W tle wielkie pieniądze i rozgrywka ministrów Antoniego Macierewicza i Mateusza Morawieckiego.
Poznański Cegielski dziś zatrudnia 700 osób. Choć w porównaniu z latami świetności, gdy było to 25 tys. ludzi, nie jest to liczba imponująca, to zakład ma niezły park maszynowy, m.in. suwnicę mogącą podnieść ciężary o masie 150 ton. Ma także kilkadziesiąt milionów złotych na koncie, które ma przeznaczyć na modernizację – to ubiegłoroczny zastrzyk gotówki z Ministerstwa Skarbu. Ale ma jeszcze jeden niebagatelny atut – jest państwowy. A biorąc pod uwagę, że resort obrony w ostatnich miesiącach różnymi kanałami (m.in. w ten sposób formułując wymagania przy postępowaniach) daje do zrozumienia, że przy kontraktach zbrojeniowych preferowani będą dostawcy państwowi, może to być atut kluczowy.
Kilka tygodni temu poznański zakład podpisał listy intencyjne w sprawie współpracy przy produkcji pojazdów wojskowych z turecką firmą zbrojeniową Otokar oraz czeskim holdingiem zbrojeniowym (CSG). Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego (Polska Grupa Zbrojeniowa – PGZ – w ostatnich kilkunastu miesiącach takich listów intencyjnych podpisała kilkadziesiąt), gdyby nie to, że Cegielski ofertę współpracy wysłał również do Ministerstwa Obrony Narodowej, które dotychczas preferowało jako dostawców spółki z PGZ, m.in. Jelcza, gdzie trafiło zamówienie na 500 ciężarówek, warte ok. 0,5 mld zł, czy Hutę Stalowa Wola, która jest głównym wykonawcą wartego miliardy złotych programu produkcji armatohaubic Krab.
Wiadomo, że poznański zakład chce składać ofertę w programie Kleszcz (Lekki Opancerzony Transporter Kołowy – projekt wart co najmniej miliard złotych), Pegaz (wielozadaniowe pojazdy dla wojsk specjalnych), ale także w programie... Homar, nad którym pieczę sprawuje Polska Grupa Zbrojeniowa.
– Produkowane w Cegielskim pojazdy będą miały różne konfiguracje, odpowiadające potrzebom wojska i służb bezpieczeństwa. Produkcja wspólnie z partnerami pozwoli na opracowanie polskich wersji solidnych i sprawdzonych konstrukcji. Produkcja w Polsce, w zakładach Cegielskiego, wzmocni potencjał rodzimej gospodarki – mówi Wojciech Więcławek, prokurent w H. Cegielski – Poznań SA.
O ile Cegielski ma czystą kartę, o tyle na spółki grupy PGZ skarżą się w MON
– W Cegielskim powstawać będzie sam pojazd, co najwyżej wyposażony w systemy łączności i dowodzenia, stanowiący bazę do montowania dodatkowego wyposażenia i dozbrojenia, między innymi w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Jesteśmy otwarci na współpracę z każdym – wyjaśnia z kolei Bogdan Pilch, wiceprezes zarządu ds. restrukturyzacji w HCP. O komentarz poprosiliśmy również Polską Grupę Zbrojeniową. Nasze pytania pozostały jednak bez odpowiedzi.
Konflikt pomiędzy dwoma podmiotami już można uznać za rozpoczęty. Na niedawnym spotkaniu przedstawicieli zarządów doszło do poważnego zgrzytu i tak naprawdę nie ustalono niczego. Za to PGZ proponowała Cegielskiemu współpracę przy budowie... okrętów podwodnych, co w Polsce wydaje się równie realne jak np. budowa statków kosmicznych czy bomby jądrowej. Trudno tej propozycji nie rozpatrywać inaczej niż w kategoriach żartu.
Co istotne, nadzór nad Cegielskim sprawuje minister Mateusz Morawiecki, nadzór nad Polską Grupą Zbrojeniową – minister Antoni Macierewicz. I choć od miesięcy w branży krążą plotki o tym, że ten pierwszy przejmie nadzór nad PGZ, to nie wydaje się to realne. – Po co mu twór, który przynosi same problemy i jest nieefektywny? Tu chodzi o miliardy złotych, które mogą stać się kołem zamachowym gospodarki, które można częściowo przejąć, nawet nie sprawując kontroli nad PGZ – mówi nam osoba działająca od lat w branży zbrojeniowej i mająca rozeznanie w Ministerstwie Rozwoju.
Dodatkowo, o ile Cegielski w zbrojeniówce ma obecnie czystą kartę, o tyle na spółki PGZ skarżą się nawet urzędnicy z nadzorującego ją MON. Ostatnio oferta PGZ na pojazd Mustang została odrzucona z powodu zbyt wysokiej ceny. Była ona 10 razy wyższa niż kwota, którą na to zamówienie przeznaczył prowadzący postępowanie Inspektorat Uzbrojenia. Zaskakujące jest to, że po prezentacji, w reakcji na wyraźne zdumienie przedstawicieli resortu obrony, cena wynosząca ponad 2 mln zł nagle została obniżona – przynajmniej w ustnych deklaracjach – o 800 tys. zł.
O ile więc Cegielski będzie w stanie zrealizować to, o czym mówi, to wydaje się, że PGZ doczeka się konkurencji, z której ucieszyć się powinien... polski podatnik.