Podczas gdy liczba domen z końcówką .pl spada, to nasze przedsiębiorstwa wręcz zachłysnęły się adresami zagranicznymi. Utrzymują już ponad ćwierć miliona stron internetowych kończących się na .eu
Zastój na rynku wirtualnych adresów / Dziennik Gazeta Prawna
Chicco.pl pod koniec lutego kupiono za 29,5 tys. zł. Fryzjer.pl tydzień później za 23 tys. zł. To największe tegoroczne transakcje na cyfrowym wtórnym rynku Cenydomen.pl. Kilka lat temu za co.pl zapłacono nieco ponad milion, a za urlopy.pl – 400 tys. zł.
Trend spadkowy widać także po liczbie aktywnych adresów WWW. Jak wynika z raportu Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej za I kw. tego roku, liczba domen zarejestrowanych w rozszerzeniu .pl zmniejszyła się o niemal 25,5 tys. W zestawieniu z ich ogólną liczbą to co prawda niewiele, ale zjawisko pojawiło się po raz pierwszy i – co ważne – utrzymuje się od kilku miesięcy.
Główny powód: maleje liczba rejestracji nowych adresów. W I kw. tego roku było ich 254 tys. W każdym z trzech poprzednich lat pierwsze trzy miesiące przynosiły ponad 280 tys. rejestracji (w ub.r. nawet ponad 290 tys.). – Po części może być kwestią urealnienia rynku, czyli zamykania biznesów, które nie dają sobie rady. Ale z moich obserwacji wyłania się też inne zjawisko: nowe firmy, szczególnie te ze środowiska innowacyjnego, coraz częściej myślą o swojej działalności globalnie i decydują się na rejestrację adresów z innymi niż .pl rozszerzeniami – mówi Robert Paszkiewicz, dyrektor sprzedaży i Marketingu OVH.
– Jak wynika z najnowszego raportu EURid (europejskiego rejestratora i operatora domen), w I kw. tego roku Polska znalazła się na piątym miejscu w Europie pod względem liczby zarejestrowanych nazw z końcówką .eu. Abonenci znad Wisły utrzymują 265 tys. adresów z tą końcówką. Tym samym o pół tysiąca domen wyprzedziliśmy Włochy.
Dla porównania – pod względem liczby zarejestrowanych adresów krajowych końcówka .pl w europejskim rankingu znajduje się na dziesiątym miejscu – za włoską domeną .it, od której dzieli nas ponad 300 tys. nazw.
Według Romana Malinowskiego, dyrektora działu domen w NASK, już od pięciu lat obserwowany jest trend spowolnienia w rejestrowaniu polskich adresów. Jak dodaje ekspert, dotyczy to nie tylko Polski. – Z badań rynku globalnego wynika, że najbardziej istotnym powodem jest coraz powszechniejsze otwieranie rejestrów nowych domen generycznych – mówi Malinowski. Chodzi o adresy, których końcówka stanowi słowo, np. .me – narodowa domena Czarnogóry (od Montenegro). – Od 2013 r. otwarto ponad 1200 takich nowych rejestrów – dodaje nasz rozmówca. Te 1200 rejestrów to nowe spisy, każdy dotyczy innej końcówki.
– Popularnością zaczynają się cieszyć także nowe adresy globalne, co ma związek z umożliwieniem przez ICANN, czyli instytucję zarządzającą domenami na świecie, tworzenia przeróżnych końcówek domenowych, jak np. .ski, .top, .online czy .store. Na koniec 2016 r. stanowiły one już prawie 8 proc. wszystkich zarejestrowanych na świecie stron – dodaje Robert Paszkiewicz. Tłumaczy, że firmy i osoby fizyczne coraz częściej decydują się na zakup domeny odpowiadającej treści na stronie WWW, jak np. .fm (domena Mikronezji kojarzona z branżą radiową), .cloud (kojarzona z usługami w chmurze), .co (Kolumbii, pozycjonowana jako zamiennik dla .com), .ski (dla narciarzy), czy .io (popularna wśród, innowacyjnych biznesów).
Powód: internetowi gracze szukają adresów ciekawych, pozwalających pozycjonować się ponadregionalnie. Ale to niejedyny powód tendencji spadkowych w polskich adresach. – Poważną konkurencją dla tradycyjnych stron, zwłaszcza małych wizytówek, są media społecznościowe, szczególnie Facebook, na którym posiadanie konta firmowego jest coraz bardziej popularne – dodaje ekspert z OVH.
Rzeczywiście stało się to już właściwie standardem. I to darmowym, podczas gdy domeny to konkretny wydatek. NASK za rejestrację nowego adresu pobiera 10 zł, a za odnowienie 40 zł. To tylko ceny dla partnerów NASK, czyli firm rejestracyjnych. Po doliczeniu ich narzutów stawka za przedłużenie adresu dla klienta końcowego wzrasta nawet do 100 zł rocznie. W przypadku mikroprzedsiębiorców to kwota na tyle znacząca, że rezygnują oni z utrzymania kilku adresów, decydując się tylko na jeden – niekoniecznie polski.
Tę tendencję także widać w raporcie NASK: domeny zarejestrowane w latach poprzednich często nie są przedłużane. W ostatnim kwartale takie przedłużenia stanowiły 61,1 proc. wszystkich zarejestrowanych wcześniej adresów. W porównaniu z poprzednimi latami to spadek rzędu 1,3–1,5 pkt proc., który przyczynia się do zastoju na rynku.
Mimo to NASK nie przewiduje zmian w wycenach rejestracji. Jak zauważa Malinowski, ceny hurtowe nie były podnoszone i pozostają bez zmian w okresie dłuższym niż wspomniane przez niego pięć lat spowolnienia.
Za to rynek przewiduje inne zjawisko: silniejszą konkurencję, głównie cenową, wśród dostawców usług hostingowych. A jest o co walczyć. Według szacunków branży wartość rynku domen internetowych w Polsce szacuje się na 240 mln zł rocznie. A że jak wynika z danych GUS, 35 proc. polskich firm wciąż nie ma swojego internetowego adresu, wciąż są tu spore szanse na rozwój.