Inflacja spadła, ale nadal jest wyższa, niż zakładał rząd, przyjmując plan dochodów. Wpływy z VAT mogą być o 1 mld zł większe od przewidywanych
FINANSE
Według danych GUS inflacja w marcu wyniosła 2 proc. To mniej niż w lutym, wtedy ceny były wyższe o 2,2 proc. w porównaniu do tych sprzed roku.
Pierwszy powód wyhamowania inflacji to ceny żywności. W marcu były o 0,5 proc. niższe niż w lutym, a ich roczne tempo wzrostu wyhamowało z 4,3 proc. do 3,4 proc. To głównie efekt taniejących warzyw – rynek odreagowuje wzrost cen z początku roku wywołany spadkiem importu. Zmalał on ze względu na mniejsze zbiory u głównych producentów zaopatrujących Europę w warzywa na przednówku, czyli krajów basenu Morza Śródziemnego.
Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Bank Polska, mówi, że wahania cen warzyw nieco zaburzają prognozę zmian cen żywności w kolejnych miesiącach, ale ogólny trend się nie zmienia. W kwietniu, maju będziemy mieli cenową górkę, w II kwartale żywność może być o 4 proc. droższa niż rok wcześniej. Ale druga połowa roku to stopniowe hamowanie wzrostu, do około 3 proc.
– Zbliżamy się do szczytu cen produktów mlecznych. One zaczną spadać zapewne w III kwartale. Podobnie ceny wyrobów z roślin oleistych. Już widzimy spadki cen cukru, ten efekt może się pogłębić, gdy zostaną ustalone nowe, większe kwoty cukrowe dla producentów. Mamy też spadki cen drobiu, bo rynek jest nasycony tego typu produktami – wymienia ekonomista.
Drugi powód mniejszej inflacji w marcu to wolniejszy wzrost cen paliw. Nadal są one dużo wyższe niż rok wcześniej (o 18,1 proc.), ale nie aż tak, jak w lutym (o 21,2 proc.). Marcin Czaplicki, ekonomista PKO BP, mówi, że zadziałały dwa czynniki. Pierwszy: kończy się efekt niskiej bazy z poprzedniego roku, paliwa zaczęły drożeć właśnie w marcu. Drugi powód to spadek cen ropy na światowych rynkach, co eksperci wiążą ze wzrostem wydobycia i eksportu surowca z USA.
– Rośnie liczba producentów ropy z łupków, jednocześnie obniża się próg opłacalności odwiertów łupkowych. Co oznacza, że nie ma perspektyw do dalszego znacznego wzrostu cen ropy – mówi Marcin Czaplicki.
W marcu dodatkowym czynnikiem, który wpłynął na wyhamowanie wzrostu cen paliw, było też umocnienie złotego – wynikało ono z oczekiwań szybszego zacieśnienia polityki pieniężnej w strefie euro (ostatecznie nadzieje te rozwiał Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego) – oraz zmniejszenie politycznego ryzyka związane z wynikami wyborów w Holandii czy sondażami przedwyborczymi we Francji.
Według Marcina Czaplickiego mimo marcowego wyhamowania inflacja może jeszcze wzrosnąć. – Najwyższy poziom inflacji będziemy mieli w maju, ale cel inflacyjny NBP – czyli 2,5 proc. – nie zostanie osiągnięty. W kolejnych miesiącach wskaźnik wzrostu cen powinien być stabilny i wahać się w przedziale 2–2,4 proc., by w grudniu spaść poniżej 2 proc. – kreśli prognozy ekonomista PKO BP.
Spłacający kredyty powinni być z tego zadowoleni. Mniej powodów do radości będą mieć oszczędzający. Według Czaplickiego w tym roku nie ma co liczyć na podwyżki stóp procentowych. Rada Polityki Pieniężnej zabierze się do tego raczej w przyszłym roku, choć i to do końca nie jest przesądzone. Wszystko zależy od tego, w jakim tempie będzie rozwijała się gospodarka i jak szybko będzie rosnąć inflacja bazowa, nieuwzględniająca cen paliw i żywności. Wraz ze wzrostem gospodarczym powinna narastać w gospodarce tzw. presja popytowa, która – niekontrolowana – może wywołać nadmierny wzrost cen. To właśnie ją miałyby ograniczać podwyżki stóp.
Z poziomu inflacji może się natomiast cieszyć minister finansów. Choć ceny rosną nieco wolniej, niż oczekiwano, to i tak inflacja jest znacznie wyższa, niż rząd założył, pisząc budżet na ten rok. Wpływy z podatku VAT, które zależą m.in. od poziomu cen, oszacowano przy założeniu, że ceny będą średnio o 1,3 proc. wyższe niż w 2016 r. – Jeśli nasz scenariusz inflacyjny się sprawdzi, to średnioroczny wzrost cen powinien wynieść 2,1–2,2 proc. Zakładając, że rozłoży się on równo na wszystkie ceny, dochód budżetowy z podatku VAT może być o około 1,1 mld zł większy od planowanego – mówi Marcin Czaplicki.
Jego zdaniem to kolejny czynnik, który pozwala optymistycznie szacować tegoroczny deficyt sektora rządowego i samorządowego – czyli ten, z którego Polskę rozlicza Komisja Europejska. Resort finansów spodziewa się, że będzie to 2,9 proc. PKB. Według ekonomisty może to być 2,8 proc. PKB lub mniej.
2 proc. inflacja w marcu
1,3 proc. planowana inflacja średnioroczna w budżecie
143,5 mld zł plan wpływów z VAT w tegorocznym budżecie