zmniejszenie ich wolumenu sprzedaży. Mówiąc dosadniej, w związku z działaniami Allegro inni użytkownicy portalu zaczęli tracić pieniądze.
Sprawa Google
Sam UOKiK zauważył podobieństwo tej sprawy do niedawnego przypadku nałożenia przez Komisję Europejską na Google przekraczającej 2,4 mld euro kary za złamanie przepisów unijnego prawa o ochronie konkurencji. Zdaniem KE internetowy potentat nadużywał swojej pozycji dominującej wyszukiwarki internetowej przez bezprawne faworyzowanie własnej porównywarki cenowej.
Porównywarka cenowa międzynarodowego giganta nie okazała się jednak takim sukcesem jak znana wszystkim wyszukiwarka. Kiedy Google postanowił wystartować na rynku, istniało już na nim wiele oferujących taką usługę podmiotów o ugruntowanej pozycji. W odpowiedzi na te trudności od roku 2008 Google zaczął zmieniać strategię: zamiast konkurować rzetelnie, w oparciu o zalety porównywarki, zdecydował się skorzystać z dominującej pozycji spółki w obszarze ogólnego wyszukiwania internetowego.
Firma systematycznie umieszczała na czołowym miejscu własną porównywarkę cenową, obniżając jednocześnie pozycję wyników konkurentów. Dawała więc własnemu produktowi znaczną przewagę nad konkurencją.
Biorąc pod uwagę, że według badań na pierwszych 10 wyników ogólnego wyszukiwania na pierwszej stronie ekranu komputera przypada około 95 proc. wszystkich kliknięć, działania Google miały niebagatelny wpływ na wyniki finansowe konkurencji. Dla porównania pierwszy wynik na drugiej stronie ogólnych wyników wyszukiwania Google otrzymuje jedynie 1 proc. kliknięć.
Oczywiście działania internetowego giganta nie pozostały niezauważone przez innych uczestników rynku. Już w 2012 r. do brazylijskiego sądu wpłynął pozew Buscapé przeciwko Google. Co ciekawe, brazylijska wyszukiwarka należy do międzynarodowego koncernu Naspers, który jest też właścicielem Allegro. Co prawda powyższy spór zakończył się na korzyść Google, lecz nie można pominąć różnic między regulacjami obowiązującymi w Europie i Brazylii, a wyrok zapadł jeszcze przed wydaniem przez KE decyzji potwierdzającej naruszenie przez spółkę unijnych reguł konkurencji.
Dochodzenie roszczeń
Pod koniec czerwca, w ramach implementacji unijnej dyrektywy, w życie weszła ustawa z 21 kwietnia 2017 r. o roszczeniach o naprawienie szkody wyrządzonej przez naruszenie prawa konkurencji (Dz.U. z 2017 r. poz. 1132). Umożliwia ona dochodzenie przez podmioty poszkodowane odszkodowania na drodze prywatnoprawnej (private enforcement). Jest to niejako dopełnienie procedury publicznej polegającej na nałożeniu kary administracyjnej przez organ odpowiedzialny za nadzór nad przestrzeganiem zasad zdrowej konkurencji (taki jak UOKiK czy KE). Zarówno u naszych europejskich sąsiadów, jak i za oceanem tego typu postępowania nie są już żadnym novum. W Stanach Zjednoczonych postępowania prowadzone w oparciu o private enforcement to około 90 proc. wszystkich postępowań dotyczących naruszenia konkurencji.
Polska ustawa może mieć niebagatelny wpływ na sytuację związaną z Allegro. Jeśli postępowanie prowadzone przez UOKiK potwierdzi faworyzowanie przez portal własnych ofert kosztem innych użytkowników serwisu, poszkodowani będą mieli otwartą drogę do dochodzenia swoich roszczeń od Allegro przed sądem. Należy pamiętać, iż zgodnie z nową regulacją ustalenia prawomocnej decyzji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o uznaniu praktyki za ograniczającą konkurencję lub prawomocnego wyroku wydanego w wyniku wniesienia środka odwoławczego od takiej decyzji wiążą sąd w postępowaniu o naprawienie szkody co do stwierdzenia naruszenia prawa konkurencji. Stanowią więc prejudykat. Oznacza to, iż w takim przypadku podmioty poszkodowane będą zobowiązane jedynie do wykazania wysokości szkody poniesionej za sprawą danego naruszenia.
Rozwój dochodzenia roszczeń za szkodę antymonopolową zależy jednak głównie od świadomości prawnej podmiotów działających na krajowym rynku. Tak KE, jak i UOKiK od lat informują o możliwości dochodzenia przez poszkodowanych naprawienia szkody na drodze sądowej (możliwość ta istniała bowiem jeszcze przed uchwaleniem stosownej ustawy). Biorąc pod uwagę jedynie niektóre z postępowań prowadzonych przez UOKiK w ostatnich latach (np. kara 38 mln zł nałożona na Telekomunikację Polską czy też sprawa dotycząca opłaty interchange, w której łączna kara wyniosła 164 mln zł), zapotrzebowanie rynku na wyrównanie strat poniesionych przez zakłócenia konkurencji jest ogromne.