Już 1 czerwca wejdzie w życie tzw. pakiet wierzycielski. To część planu wicepremiera Mateusza Morawieckiego „100 zmian dla firm”, który ma ułatwiać prowadzenie działalności polskim przedsiębiorcom.

Zmiany zapowiadano szumnie: łatwiej i szybciej będzie można odzyskać długi od nierzetelnych kontrahentów, będą mieli mniej okazji do wyłudzeń, a informacja o niespłaconych należnościach szybciej trafi do rejestru dłużników.

I po części tak się stało. Skrócono, z 60 do 30 dni, minimalny okres od daty wymagalności roszczenia, po którym można dokonać wpisu do rejestru, a biura informacji gospodarczej zyskały nowe kompetencje, by bardziej kompleksowo przedstawiać informacje o nierzetelnych firmach.
Jednak niektóre zmiany mogą zadziałać spowalniająco. Pragnąc zagwarantować dłużnikom ich prawa (tak, aby zapobiec sytuacjom niesłusznych wpisów, np. dokonywanych przez konkurencję), postanowiono dać im możliwość składania sprzeciwów. Tyle że BIG na rozpatrzenie ich ma 30, a w niektórych sytuacjach nawet 45 dni. I na taki właśnie czas kontrahent może przyblokować ujawnienie długu w rejestrze. Zwłaszcza że zwiększono przy tym odpowiedzialność, zarówno BIG, jak i wierzyciela: opublikowanie informacji nieprawdziwej będzie uznawane za czyn nieuczciwej konkurencji.
Nie wszystkie pierwotne rozwiązania udało się przeforsować. Z projektu po fali krytyki wykreślono pomysł wprowadzenia notarialnego nakazu zapłaty. Na szczęście korzystnych zmian jest więcej. Podwyższono górny próg wartości spraw rozpatrywanych w postępowaniu uproszczonym – z 10 000 zł do 20 000 zł. Rozbudowano katalog spraw, które będą mogły być dochodzone w postępowaniu grupowym. Nałożono na sądy obowiązek wpisywania do ksiąg wieczystych sądowych zakazów zbywania nieruchomości. Poprawiono przepisy dotyczące solidarnej odpowiedzialności inwestora i wykonawcy wobec podwykonawcy. W 2018 r. ruszy Rejestr Należności Publicznoprawnych.
Podsumowując: będzie łatwiej i szybciej, choć nie aż tak, jak na to liczyli uczciwi przedsiębiorcy.