Minister Sprawiedliwości oczekuje od Mateusza Morawieckiego, że oprócz przygotowania nowych przepisów zadba również o sfinansowanie swego pomysłu.
Potrzeba przetrwania firm / Dziennik Gazeta Prawna
Nie da się poprawić sytuacji setek tysięcy obywateli poprzez samą zmianę przepisów. Skoro nowe regulacje sprawią, że do sądów trafi wiele nowych spraw, wraz ze zmianą niezbędne jest przeznaczenie dodatkowych środków na wymiar sprawiedliwości. Uważa tak Zbigniew Ziobro, szef resortu sprawiedliwości.
Minister rozwoju i finansów mówi jednak „nie”. I zapewnia, że nowych spraw wcale nie będzie tak wiele, jak to przewiduje resort sprawiedliwości. Trzeba ponadto pamiętać, że już teraz – wobec braku przepisów – ludzie szukają pomocy w sądach. Wiele z tych spraw ciągnie się latami właśnie dlatego, że brakuje odpowiednich regulacji.
Nowe wyzwania
Zaprezentowany w lipcu przez Ministerstwo Rozwoju projekt ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej jest bez wątpienia jedną z najważniejszych inicjatyw legislacyjnych ostatnich miesięcy. Przedsiębiorcy od lat utyskują, że brak przepisów dotyczących sukcesji jest wielkim zaniedbaniem ustawodawcy. Spowodowało to upadek wielu dobrze funkcjonujących biznesów. W efekcie tego tysiące osób z dnia na dzień straciły pracę.
Do projektu ustawy zgłoszonych zostało wiele uwag. Większość z nich jednak ma charakter techniczny. Zastrzeżenia Ministerstwa Sprawiedliwości mogą jednak zastopować prace na wiele miesięcy.
„Projektowane przepisy będą generować szereg dodatkowych spraw dla sądów, to jest w przedmiocie zezwolenia na dokonanie przez zarządcę sukcesyjnego czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu, o odwołanie zarządcy sukcesyjnego wraz z powołaniem kolejnego zarządcy oraz o przedłużenie zarządu sukcesyjnego, jak również obowiązków o charakterze informacyjnym, które mają być podejmowane z urzędu, co spowoduje odczuwalny wzrost obciążenia sądów powszechnych” – czytamy w opinii do projektu podpisanej przez wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.
Zbigniew Ziobro mówi więc jasno: poprę ustawę, ale skoro tak wiele nowych obowiązków spadnie na sądy, wyjmijcie z sakiewki dukaty. Tym bardziej że po połączeniu funkcji ministra rozwoju z ministrem finansów wystarczy wola Mateusza Morawieckiego.
Ten jednak opiera się przed przekazaniem dodatkowych środków na wymiar sprawiedliwości.
W swej odpowiedzi udzielonej Ministerstwu Sprawiedliwości przekonuje, że zaangażowanie sądów w sprawy zarządu sukcesyjnego będzie minimalne.
„W obecnym stanie prawnym w celu kontynuacji działalności przedsiębiorstwa wdrażane są rozwiązania związane z zabezpieczaniem spadku, ustanawianiem zarządów tymczasowych i ich nadzorem. Są to środki co najmniej tak samo – a w ocenie MR bardziej – absorbujące czas i środki niż sprawy zarządu sukcesyjnego, w które tylko wyjątkowo może wkraczać sąd” – czytamy w odpowiedzi. Resort przekonuje też, że czynności przekraczające zwykły zarząd nie są codziennością, stąd nieuprawniony jest wniosek, że staną się one przyczyną gargantuicznego obciążenia sądów.
Stała praktyka
Radca prawny Jerzy Kozdroń, były wiceminister sprawiedliwości, uważa, że resort kierowany obecnie przez Zbigniewa Ziobrę ma rację.
– Niestety wiele ministerstw tworzy projekty, ale nie zwraca uwagi na potrzebę sfinansowania nowych rozwiązań – zauważa prawnik. I dodaje, że zamiast dyskusji nieopartej na faktach, lecz jedynie przekonaniach, należałoby zrobić analizy i przejrzeć statystyki z innych krajów, w których uchwalono podobne przepisy.
– Jeśli dodatkowe obciążenie będzie małe, to przecież nie powinno też być problemu z zaledwie drobnym dofinansowaniem funkcjonowania sądów – spostrzega mec. Kozdroń.
Można też zmienić przepisy w ten sposób, by Skarb Państwa nie finansował nowego rodzaju spraw, a jedynie udzielał przedsiębiorcom zaliczek na poczet ich prowadzenia. W razie skutecznie przeprowadzonej sukcesji firma musiałaby pokryć koszty poniesione w związku z jej utrzymaniem na powierzchni.
– Najważniejsze bowiem jest to, aby ta ustawa wreszcie weszła w życie. Przedsiębiorcy naprawdę na nią czekają od lat – twierdzi mec. Kozdroń.
Adwokat prof. Maciej Gutowski uważa jednak, że dyskusja o projekcie podążyła w złym kierunku.
– W sporze pomiędzy resortami rozwoju i sprawiedliwości nikt nie ma racji. Z jednej strony wiara w to, że sfinansowanie kilkunastu nowych etatów w sądach rozwiąże jakikolwiek problem, jest naiwna. Z drugiej, zanim zaproponuje się nowe projekty, w założeniach nawet słuszne, należałoby wziąć pod uwagę, że bez wydolnych sądów nic się w rzeczywistości nie zmieni – mówi.
Zdaniem prof. Gutowskiego politycy wolą przepychanki od rzeczowej rozmowy o tym, jak powinna wyglądać reforma sprawiedliwości. A znacznie ważniejsze od kilkunastu etatów są poważne zmiany mechanizmów orzeczniczych, uproszczenie procedur i lepsza organizacja pracy sędziów, zwłaszcza w poważnych sprawach.
Ministerstwo Rozwoju chce, aby nowe przepisy weszły w życie już na początku 2018 r. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby ich uchwalenie w ogóle było możliwe bez poparcia ze strony resortu sprawiedliwości.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach