Zbliża się nowy rok, więc spróbujmy spojrzeć w przyszłość. Skupmy się na trzech czynnikach, które w najbliższych miesiącach mogą wywołać masę zamieszania na światowych rynkach.
Trump kontra Yellen
Donald Trump zdążył już ogłosić, że chce poluzowania polityki fiskalnej poprzez znaczące inwestycje infrastrukturalne i cięcia podatków, które mają doprowadzić do powstania „milionów nowych miejsc pracy”. Z drugiej strony Rezerwa Federalna zaczęła podnosić stopy procentowe, ogłaszając równocześnie, że w 2017 r. czekają nas najpewniej kolejne podwyżki.
Może to wywołać konflikt między administracją Trumpa a Fed, w którym prezydent najpewniej oskarży Rezerwę, że sabotuje jego plany wywołania boomu gospodarczego – im luźniejsza polityka fiskalna, tym bardziej Fed będzie podnosić stopy. Może to wywołać spekulacje na temat przyszłej obsady stanowiska przewodniczącego Fed. Yellen opuści je najpóźniej w 2018 r. Efektem ubocznym bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej może być dalsze wzmocnienie i tak już silnego dolara, co wpłynie na zwiększenie deficytu handlowego USA. Z drugiej strony do wzrostu tego deficytu przyczyni się pewnie także mniejsza presja fiskalna. To nas popchnie do następnego tematu – ryzyka wojny handlowej.
Protekcjonizm Trumpa
Zarówno przed wyborami prezydenckimi, jak i po nich Donald Trump fałszywie oskarżał Chiny o to, że kradną amerykańskie miejsca pracy, ponieważ utrzymują znaczącą nadwyżkę w handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Trump dowodził, że Waszyngton powinien nałożyć na Chiny cła odwetowe. Na szczęście ta protekcjonistyczna retoryka nie znajduje wiele zrozumienia w Kongresie. Tyle że trzeba być naiwnym, by sądzić, że Trump po zaprzysiężeniu tę retorykę porzuci. Z tego względu istnieje niestety ryzyko jeśli nie wojny handlowej, to przynajmniej sporu handlowego. I to nie tylko pomiędzy USA a Chinami, ale też pomiędzy USA i Unią Europejską. Bardziej protekcjonistyczny świat to niezbyt dobra wiadomość dla światowej gospodarki. Ale może nawet bardziej niepokoi, że oznacza to też wzrost niepewności geopolitycznej.
Niepewność geopolityczna
W ostatnich latach ta niepewność znacznie wzrosła, a perspektywa ogradzającego się protekcjonizmu tylko ją umocni. A dodajmy do tego niepewność polityczną w Europie. Uwaga świata będzie zwrócona na francuskie wybory prezydenckie, gdzie największym zagrożeniem z punktu widzenia rynków może być dobry wynik Marine Le Pen, oraz na niemieckie wybory do Bundestagu, które teoretycznie mogą oznaczać emeryturę kanclerz Angeli Merkel. Jeśli któryś z tych scenariuszy się ziści, może doprowadzić do wznowienia kryzysu w strefie euro.
Żeby nieco poprawić minorowe nastroje, trzeba jednak przypomnieć, że w 2016 r. światowe giełdy radziły sobie całkiem nieźle, a sytuacja gospodarcza się poprawiała, niezależnie od Trumpa, brexitu, włoskiego kryzysu bankowego czy wątpliwości w sprawie kondycji Chin. Może jednak nic nie jest tak straszne, jak się wydaje. Szczęśliwego nowego roku!